W niedzielę młócił jeszcze zboże na swoim polu, kiedy nagle zadzwonili z Warszawy. Chciał dokończyć żniwa, ale mówi się trudno. Żona wybrała garnitury, wyprasowała koszule i pojechał. Ratować wieś jako minister.
<!** Image 2 align=right alt="Image 59917" sub="Ojciec Wojciecha Mojzesowicza, Stanisław zakładał w 1980 roku Solidarność Rolników Indywidualnych. O synu stało się głośno pod koniec lat 90., m.in., dzięki blokadom, które współorganizował i z których bronił interesów polskich rolników. /Fot. Archiwum">Na co dzień można gadać za plecami różne rzeczy, ale kiedy człowiek ze wsi wypływa na szerokie wody, to przestaje być zwykłym człowiekiem i staje się „swój”. Ludzie z wioski zapominają na moment o zazdrościach i klaszczą z radości.
„Swój”, który został ministrem, w dodatku rolnictwa, to człowiek, któremu wybacza się wszystko. Że zmieniał partie jak rękawiczki, że był prawą ręką Andrzeja Leppera (a dzisiaj dobrego słowa o nim nie powie), nawet to, że Renacie Beger do ukrytej kamery obiecał miejsce w rządzie, przy czym osiem razy użył słowa na „k”.
Wojciechowi Mojzesowiczowi, 53-letniemu rolnikowi z Gogolinka pod Koronowem, jest czego zazdrościć. 575 hektarów rodzinnego gospodarstwa, w nim nowoczesne maszyny i okazałe budynki. Piękny dom, wyglądający z daleka niczym dworek. Wspierająca rodzina - troskliwa żona, wykształcone, trzymające się wsi dzieci. Wreszcie kariera polityczna w amerykańskim stylu.
<!** Image 3 align=left alt="Image 59917" sub="W 1991 roku na jednej z blokad Mojzesowicz spotkał Leppera. Wkrótce potem wstąpił w szeregi Samoobrony. /Fot. Archiwum">- Jak byśmy mu zazdrościli, to byśmy na niego nie głosowali. Cała nasza wioska była i będzie za nim. Nawet jak ta afera z taśmami wyszła, żeśmy się od niego nie odwrócili. Tylko na chwilę się podłamałem, jak te słowa na „k” usłyszałem. Pomyślałem se: „No nie, to Wojtek czegoś takiego się dopuścił?” - opowiada Janusz Skotnicki, sołtys Gogolinka (34 gospodarstwa, 160 mieszkańców, świetlica dla młodzieży czynna tylko 3 razy w tygodniu). Szybko sobie sołtys wpadkę sąsiada wytłumaczył. - Tam w stolicy mają swoje sprawy polityczne, a my tu na dole swoje. Ciężko to wszystko wyczuć.
Do Mojzesowiczów trzeba skręcić przed sklepem, obok nieczynnej wiejskiej świetlicy. Z daleka widać olbrzymi, piętrowy dom z jasną elewacją. Przed posesją czyściutko, trawnik równo wystrzyżony, za płotem zadbane budynki gospodarcze, silosy zbożowe, maszyny rolnicze. Z głównej, gruntowej drogi prowadzi doń alejka wysadzana młodymi lipami. Osobiście sadziła je 6 lat temu Elżbieta Mojzesowicz. Kończyli wówczas budowę nowego domu (500 m kw., hol, salon, sypialnie na piętrze), do którego przenosili się ze starego domostwa po rodzicach (budynek stoi jeszcze, widać go z okien salonu, ma być rozebrany). Wojciech Mojzesowicz był wtedy na topie.
Z Gogolinka do Warszawy
Jako wiceprzewodniczący Samoobrony, z ramienia której w 2001 roku rozpoczynał sejmową kadencję (przeszedł z PSL), jako prawa ręka Andrzeja Leppera nie krył zauroczenia „zapałem i uczciwością” swoich nowych towarzyszy spod znaku biało-czerwonego krawatu. Sam taki nosił.
<!** Image 4 align=right alt="Image 59920" sub="Dom ministra w Gogolinku k. Koronowa. Rozmach, prostota, nowoczesność. Pokryty eternitem szary dach psuje cały efekt. /Fot. Piotr Schutta">Ale rok później było mu już tylko wstyd i niewygodnie w kompanii Leppera. Pod koniec 2002 r. jako pierwszy odważył się otwarcie skrytykować przewodniczącego i opuścił Samoobronę. Wkrótce założył z grupką innych renegatów Polski Blok Ludowy, stając się krytykiem Andrzeja Leppera. We wrześniu 2006 r., gdy szef Samoobrony domagał się pozbawienia Mojzesowicza funkcji przewodniczącego Sejmowej Komisji Rolnictwa, ten trafił do bydgoskiego szpitala z podejrzeniem zawału serca. Ale był to dopiero przedsmak prawdziwych kłopotów, bo kilka tygodni później cała Polska ujrzała nieznaną wcześniej twarz Wojciecha Mojzesowicza na tzw. „taśmach prawdy” Renaty Beger. Wydawało się, że po tym ciosie rolnik z Gogolinka już się nie podniesie (miliony telewidzów zobaczyło, jak Mojzesowicz w pokoju hotelowym namawia posłankę Samoobrony do przejścia do PiS w zamian za posadę w ministerstwie rolnictwa). Miesiąc po ujawnieniu taśm podał się do dymisji ze stanowiska sekretarza stanu w randze ministra w Kancelarii Premiera. Dymisję przyjęto, on sam usunął się w cień.
