Idea „Niepokornych” upadła zanim bydgoszczanie dowiedzieli się o tym festiwalu. Mówi się, że chodzi o żelazne zasady prezydenta Bruskiego.
<!** Image 2 align=none alt="Image 172680" sub="Bob Geldof miał być muzyczną gwiazdą festiwalu „Niepokorni” Fot. Wikipedia">Od kilku miesięcy w bydgoskim ratuszu toczyły się negocjacje w sprawie zorganizowania w Bydgoszczy nowego festiwalu - „Niepokorni”. Pomysłodawcy chcieli stworzyć coś innego niż koncert pop gwiazdek. Zgodnie z założeniem, miała być to impreza na światowym poziomie, która połączy kilka dziedzin - literaturę, film, fotografię i muzykę, a z każdą z nich miało być związane wielkie nazwisko.
Na przykład gwiazdą zagranicznej sceny muzycznej miał być Bob Geldof - irlandzki wokalista, twórca przeboju „I Don’t Like Mondays”, ale przede wszystkim działacz społeczny i organizator koncertów charytatywnych pod hasłem „Live Aid”, w których zagrali m.in. Led Zeppelin, Queen, Bob Dylan, Sting, Mick Jagger, Madonna, David Bowie czy U2. Organizacją Festiwalu „Niepokorni” zajmowali się Janusz Hetman, który obraca się w hollywoodzkim środowisku filmowym, oraz Marcin Rykowski, znany bydgoski dziennikarz.
<!** reklama>Mówi się, że wszystko „było dopięte na ostatni guzik” - współpraca z łódzką filmówką, lokalnymi ośrodkami kultury, kontrakty z gwiazdami i sponsorzy. Podobno nawet bydgoscy włodarze wysyłali już zaproszenia do gości. Według nieoficjalnych informacji: „Niepokorni” mieli kosztować 1,4 mln złotych, z czego 70 procent kosztów zobowiązało się pokryć miasto.
Co ciekawe, do wczoraj festiwal był owiany wielką tajemnicą. A wczoraj właśnie prezydent Rafał Bruski zadecydował, że impreza się nie odbędzie. Oficjalny komunikat ratusza brzmi: - Kończymy współpracę. Organizatorzy oczekiwali zaliczek, a miasto nie może ich przekazywać, bo byłoby to niezgodne z ustawą o finansach publicznych - przekazuje Piotr Kurek, rzecznik prezydenta Bydgoszczy. Ale mówi się, że Rafał Bruski zareagował tak ostro na wieść o tym, że jednym z czołowych sponsorów festiwalu jest miejska spółka Pro Natura. Jeszcze podczas swojej kampanii prezydent gosił, że przedsiębiorstwa należące do miasta nie mogą angażować się w tego rodzaju przedsięwzięcia. Oliwy do ognia dolał pewnie fakt, że umowa patronacka prawdopodobnie została podpisana bez wiedzy prezydenta Bruskiego.
Festiwal miał się odbyć 15-17 września 2011 roku. Organizatorzy nie chcą wnikać w szczegóły nieporozumienia. Choć nie dostali jeszcze złotówki, podjęli sporo zobowiązań i ponieśli wydatki. - Jest mi bardzo przykro, że idea wyjątkowego festiwalu upadła w Bydgoszczy - mówi Marcin Rykowski.
Pomysł na nazwę „Niepokorni” ma swoją genezę w historii o Davidzie Salingerze, twórcy książki „Buszujący w zbożu”, który w 1937 r. pracował w bydgoskiej rzeźni. Pisarz w liście do swojego kolegi Hemingwaya napisał, że po doświadczeniach podczas praktyk ma powołanie do niepokorności i taka będzie jego twórczość.