Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Misjonarze pana marszałka

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Nazywają ich „desantem z toruńskiego magistratu”. Z Piotrem Całbeckim znają się jak łyse konie. Razem pracowali, razem walczyli o unijne pieniądze, razem grali w piłkę. Teraz chcą realizować misję.

Nazywają ich „desantem z toruńskiego magistratu”. Z Piotrem Całbeckim znają się jak łyse konie. Razem pracowali, razem walczyli o unijne pieniądze, razem grali w piłkę. Teraz chcą realizować misję.

<!** Image 2 align=right alt="Image 53298" sub="Marszałek z PO to szansa kariery także dla młodych zdolnych. Łukasz Walkusz (z lewej) został asystentem Piotra Całbeckiego. Młodzieżówkę PiS zamienił na PO kilka miesięcy przed wyborami samorządowymi.">- Jeśli mamy misję do wykonania, to realizujemy ją z ludźmi, na których można polegać, prawda? - pyta retorycznie Maciej Krużewski, dziś dyrektor Departamentu Planowania Strategicznego i Gospodarczego w Urzędzie Marszałkowskim, a do niedawna główny specjalista Wydziału Rozwoju i Integracji Europejskiej Urzędu Miasta Torunia. Tego samego, którym kierował Piotr Całbecki, nim został marszałkiem województwa. Tego, w którym pracował też Michał Korolko, dziś szef marszałkowskiego departamentu polityki regionalnej.

- Jesteśmy kolegami, ale to nie musi mieć chyba pejoratywnego wydźwięku - dodaje Maciej Krużewski. - Przeżyliśmy razem kilka ważnych momentów. Kiedy termin gonił na przykład i nikt nie powiedział: „15.30, kończę pracę, do widzenia”. Spotykaliśmy się też na gruncie towarzyskim. Świat nie może być przecież odhumanizowany...

Genialne wyjście w przyszłość

Z toruńskiego magistratu pod skrzydła marszałka przeszli jeszcze, m.in., Tomasz Moraczewski (podlega mu transport i komunikacja), Paweł Adamczyk (został dyrektorem departamentu finansów), Jerzy Janczarski (kieruje departamentem kultury), Marek Smoczyk (szef marszałkowskiej administracji). Personalne ruchy, o czym prezydent Michał Zaleski głośno nie mówi, osłabiły toruński Urząd Miasta. Walki o ludzi toczą się do dziś, na każdym szczeblu.

- Chciałbym wziąć do siebie byłą sekretarkę, a najlepiej dwie - planuje jeden z nowych marszałkowskich urzędników.

Maciej Krużewski karierę w toruńskim magistracie zaczynał od Biura Współpracy, nieco dziwnego tworu powstałego w 1999 roku. Jego cele złośliwy uzna za mętne, życzliwy - za przebłysk genialnego „wyjścia w przyszłość”. Zaczynające w pięcioosobowym składzie pracę biuro miało, m.in., przygotować Toruń do członkostwa w Unii Europejskiej. Ekipą kierował Michał Korolko, który z czasem, obok Całbeckiego, wyrósł na speca od europejskich programów i funduszy.

Co konkretnie dało biuro Toruniowi, to osobna historia. Pracującym tu ludziom dało zaś szlify, kontakty i tak istotny element CV jak doświadczenie w dziedzinie współpracy z UE. Element wciąż trudny do zweryfikowania w kraju świeżo po akcesji.

Pionierami na dziewiczym terenie była też ekipa Europejskiego Centrum Współpracy Młodzieży w Toruniu, powstałego na początku lat 90. Tu swoją przygodę z UE zaczynali Grzegorz Borek, założyciel placówki i Piotr Całbecki, pracujący jako „trener”. Przyszły marszałek odpowiadał, m.in., za szkolenia i był podwładnym Borka. Centrum skutecznie aplikowało do najrozmaitszych programów, zdobywając dotacje. Wtedy nikt w Toruniu tego jeszcze nie potrafił. Dziś roczny budżet placówki przekracza milion złotych. Centrum realizuje dziesiątki projektów: od wymiany młodzieży przez jej odchudzanie, po inkubatory przedsiębiorczości i pomoc bezrobotnym.

Druh z Łubianki

Duet Całbecki - Borek tak bardzo rzuca się w oczy, że stał się obiektem plotek. Obecnie Borek nadal kieruje ECWM, ale czasowo wypełnia misję na rzecz regionu i marszałka. Od listopada 2006 roku towarzyszy Całbeckiemu na co dzień. Wizyta w Brukseli, spotkanie w porcie lotniczym w Bydgoszczy, z rektorami wyższych uczelni regionu, wreszcie negocjacje z komisją europejską - Borek zawsze niczym cień marszałka.

<!** reklama left>- Kto to jest? - pytają niewtajemniczeni, dowiadując się, że to ani urzędnik, ani polityk.

- Ciąży mi to wszystko - zaczyna wyjaśnienia Grzegorz Borek, kolega Całbeckiego jeszcze z czasów dzieciństwa.

Wychowali się na jednym podwórku. Razem chodzili do Szkoły Podstawowej w Łubiance, razem grali w piłkę. Potem ich drogi nieco się rozeszły. Borek skończył Technikum Budowlane, a Całbecki liceum i biologię na UMK. W piłkę jednak systematycznie grywali.

- Zawsze też lubiliśmy ze sobą rozmawiać. Spotykaliśmy się i robiliśmy sobie „burzę mózgów” na wybrane tematy - wspomina Borek. - Wspólnie zdobywaliśmy doświadczenia w zakresie współpracy międzynarodowej. Zawsze byliśmy dla siebie wsparciem. Pan marszałek ma w sobie wrażliwość, którą nie każdy człowiek posiada. Docenia ją też u innych.

Formalnie kolega z dzieciństwa został powołany przez Zarząd Województwa do pełnienia funkcji „pełnomocnika marszałka do spraw organizacyjnych.” - Pracuję na umowę-zlecenie. Moja rola skończy się pod koniec maja. Nie czuję się dobrze w administracji - twierdzi Grzegorz Borek. Inne powody to ECWM, które założycielowi pewnie żal zostawiać i, jak zaznaczają nieżyczliwi, brak „mgr” przy nazwisku. Bez tego o fotel urzędowy mimo wszystko ciężko.

- Jakie skończył Pan studia? - pytamy więc wprost.

- Przy okazji takich pytań stosuję formułę: „moją specjalnością jest budownictwo”. Albo pani przyjmie taką formułę albo nie.

Po kwadransie Borek sam dzwoni do redakcji. - Jestem absolwentem diecezjalnego Studium Życia Rodzinnego w Toruniu - dopowiada.

Zdaje sobie sprawę tego, że jego nieregularna, ale powtarzająca się współpraca z Całbeckim, budzi kontrowersje.

- Tak było chociażby podczas wizyty Jana Pawła II w Toruniu. Organizację tego przedsięwzięcia z ramienia magistratu Piotr Całbecki powierzył mnie. Nie wszystkim się to podobało, ale myślę, że dobrze się spisałem - podsumowuje.

Europejski aż do bólu

Jeśli komuś z ludzi marszałka europejskość kiedykolwiek przeszkodziła, to Michałowi Korolce. Obecny szef departamentu polityki regionalnej, krążący po urzędzie z rozwianym długim włosem, ma w swej karierze epizod brukselski. Przez 13 miesięcy kierował biurem Zachodniopomorskiego w Brukseli. Najwyraźniejszy ślad po jego pracy do dziś widać na stronie internetowej Ligi Polskich Rodzin, choć historia to sprzed dwóch lat. Chodzi o „Apel o stosowanie języka polskiego”, który Sylwester Chruszcz, europoseł LPR, wystosował do wszystkich Polaków, działających w instytucjach europejskich. Uczynił to na skutek „niejednokrotnego spotykania się ze zjawiskiem obcojęzycznej komunikacji”. Czarę goryczy europosła przelał list z biura od Michała Korolki. Jak przytacza oburzony poseł, „został on napisany w języku angielskim”.

Z Brukseli Korolko trafił do Torunia, gdzie został dyrektorem powstającego Centrum Sztuki Współczesnej. Po wygranych przez PO wyborach, były współpracownik Całbeckiego był pierwszym, nazywanym dyrektorem departamentu, który tak naprawdę jeszcze nie istniał.

Coraz więcej przyjaciół

Przyjaciół Całbeckiemu od listopada zeszłego roku gwałtownie przybyło. „Trzeba pogadać z Piotrem” „Piotr powinien o tym wiedzieć” - zaczęli nagle powtarzać pracownicy podległych marszałkowi instytucji. Wielu przypomniało się, że grali z nim w piłkę albo pili herbatę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!