Wracamy do tematu ulicy Podgórnej. W ubiegłym roku wybuchły tam trzy pożary, a statystyki policyjne świadczą o tym, że jest to jedna z bardziej niespokojnych okolic w mieście. Co na to mieszkańcy?
W 2011 roku policjanci interweniowali na ul. Podgórnej ponad 90 razy. Tylko w grudniu przyjęli 12 zgłoszeń. - Były to przede wszystkim nieporozumienia rodzinne, jak awantura z pijanym mężem, czy agresywnym konkubentem pukającym do drzwi. Ta ulica nie wyróżnia się niczym szczególnym - przekonuje Maciej Daszkiewicz z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Niebezpieczna okolica
Szczególne są natomiast statystyki dotyczące pożarów. W ubiegłym roku na Podgórnej paliło się trzy razy. W domu pod numerem 30, który dwukrotnie stanął w płomieniach, dziś okna i wejście są już zamurowane. Ludzie niechętnie rozmawiają o tym, co się wydarzyło. Każdy chce zachować anonimowość.
<!** reklama>
- Bałam się o swój interes - mówi kobieta, która w bliskim sąsiedztwie prowadzi sklep - Podobno mają to rozebrać. Lepiej by było, żeby to zburzyli w pioruny jasne, żeby ktoś to kupił chociaż dla samej ziemi i postawił chatę. Nie da się ukryć, że to niebezpieczna okolica.
Nie mają złudzeń
- Albo dostanie pani w plecy nożem, albo pobiją, albo podpalą - dodaje inna mieszkanka ulicy Podgórnej - W krótkim czasie były tu dwa podpalenia. Po pierwszym tak śmierdziało spalenizną, że nie można było przejść ulicą. Wiadomo, że w pustym domu sodoma i gomora. Przesiadywali tam bezdomni. W grudniu znowu był ogień. A tu same stare budy, stare kamienice. Jakiś gówniarz przejdzie, papierosa podrzuci i wszystko łatwo się pali.
Policja od samego początku podejrzewała podpalenie. Ale sąsiedzi nie mają złudzeń. Mówi się, że właściciel celowo podpalił dom, aby otrzymać od miasta nowe mieszkanie. Ludzie w okolicy opowiadają też, że podobnie zrobiła jego rodzina, która mieszkała nieco dalej, w starej suterenie przy ul. Księdza Ignacego Skorupki. - Taka to rodzina. Nieciekawe towarzystwo. Starsza pani nawet się z tym nie kryła. Chwaliła się, że to syn podpalił jakieś gazety. Teraz przeniosła się do bloku. Może też tak powinnam zrobić. Moje mieszkanie to ruina, jest zawilgocone, a miasto odrzuca wnioski o nowe - komentuje kobieta, która woli zachować anonimowość.