Stowarzyszenie „Metropolia Bydgoska” w sądzie będzie dochodzić prawa do informacji. To pierwsza taka sprawa skierowana przeciw marszałkowi województwa. <!** Image 3 align=none alt="Image 159471" sub="Marszałek Piotr Całbecki - jego urząd odrzucił prośbę o informacje">
Już prawie rok, przedstawiciele Stowarzyszenia „Metropolia Bydgoska”, zabiegają o uzyskanie informacji m.in. o finansowaniu kilkunastu miast z budżetu województwa w czasie ostatnich 10 lat. Urząd Marszałkowski odmówił stowarzyszeniu ujawnienia takich danych, przede wszystkim dlatego, że prośba bydgoszczan obejmowała duży zakres informacji i pod względem czasowym, i tematycznym. Zdanie marszałka Piotra Całbeckiego podzieliło toruńskie Samorządowe Kolegium Odwoławcze. „Metropolia Bydgoska” uważa jednak, że bezzasadnie.
- Nadal chcemy wiedzieć, jak są dzielone pieniądze, zwłaszcza dla Bydgoszczy i Torunia - mówi Eryk Bazylczuk, prezes stowarzyszenia. - Pan marszałek spotkał się nawet z nami, ale nie udzielił nam informacji. Dlatego wystąpiliśmy do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z wnioskiem o uchylenie decyzji SKO.
Urząd Marszałkowski nie ocenia skargi bydgoszczan. - Każdy ma prawo zgłosić swoją sprawę do sądu i tego komentować nie będziemy - oświadcza Grzegorz Potarzyński, dyrektor departamentu administracji i przyznaje, że „Metropolia Bydgoska” dwukrotnie zwróciła się o udzielenie informacji w trybie informacji publicznej. W obu przypadkach, prośbę odrzucono.
O tym, czy słusznie, zdecyduje WSA, może już podczas pierwszego posiedzenia, które odbędzie się 3 listopada.<!** reklama>
Z danych bydgoskiego sądu wynika, że podobnych spraw nie odbywa się wiele - średnio po kilka w roku. W Polsce sądy administracyjne rozpatrują ich tysiące. - Zwykle są to skargi na bezczynność urzędu - tłumaczy Krzysztof Izdebski z Pozarządowego Centrum Dostępu do Informacji Publicznej. - Ewenementem byłoby, gdyby ktoś w Bydgoszczy wytoczył postępowanie karne oparte na przepisach ustawy o dostępie do informacji publicznej. Takich przypadków jest niewiele, ponieważ prokuratura często umarza postępowanie.
Krzysztof Izdebski podkreśla, że jeden z wyroków bydgoskiego WSA uznawany jest za wzorcowy. Dotyczył on skargi na bezczynność jednego z urzędów powiatowych. Skarżący domagał się ujawnienia pozwoleń na budowę i planów zagospodarowania, a starostwo zasłaniając się ochroną danych, utajniło te dokumenty. - Sąd opowiedział się przeciwko podziałowi informacji będących w posiadaniu władz na sprawy prywatne i publiczne, wychodząc z założenia, że wszystko, co robią urzędy, jest publiczne - interpretuje orzeczenie WSA Krzysztof Izdebski. - Każda więc informacja będąca zgodnie z prawem w ich posiadaniu będzie informacją publiczną.