https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nad sprawą znalezionego na Kapuściskach łożyska płodowego pracuje zespół specjalistów

Tomasz Zieliński
Na teren szpitala prowadzą trzy furtki. Jeśli ktoś chciał podrzucić łożysko, to nie miałby z tym problemu
Na teren szpitala prowadzą trzy furtki. Jeśli ktoś chciał podrzucić łożysko, to nie miałby z tym problemu Tomasz Czachorowski
Po znalezieniu łożyska nieopodal oddziału ginekologicznego szpitala miejskiego, lecznica zapewnia, że nie pochodziło ono od żadnej z pacjentek.

Przypomnijmy - we wtorek rano na terenie parku przy szpitalu miejskim na bydgoskich Kapuściskach znaleziono łożysko płodowe. Wieczorem potwierdziło się, że to łożysko ludzkie. Znalazł je pracownik szpitala, który szedł do pracy.

Płód między 20. a 28. tygodniem

Anna Lewandowska, dyrektor naczelna Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego im. dr. E. Warmińskiego, mówi „Expressowi”:

- Jednocześnie z powiadomieniem policji sprawdziliśmy wszystko dokładnie - mogę zapewnić, że łożysko płodowe nie pochodziło od żadnej z pacjentek, która znajduje się pod opieką naszej lecznicy.

CZYTAJ TEŻ:To było łożysko ludzkie! Trwają poszukiwania kobiety, która mogła urodzić dziecko lub poronić
[break]
Krótko po zgłoszeniu na terenie szpitalnym znalazło się kilku funkcjonariuszy. Dokładnie sprawdzali miejsce samego znaleziska i jego sąsiedztwo. Łożysko przekazano do zakładu medycyny sądowej, gdzie przeprowadzono pierwsze oględziny.
W celu wyjaśnienia sprawy policja powołała specjalny zespół. Wstępnie lekarze orzekli, że łożysko mogło pochodzić od płodu między 20. a 28. tygodniem ciąży. - Po dokładnych oględzinach terenu mogę potwierdzić, że znaleziono tylko łożysko - mówi „Expressowi” nadkomisarz Monika Chlebicz z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Mamy już pewne ustalenia, wynikające z oględzin lekarskich, ale na tym etapie sprawy jest przedwcześnie, by o tym mówić.

Rozważają różne wersje

Działania funkcjonariuszy idą w kilku kierunkach. Trwają poszukiwania kobiety, która mogła urodzić dziecko lub poronić. Inne wątki to m.in. niezabezpieczenie przez lecznicę łożyska płodowego po porodzie, a nawet podrzucenie go na teren szpitala w celu zmylenia policji.

- Po zdarzeniu przeprowadziliśmy szczegółową kontrolę dokumentów i procedur - nie wykryliśmy żadnych nieprawidłowości - zapewnia dyrektor Lewandowska.
Po porodzie łożysko trafia do chłodni. Później odbiera je firma, wyspecjalizowana w utylizacji odpadów medycznych - są one palone.

Pracownicy lecznicy podkreślają, że teren szpitalny ogólnie dostępny jest od godz. 6.00 rano. Na jego obszar prowadzą trzy furtki, więc nie byłoby żadnego problemu, by w sposób niezauważony podrzucić łożysko na teren przyszpitalnego parku.

Po zdarzeniu natychmiast pojawiły się plotki. Jedna z nich wiąże nawet bydgoskie znalezisko z przypadkiem płodu znalezionego w Trójmieście...

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Poco takie wypowiedzi skoro nie było badań genetycznych DNA a pani juz wydaje jakies decyzje ze napewno nie pochodzi z tego obiektu

BĘdą badania krwi iDNA pacjentów będzie wiadomo kto i coo
t
technik samochodowy
oby Wam sie nie zatarlo takie w samochodzie bo bedzie wydatek
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski