Przypomniała mi się, gdy trafiłam kiedyś do prywatnego szpitala, ale na zabieg refundowany przez NFZ... Zatkało mnie na przykład, że do kameralnej sali (ze storczykiem w oknie!) tak często przychodzi personel medyczny i tak się troszczy...
Mniejsza o ich storczyki, klasę łazienki i telewizor. Traktując problem naprawdę poważnie, trzeba przypomnieć, jak wielu pacjentom - także w Bydgoszczy, gdzie „prywatnych podmiotów medycznych” jest kilka - udaje się, w ramach „kasy chorych” skrócić czas oczekiwania na przykład na operację zaćmy czy żylaków. Pewnie im z tymi kwiatami przyjemniej, ale przede wszystkim cieszą się, że mają wybór i taką możliwość. Projekt ministra Radziwiłła biznesmenom w fartuchach pewnie jakąś przykrość zrobi, operują wszak „na kasę” za kasę NFZ. Ale najboleśniej uderzy w pacjentów.