W „Żegludze Bydgoskiej” szykuje się protest. Załoga sprzeciwia się planom likwidacji firmy. Tyle może, bo pracownicze akcje w spółce nie przekraczają 10 proc.
<!** Image 3 align=left alt="Image 12721" >Nie dają więc możliwości zablokowania uchwały. O tym, że prywatny właściciel zamierza oddać komuś w dzierżawę wszystkie statki, dowiedzieli się niedawno. Najpierw były to przecieki z „Odratrans”, teraz jest potwierdzenie. Na koniec grudnia zaplanowano Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy, a w porządek obrad wstawiono punkt: „Podjęcie uchwały o wyrażeniu zgody na wydzierżawienie zorganizowanej części przedsiębiorstwa”. Jakiej części?
- Wszyscy nabrali wody w usta - twierdzi przewodniczący zakładowej „Solidarności”, Wiesław Kamiński, a nagabywany przez nas członek zarządu „Żeglugi Bydgoskiej”, Henryk Łepek, niejako tę opinię potwierdza: - Mogę powiedzieć, że projekty uchwał są dopiero wypracowywane.
Pracownikom, którzy są akcjonariuszami, obiecano na piśmie dostarczenie projektów na 15 dni przed walnym zgromadzeniem.
- Muszę to sprawdzić - dziwi się Henryk Łepek. I nie potwierdza ani nie zaprzecza, że dzierżawa ma dotyczyć całej bydgoskiej floty. A w „Żegludze” - fatalna atmosfera.
- Inna firma, być może „Odratrans”, przejmie barki i pchacze - złowieszczą pracownicy. - Zniknie z nich bandera firmy z 85-letnią tradycją i dobrą marką w Europie. Przed 20 laty pracowało tu 1200 ludzi - ostatnio załoga stopniała do kilkudziesięciu osób. Ilu potrzeba do rozliczania dzierżawy? Paru?
- Potem będzie się sprzedawało rzeczne porty - przewidują. - Wartość każdego z nich wielokrotnie przewyższa cenę, za jaką sprzedano całą naszą firmę.
- Będę analizował tę sprawę - deklaruje poseł PiS Tomasz Markowski. - Bulwersuje mnie prywatyzacja, w której 90 proc. polskiej żeglugi trafiło w prywatne ręce.
» <!** Link Internal IdPublication=2&IdLanguage=17&NrIssue=172&NrSection=60&NrArticle=16285>komentarz<!** EndLink>
