Drogę z okolic Bydgoszczy do okolic Gdyni pokonałem w 3 godziny i 35 minut, czyli o półtora godziny dłużej niż robi to pociąg. Podróż przekonała mnie także, że nawet mądra nawigacja w Google’u nie jest wszechwiedząca, bo w chwili startu pokazała mi czas przejazdu o godzinę krótszy niż w rzeczywistości.
Co najbardziej przeszkadza w podróży? Wcale nie kolejka do autostradowych bramek. Przy bramkach straciłem łącznie może z pięć minut. Również samą A1 jedzie się bez problemów. Najgorsze jest to, co przed nią i za nią. Rozgrzebana budowa ekspresówki S5 miedzy Bydgoszczą i Nowymi Marzami sprawia, że posuwasz się wolno, a mimo to w ciągłym stresie, bo tymczasowe rozwiązania na drodze nie są zbyt bezpieczne i zrozumiałe dla kierowców. Nocą zaś (przekonałem się o tym w drodze powrotnej) są bardzo kiepsko oświetlone.
Najwięcej czasu marnuje się jednak na obwodnicy Trójmiasta. W piątek korek ciągnął się tam przez kilkanaście kilometrów i w tym czasie ominąłem kilka rozbitych samochodów na poboczu. Istna rozpacz! Niby mieszkamy blisko morza, a jednak wciąż daleko.
