_Wydajemy pierwszy solowy album, kręcimy teledyski, jedziemy w trasę koncertową. I właśnie o to nam chodziło _– mówią muzycy wrocławskiej formacji Me Myself And I, którzy w niedzielę, 20 lutego wystąpią w Sali Wielkiej Dworu Artusa**w Toruniu**.
<!** Image 2 align=none alt="Image 166864" sub="Zespół Me Myself And I tworzy dwójka wokalistów Magdalena Pasierska i Michał Majeran. Całą swoją muzykę, będącą połączeniem jazzu, etno, klasyki i hip hopu, artyści realizują na żywo wykorzystując do tego ludzki głos. Wraz z wokalistami występują także beatboxerzy, którzy imitują podkład perkusyjny. W utworach Me Myself And I usłyszeć można echa zarówno twórczości Björk jak i Bobby’ego McFerrina, ale mimo tych inspiracji muzycy mają swój własny, niepowtarzalny styl, który wyróżnia ich na rodzimej scenie muzycznej. Ta nietypowość sprawiła, że zespół dotarł do finału telewizyjnego programu Mam Talent, zyskując niezwykłą popularność. Ciekawostką jest także fakt, że utwór Takadum wykorzystany został do promocji pewnej sieci komórkowej, sprawiając tym samym, że twórczość zespołu zakorzeniła się w masowej świadomości. W Dworze Artusa ich nowoczesna, alternatywna muzyka zabrzmi w niezwykłej oprawie wizualnej. Koncert odbędzie się 20 lutego w Sali Wielkiej Dworu Artusa. Początek koncertu o godzinie 18. Bilety, w cenie 35 złotych (normalny) i 30 złotych (ulgowy) są do nabycia w kasie placówki.">
Skąd nazwa Me Myself And I (z ang. - Ja, ja i ja) Czy ma związek z piosenką Beyonce tak właśnie zatytułowaną?
Nazwa powstała spontanicznie, na próbie. Nie odnosiliśmy się do tej piosenki, prawdopodobnie nawet nie wiedzieliśmy, że taka jest. Magda wyśpiewywała sobie ten tekst na próbie i w którymś momencie zgodnie stwierdziliśmy, że ten tekst do nas bardzo pasuje.
Niektórzy z Was są samoukami (tak jak mówi o sobie Magda) inni uczyli się śpiewać (Michał w londyńskiej szkole). Czy brak wykształcenia przeszkadzał Wam się zgrać i śpiewać?
Nie, ale na pewno wykształcenie pomaga w pracy nad kompozycją, harmonią i aranżacją. Natomiast z pewnością nie zastąpi ono osobowości. Żadna szkoła tego nie daje.
Czy czuliście, że tworzą się przez to jakieś różnice? Dłużej ćwiczycie kolejne numery?
Nie, ale praca może być przez to bardziej żmudna, więcej czasu może trwać przygotowanie całej formy jakiegoś numeru. Trudno to określić jednoznacznie, bo ćwiczymy cały czas, a nasze utwory ciągle ewoluują...
<!** reklama>
Zostaliście nominowani do 7 Nadziei Wrocławia. Co o tym sądzicie? Zostaniecie w rodzinnym mieście czy raczej postawicie na życie w stolicy?
Chcemy mieszkać blisko Wrocławia – co najmniej blisko. Chyba Warszawa nas nie skusi.
Nie korciło Was, żeby wcześniej iść do Mam Talent!? Czego się spodziewaliście po takim programie?
Nie. Wpadliśmy na ten pomysł akurat wtedy, kiedy rozpoczęła się ta edycja. A spodziewaliśmy się właśnie tego, co teraz trwa. Nasza muzyka stała się rozpoznawalna. W stosunkowo krótkim czasie dotarliśmy do sporego grona odbiorców. Wydajemy pierwszy solowy album, kręcimy teledyski, jedziemy w trasę koncertową. I właśnie o to nam chodziło. To bardzo dobre doświadczenie sceniczne oraz pracy w takich warunkach – specyficznych, ponieważ telewizja rządzi się swoimi prawami. Rezultatem jest również rozpoznawalność naszej muzyki, nas - jako jej twórców oraz... wiele miłych słów od ludzi.
Osiągnięcie czegoś poprzez zdobycie telewizyjnej popularności nie jest dla Was problemem? Nie wolelibyście sami do czegoś dojść?
Nie, nie mamy z tym żadnego problemu. Poza tym my już od kilku lat pracujemy w zespole. Na program zdecydowaliśmy się świadomie, aby całej Polsce pokazać naszą muzykę, efekty naszej kilkuletniej pracy. Jesteśmy dumni z tego co zrobiliśmy w programie Mam Talent!, to efekt rzetelnej pracy. Nie czujemy, abyśmy tę popularność łatwo zdobyli. Po prawie czterech latach pracy nad muzyką i istnieniem zespołu właśnie dochodzimy tam, gdzie chcieliśmy dojść. I jeszcze wiele przed nami!
Nie boicie się, że „sodówka” uderzy Wam do głowy?
Każdy powinien dbać o to, żeby nie zwariować...
A może w Polsce nie ma prawdziwych gwiazd i ciężko wyżyć z muzykowania?
Nie wiem, jaki mógłby tu być wyznacznik, kryterium prawdziwej gwiazdy... Dla nas treść jest najważniejsza. Są w Polsce artyści, którzy przekazują bardzo ważne i piękne treści.
Na Waszej stronie zamieszczona jest informacja, że za ściągnięte utwory można zapłacić od złotówki do 11 złotych. Napisaliście: Pozostawiamy naszym słuchaczom wolny wybór. Niech każdy zainteresowany wybierze dla nich kwotę według własnego uznania, sugerując się wartością jaką przedstawia dla niego ta muzyka, chęcią wspierania zespołu czy też własnymi możliwościami finansowymi. Skąd taki pomysł na „sprzedawanie” muzyki?
Wymyśliła to nasza menadżerka. Uznaliśmy, że warto dać słuchaczom wybór.
Wkrótce na rynku pojawi się Wasza pierwsza płyta, A jakie macie plany na przyszłość?
Premierowy album będzie dostępny w sklepach od 3 marca. Będzie to płyta, która podsumowuje większość tego, co dotychczas stworzyliśmy. Zamyka pewien etap naszej muzycznej pracy. Jest energetyczna i ciepła. W planach mamy kolejne płyty, trasy. Słowem: muzyka, muzyka, muzyka...
Jakie reakcje publiki najczęściej obserwujecie na Waszych koncertach? Czego mogą spodziewać się słuchacze w Toruniu?
Najczęściej widzimy wspaniałe, piękne uśmiechy od ucha do ucha. Torunianie mogą spodziewać się Me Myself And I – trójgłosu, który całą swoją muzykę robi głosem.
Zagracie w Toruniu, ale magazyn Kwadrat łączy dwa miasta. Zapytam więc: czy byliście już wcześniej w Toruniu lub Bydgoszczy?
W Toruniu, w klubie NRD graliśmy nasze pierwsze koncerty. A w Bydgoszczy koncertowaliśmy w klubie Mózg.
Do Bydgoszczy również ponownie zawitacie?
Na pewno! Zaproście nas!