W gminie Świekatowo nadal znajduje się pod ziemią kilkadziesiąt ton szkodliwych pestycydów, między innymi, osławionego DDT. Składowisko zagraża glebie i wodom gruntowym.
<!** Image 2 align=right alt="Image 125435" sub="Kilka lat temu w Lubani-Lipinach wydobyto 50 ton odpadów chemicznych, umieszczonych w betonowych kręgach. W ziemi zostało jeszcze drugie tyle Fot. Archiwum">Urząd Marszałkowski ogłosi przetarg, który wyłoni firmę zajmującą się likwidacją tak zwanych mogilników, czyli składowisk nierozkładających się, trujących odpadów chemicznych. Samorządowa administracja województwa pozbywa się niebezpiecznego dziedzictwa lat 60. i 70. ubiegłego wieku, kiedy w ten sposób pozbywano się przeterminowanych środków owadobójczych i ochrony roślin.
- Leżące w ziemi toksyczne chemikalia są zagrożeniem dla gleb i wód gruntowych. Jedynym wyjściem jest ich wydobycie i utylizacja oraz rekultywacja terenów w ich bezpośrednim sąsiedztwie - mówi Piotr Całbecki, marszałek województwa kujawsko-pomorskiego. - Koszty likwidacji składowisk, średnio około milion złotych na jeden mogilnik, są jednak zbyt wielkie, by mogły sobie poradzić z nimi gminy. Dlatego rok temu zdecydowaliśmy się na stworzenie wojewódzkiego programu likwidacji i zabiegi o pozyskanie środków na jego przeprowadzenie - dodaje marszałek.
Mogilniki w całym kraju muszą zniknąć do końca 2010 roku, bo zobowiązuje nas do tego dyrektywa Unii Europejskiej.
<!** reklama>W naszym województwie jest ich 16, wszystkie na terenie gmin wiejskich. Program likwidacyjny zakłada wydobycie z ziemi i unieszkodliwienie prawie 8 tysięcy ton chemikaliów oraz skażonej ziemi i elementów konstrukcyjnych, a także stworzenie towarzyszącego tej operacji lokalnego monitoringu wód gruntowych. Samorząd województwa uzyskał na jego przeprowadzenie 15 milionów złotych ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
W powiecie świeckim mogilniki znajdują się w Lubani-Lipinach w gminie Świekatowo. Kilka lat temu firma z Wrocławia wydobyła 50 ton odpadów chemicznych, umieszczonych w betonowych kręgach, zakopanych w ziemi na głębokość 5-6 metrów. Szkodliwe substancje zostały unieszkodliwione w spalarni w Austrii.
- Prace były finansowane przez wojewodę. Usunięto jednak tylko to, co było w betonowych kręgach. Tymczasem co najmniej drugie tyle odpadów znajduje się tuż obok, zakopanych prosto w ziemi, bez żadnych zabezpieczeń. Wtedy zabrakło pieniędzy na likwidację także i tego. Dobrze, że w końcu wszystko zniknie - mówi Marek Topoliński, wójt gminy Świekatowo.