Nie wiadomo, dlaczego nie zaszczycili sądu oskarżeni odpowiadający z wolnej stopy. Ba, z niewyjaśnionych powodów nie dotarł też jedyny z oskarżonych, który siedzi za kratkami i którego powinni dostarczyć policjanci. Jakby kłopotów było mało, nie przyszedł też świadek. Przysłał pismo z adnotacją lekarza poświadczającego, że świadek podupadł na zdrowiu i nie podniesie się przed sierpniem. Pękł wreszcie i świadek koronny, pokutujący za inne grzechy w więzieniu w Berlinie. W styczniu miał uczestniczyć w wideokonferencji z bydgoskimi sędziami. Jego twarz nie pojawiła się jednak na ekranie. Dotarł natomiast list z wyjaśnieniem, że świadek rezygnuje z korony w obawie o życie bliskich, których ponoć słabo chroniła bydgoska prokuratura. Na widok takiego upadku szacunku dla sprawiedliwości Temida, zamiast bawić się wagą, powinna pociąć się żyletką na przedramieniu. A podsądni przed kolejną rocznicą śmierci dyrektora Karpowicza mogliby zrzucić się na ludową kujawską skrzynię. Sędzia z oskarżycielem następnie wrzuciliby do niej wszystkie akta, wieko przybili gwoździami i przekazali skrzynię jako dar od Sądu Okręgowego dla Muzeum Okręgowego.
[break]
A w tym roku zainteresowanym unikaniem wymiaru sprawiedliwości przybędzie kolejna wymówka. Szybko rośnie liczba skarg na kłopoty z odbiorem korespondencji wysyłanej z sądów i prokuratur. Od miesiąca listów tych nie dostarcza już Poczta Polska, lecz prywatna firma - Polska Grupa Pocztowa (PGP). Gdy nie odbierzemy przesyłki z rąk jej doręczycieli, awizo nie zaprasza nas teraz do sąsiedniego urzędu pocztowego, lecz do nieznanego sklepu, sklepiku czy kiosku, czasem kawał drogi od domu. W ostatnich dniach „Expressowi” poskarżył się czytelnik ze Szwederowa, który przemierzył ulicę Nowodworską kilka razy, zanim odkrył słabo oznaczony punkt, gdzie czekała sądowa przesyłka. Utyskiwała także starsza, mało sprawna czytelniczka z Nakielskiej. Musiała wziąć taksówkę, by poszukać listu oczekującego w sklepie gdzieś na Błoniu. Taksówka długo krążyła po osiedlu, bo na sklepie nie było widać numeru budynku. Pan z osiedla Leśnego dziwił się z kolei, jaką trasą wędrował przez trzy tygodnie list z prokuratury znajdującej się o parę kilometrów od jego domu.
Optymiści, do których oczywiście zaliczają się szefowie PGP, zapewniają, że wkrótce nowy system się dotrze. Pesymiści, w tym pracownicy wymiaru sprawiedliwości, przestrzegają, że polskiemu sądownictwu grozi z tego powodu zapaść. Realiści przypominają, że umowę z PGP popisano na dwa lata i jeśli prywatni pocztowcy źle się spiszą, będzie można wrócić do starego układu. No właśnie, czy będzie to powrót do starego układu? Coraz bardziej dychawiczną Pocztę Polską stać na coraz mniej. Ostatnio, wbrew opinii związkowców, podniosła cenę listów zwykłych. Na krótką metę zarobi więcej, w szerszej perspektywie - stanie się mniej konkurencyjna. Za dwa lata Poczta Polska pod względem wigoru może więc przypominać bydgoski proces po zabójstwie Piotra Karpowicza. A jak już żadna z firm - ani prywatna, ani państwowa - nie będzie potrafiła sprawnie i bezpiecznie dostarczać przesyłek sądowych, to zawsze można powierzyć to zadanie... skazanym. Tyle lat się narzekało, że bez pracy dla więźniów trudno myśleć o skutecznej resocjalizacji. No to niech zasuwają z torbami pod dobrze im znane sądy i prokuratury. Tam wyfasują stertę listów
- i hajda w miasto!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Absolutne szaleństwo na nowej okładce Maryli Rodowicz. Wygładzili nawet haluksy!
- Tak Kozidrak spełnia się jako babcia. Paparazzi przyłapali ją na luzie i bez doczepów
- Sykut straci posadę w "Tańcu z Gwiazdami"? Oto, co mówi o planach na przyszłość
- Tak mieszka Luna. Widok z okna zapiera dech. Podobnie jak to, co jest w salonie