Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasz reporter rozmawiał z ukrywającą się kobietą, jeszcze przed odnalezieniem jej przez policję

Sławomir Bobbe
Sławomir Bobbe
Policja odnalazła matkę, która uciekła z domu obawiając się, że zostanie jej odebrana czwórka dzieci. Z kobietą rozmawialiśmy jeszcze przed jej zatrzymaniem.

<!** Image 3 align=none alt="Image 218730" >
**
Policja odnalazła matkę, która uciekła z domu obawiając się, że zostanie jej odebrana czwórka dzieci. Z kobietą rozmawialiśmy jeszcze przed jej zatrzymaniem.**

Z bydgoszczanką, 35-letnią blondynką, spotykaliśmy się wieczorem, przed centrum handlowym. - Zmieniam cały czas karty prepaid. Policja jest coraz bliżej, byli już u moich znajomych - mówiła pani Monika. - Z domu wychodzę tylko po zakupy, dzieci wychodzą pojedynczo. Czujemy się zaszczuci tą całą sytuacją. Ale gdy pytam dzieci, czy chcą się ujawnić - mówią, że nie. Proszą mnie, żebym nie pozwoliła oddać ich do domu dziecka - mówi.

<!** reklama>

Policja szukała rodziny realizując postanowienie Sądu Rejonowego, który na wniosek Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej wydał polecenie o umieszczeniu dzieci w pieczy zastępczej. - Nie mogłam dopuścić do rozłąki z dziećmi, dlatego uciekliśmy - mówi pani Monika.

Wcześniej rodzina mieszkała na działkach na Miedzyniu. W domu się nie przelewało, ale dzieci były zawsze dobrze ubrane i najedzone, co potwierdzili także kurator i asystent rodziny. - Utrzymuję się z alimentów i pomocy MOPS, ale nie narzekam. Kłopot jest tylko z wyremontowaniem domku i wtedy, gdy jest jakaś awaria. Gdy poprosiłam o pomoc w wymianie pieca, kurator powiedziała - „A co, pani chce, żebym pani pół Castoramy przywiozła?”.

Pomoc, jaką zaoferowano pani Monice, bydgoszczanka ocenia negatywnie. - Asystent rodziny to młody mężczyzna bez rodziny, który nie ma pojęcia o życiu. Kuratorka zajęta była opowiadaniem, że jej kotka jest chora i ma robaki. Wszyscy zainteresowani byli bardziej odbębnieniem obowiązków i podpisem pod papierami niż realną pomocą - uważa pani Monika.

Kłopoty zaczęły się, gdy wystąpiła o podwyżkę alimentów na syna. - To był pierwszy wniosek po 7 latach. Uzasadniłam go trudną sytuacją, ciężkimi warunkami i brakiem bieżącej wody. I to był błąd - uważa bydgoszczanka. Pani Monice nie pomogły też zmagania z depresją. To głównie choroba i niechęć do leczenia zaważyły na tym, że MOPS zmienił zasady współpracy i zażądał odebrania jej dzieci.

Ucieczka pani Moniki zakończyła się wraz z ustaleniem jej miejsca pobytu. - Wszystko odbyło się bardzo spokojnie - powiedziała rzeczniczka policji Monika Chlebicz. Jeszcze wczoraj matka miała zostać zwolniona do domu. Odebrane przez kuratora dzieci trafiły do otwartej placówki opiekuńczej, gdzie pani Monika będzie je mogła odwiedzać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!