Elżbieta Mojzesowicz (od dziecka mówią na nią Basia, też pochodzi ze wsi) jest bardzo zajętą osobą. Żniwa jeszcze nie skończone, a tu w ubiegłym tygodniu telefon od męża, który tylko na chwilę miał pojechać do Bydgoszczy.
<!** reklama left>- Baśka, wracam natychmiast i zaraz jadę do Warszawy. Premier mnie wezwał. Przyszykuj mi garnitur i koszulę.
Po południu wszystkie stacje miały newsa: „Wojciech Mojzesowicz ministrem rolnictwa”.
Śladami taty
- Dowiedzieliśmy się, że tata został ministrem rolnictwa, jak wróciliśmy z pola. To znaczy wiedzieliśmy wcześniej, że coś się zapowiada, ale to i tak było zaskoczenie - Anna Mojzesowicz, wysoka blondynka o wesołych oczach (znajomi i rodzina mówią, że „to wykapany tata”) zapewnia, że z polityką nigdy się nie zwiąże. Ma 25 lat, dyplom wydziału rolniczego Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, rozpoczęte studia podyplomowe i razem z młodszym o rok bratem Jarosławem (student IV roku Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy) jest właścicielką 350-hektarowego gospodarstwa w Wąwelnie pod Mroczą.
Z kuchni na pole
Salon w domu ministra. Stół na dziesięć krzeseł, na ścianach obrazy, portret olejny Jana Pawła II, pianino, na pianinie Chrystus w cierniowej koronie, w wazonach róże, na barku butelki z gatunkowym alkoholem.
<!** Image 5 align=right alt="Image 59920" sub="Gospodarstwo Mojzesowiczów to ogromna firma. Na zdjęciu pracownicy
w czasie posiłku. Jedzenie przywiozła na pole żona ministra. ">- To pozostałości po małej uroczystości. W sobotę byli goście ze wsi, gratulowali mężowi - mówi Elżbieta Mojzesowicz, siadając przy stoliku kawowym. Ma na sobie błękitne dżinsy, granatową bluzkę i czerwony kuchenny fartuch. Z kuchni dochodzą zapachy pieczonej wieprzowiny. Około trzynastej ministrowa (śmieje się z tego określenia) będzie musiała wyjąć mięso z piekarnika, odparować ziemniaki, zrobić surówkę, podzielić to wszystko na kilkanaście porcji i rozwieźć obiad na pole. To jedno z jej zwykłych zadań (Mojzesowicze w gospodarstwie swoim oraz dzieci zatrudniają na co dzień 9 pracowników, lecz podczas żniw, jak teraz, liczba ta zwiększa się do ok. 20 osób, w tym jest co roku kilkoro młodych praktykantów z Ukrainy). Poza kuchnią (żona ministra prosi zażenowana, by o gotowaniu nie pisać) do jej obowiązków należy prowadzenie obszernej dokumentacji gospodarstwa: wypisywanie faktur, sporządzanie wniosków o dopłaty, pilnowanie kredytów i podatków. Przed laty, gdy mąż razem z Lepperem stał na rolniczych blokadach, również wiernie mu towarzyszyła, dowożąc gorącą kawę i jedzenie.
Jest poniedziałek, rozpoczyna się drugi tydzień rządów ministra Mojzesowicza. Miał pomagać przy żniwach, a występuje w telewizji i krytykuje Leppera, mówiąc, że „rządził ministerstwem, jak kiepskim PGR-em”.
- Nie zamierzam mężowi przeszkadzać jakimiś tam codziennymi sprawami - mówi Elżbieta Mojzesowicz. Polityka nie jest jej pasją. Biegnie do kuchni, bo pracownicy na polu na pewno już są głodni.
Ludzie gorsze rzeczy robią
20 kilometrów dalej, jadąc w kierunku Mroczy, Jarek Mojzesowicz, syn ministra, wskakuje do kabiny kombajnu i „żyje żniwami”. Polityka go nie interesuje. Nie kryje, że ojciec próbował go wiele razy wyciągnąć na zebranie partyjne, ale skutecznie się obronił. Ciężko mu było po ujawnieniu „taśm prawdy”, bo takiego taty nie znał, ale jakoś to sobie poukładał.
- Ludzie gorsze rzeczy robią. Ważne, jakie z tego wyciągają wnioski - mówi Mojzesowicz junior. Zapewnia, że on też nie będzie ojca niepokoił żniwami. - Chyba że będę miał poważny problem. Bo jak dzwonię z małymi sprawami, to się denerwuje i marudzi.
- Jak wróci z tej Warszawy, to będę chciał z nim pogadać - zapowiada sołtys Gogolinka. O sprawach wsi będą rozmawiać. - Wojtek wie, o co chodzi, bo jest rolnikiem A my wiemy, że nawet od ministra nie wszystko zależy. Jeśli będzie mógł, to dużo zmieni.
Na początek minister Mojzesowicz zapowiedział oszczędności w ministerstwie i KRUS.