Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Noteci pływały barki

Paweł Antonkiewicz
- Mamy na przystani jeszcze dwa kajaki z żaglami, można nimi pływać, ale trzeba umieć - mówi Grzegorz Nadolny, kapitan szkolnego statku „Łokietek”.

- Mamy na przystani jeszcze dwa kajaki z żaglami, można nimi pływać, ale trzeba umieć - mówi Grzegorz Nadolny, kapitan szkolnego statku „Łokietek”.

<!** Image 2 align=none alt="Image 153444" sub="Holownik „Tuńczyk”, zbudowany w stoczni rzecznej w Krakowie, pierwszy statek i pierwszy rocznik nakielskiej szkoły / Fot. Archiwum ZSŻŚ w Nakle">Co sprawiło, że chłopak z Nakła wypłynął na europejskie słodkie wody?

Nie z Nakła, a z Wąwelna, ale od dzieciństwa jednak związany z Nakłem, dokąd przyjeżdżałem na wakacje, które z kuzynami z ulicy Kilińskiego spędzałem nad Notecią. Były wtedy w Nakle dwie plaże. Jedna, ogrodzona, w Łazienkach, gdzie płaciło się za wstęp, i druga, dzika, na „księżych łąkach”, jak mówiło się o terenie koło Polamu. Tłok był na jednej i drugiej. Kąpaliśmy się w Noteci i pływaliśmy kajakami. Wypożyczalnia była po drugiej stronie rzeki, tam gdzie teraz jest nasza przystań.

<!** reklama>Czy już wtedy ciągnęło Pana na większe wody?

Jeszcze nie. Byłem uczniem Technikum Mechanicznego, które mieściło się w budynku, w którym teraz jest „Żegluga”, a potem poszedłem do wojska. Po dwóch latach wróciłem do Nakła i byłem już coraz bliżej Noteci. Pracowałem jako wychowawca w internacie swojej szkoły w Lubaszczu, ale czułem sentyment do starej wypożyczalni PTTK. Zacząłem się nią opiekować. W zamian za prace na terenie, chłopaki ze szkoły i internatu pływali kajakami. Mieliśmy dwa kajaki z ożaglowaniem gaflowym, są jeszcze na przystani, można nimi pływać, ale trzeba umieć. Od pana Kwadransa, dyrektora Polamu, wypożyczaliśmy motorówkę, której silnik chłodzony był... wodą z rzeki, kubkiem.

Jak wyglądała Noteć w Nakle dwadzieścia kilka lat temu?

Rzeka jeszcze żyła. W obie strony pływały barki i ich zestawy. Chłopaki czasem niebezpiecznie się bawili, bo wpływali kajakami między nie, chwytali się i nie musieli wiosłować. Powoli jednak ruch na Noteci zamierał. Pogłębiarkę rzeka widziała chyba 30 lat temu, brzegi i koryto zarastają, na dnie zalega coraz więcej osadów. Przed rokiem, przy niskim poziomie wody, radził sobie tylko „Łokietek”, któremu wystarcza 80 centymetrów. Niemcy z swoimi jachtami już mieli problemy na Flisie Noteckim.

Skąd się wziął w Nakle „Łokietek”?

W 1992 roku powstał Zespół Szkół Żeglugi Śródlądowej, a dyrektor Światłowski zaproponował mi tworzenie tego technikum, jako człowiekowi, dzięki kajakom, związanemu już z wodą. Szkolnym statkiem był wtedy holownik „Tuńczyk” z serii „krakowiaków”. Trzy lata później przejęliśmy kolejny holownik, który na Wiśle ciągnął zestawy barek. Był to tak zwany „bombowiec”, który po przebudowaniu przez naszych uczniów na zajęciach praktycznych i praktykach zawodowych, od 1997 roku pływa jako statek szkolny. Ja w tym czasie skończyłem studia w Wyższej Szkole Morskiej w Szczecinie i uczę zawodu chłopaków, którzy pływają na wszystkich europejskich wodach. Mam nadzieję, że wrócą na nasze polskie.

Teczka personalna

Grzegorz Nadolny, mieszkaniec Nakła

Od 1976 roku kapitan szkolnego statku „Łokietek”, nauczyciel zajęć praktycznych i teorii żeglugi w Zespole Szkół Żeglugi Śródlądowej, gorący zwolennik pełnego wykorzystania gospodarczego i turystycznego polskich dróg wodnych z uwagi na ich walory turystyczno-krajobrazowe oraz względy ekonomiczne i ekologiczne transportu śródlądowego.


 

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!