Sukcesem organizacyjnym zakończyły się pierwsze w historii naszego kraju kolarskie torowe mistrzostwa Polski. Cieszyć się trudno, bo w kasie po zawodach pozostanie spory dług...
<!** Image 2 align=right alt="Image 114809" sub="Edyta Jasińska cyklistka Emdeku Budopol ze swoimi najwierniejszymi kibicami: od prawej wiceprezes Budopolu (sponsor) Gabriela Krefta-Marczak, mama Bożena Jasińska, trener Marian Szirocki. Fot. Sławomir Kabat">W niedzielę w Pruszkowie zakończyły się pierwsze w historii naszego kraju kolarskie torowe mistrzostwa świata. 250-metrowy welodrom wykonany z sosny syberyjskiej, który kosztował 91 mln złotych, zdał egzamin wyśmienicie. W telewizji relacje, codziennie po kilka godzin transmisji, prezentował m.in. Eurosport. Organizatorzy - Polski Związek Kolarski i władze Pruszkowa stanęły na wysokości zadania. Starały się zadbać o każdy szczegół.
- Flagi narodowe używane do dekoracji prasowaliśmy kilka razy dziennie - powiedziała nam Agata Świeczka, pracowniczka związku i jednocześnie komitetu organizacyjnego.
- Uzyskaliśmy najwyższą ocenę od delegatów Światowej i Europejskiej Unii Kolarskiej - cieszył się Wojciech Walkiewicz, prezes Polskiego Związku Kolarskiego i od 9 marca Europejskiej Unii Kolarskiej.
Polacy wystawili pełną reprezentację w 19 konkurencjach. W 16-osobowej kadrze (5 kobiet i 11 mężczyzn wystąpiło 7 zawodników z regionu - Edyta Jasińska z Emdeku Budopol i 6 kolarzy Stali Grudziądz). Na razie furory jednak nie zrobili. Młodzi Polacy wywalczyli tylko trzy punktowane miejsca - 5. w sprincie drużynowym (w składzie: Łukasz Kwiatkowski ze Stali Grudziądz) oraz 8. w wyścigu na 1 km Kamil Kuczyński i Renata Dąbrowska w omnium.
Cieszą się w Grudziądzu
Zadowolony ze startu swoich podopiecznych był trener Stali Grudziądz, Adam Sieczkowski.
- Ucieszyłem się ze startu Łukasza Kwiatkowskiego w sprincie drużynowym. Słabiej niż się spodziewaliśmy wystąpił w sprincie. Najmłodszy w ekipie Adrian Tekliński na 1 km poprawił rekord życiowy uzyskując 1.03,887 min. W grupie średniodystansowców Adrian Kurek był bliski poprawienia rekordów Polski indywidualnie na 4 km oraz w drużynie wspólnie z Jakubem Średzińskim i Dawidem Głowackim. Wykonana praca powinna zaprocentować - ocenił szkoleniowiec.
<!** reklama>Największą bolączką tej dyscypliny był brak drewnianego toru, na który Polscy kolarze czekali kilkadziesiąt lat.
- Przed otwarciem we wrześniu ubiegłego roku BGŻ Areny, aby trenować na drewnianym torze, a tylko na takich rozgrywane są mistrzostwa świata i igrzyska olimpijskie, najbliższym dla nas obiektem był welodrom we Frankfurcie nad Odrą - mówi najstarszy zawodnik w naszej reprezentacji, dwukrotny olimpijczyk 27-letni Łukasz Kwiatkowski (Stal Grudziądz). - Teraz mamy tor do dyspozycji ile chcemy i kiedy chcemy.
Uczymy się od Brytyjczyków
- 10 lat temu Brytyjczycy nie liczyli się w rywalizacji torowej - mówił prezes Wojciech Walkiewicz. - Kiedy wybudowali tor w Manchesterze stali się potęgą w tej dyscyplinie.
W ubiegłym roku na mistrzostwach świata w 18 konkurencjach zdobyli 9 złotych medali. W Pruszkowie bez swojego asa, kontuzjowanego Chrisa Choya (5-krotny mistrz olimpijski), zajęli 3. miejsce w klasyfikacji medalowej - 9 (2, 4, 3). Władze naszego związku są przekonane, że z każdym rokiem wyniki Polaków powinny być lepsze. Cieszy rosnące zainteresowanie dyscypliną. Od piątku do niedzieli zawody oglądał komplet publiczności (welodrom mieści 1700 miejsc). Ceny biletów były wysokie - normalny 50 złotych, karnet na 5 dni kosztował 175 zł (około 70 procent rozdano zawodnikom i klubowym działaczom). Wiernie przez całe mistrzostwa na welodromie kibicowali działacze, trenerzy, sponsorzy i rodziny cyklistów z naszych klubów: Emdeku Budopol, Pacificu Toruń i Stali Grudziądz.
Jedynym, ale poważnym problemem, który pozostanie organizatorom, jest dług (wycofali się sponsorzy). Dzień przed otwarciem mistrzostw Wojciech Walkiewicz przyznał, że z zakładanej kwoty 4,5 mln zł budżetu zebrano tylko jedną czwartą sumy(!!!).