Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minął tydzień. Emocje brały górę nad zdrowym rozsądkiem

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Na ostatniej sesji RM Bydgoszczy grały wielkie emocje. Nie brakowało ostrych słów i nietypowych symboliFot.: dariusz bloch
Na ostatniej sesji RM Bydgoszczy grały wielkie emocje. Nie brakowało ostrych słów i nietypowych symboliFot.: dariusz bloch Tomasz Czachorowski
Mamo, wiesz, że T., jak wyjdzie z więzienia, będzie mieszkał w Bydgoszczy? - taką rewelację przyniosła ze szkoła moja nastoletnia córka.

Kilka dni później, kiedy już przeprowadziłam rozmowę wychowawczą o szkodliwości przenoszenia plotek, koleżanka córki zapytała mnie, czy wiem, że T. wprowadzi się „na sto procent do Fordonu”... Fordon - miasto w mieście na tę szeptaną sławę zasłużył sobie pewnie wielkością i związaną z tym względną anonimowością. Gorzej, że plotka, niczym kula śniegowa, zaczęła nabierać niebezpiecznych kształtów. Do szefa lokalnej rady osiedla wpłynął anonim (napisany nienaganną polszczyzną, znamionującą osobę wykształconą) jeszcze bardziej precyzujący nowy adres pedofila.

Sugerował bowiem, że mężczyzna zamieszka nad Wisłą, u bliskiej rodziny. Pisemko trąciło pochodniami Ku Klux Klanu, bo jego autor domagał się od samorządu i policji publikacji aktualnych zdjęć - i T., i jego rzekomej rodziny. W równie koszmarnej sytuacji, jak ta sugerowana przez donosiciela, może być w tej chwili w Polsce ponad sto osób, którym „zarzucić” można pokrewieństwo z przestępcą. Sytuacji trudnej do odkręcenia, bo - jak opowiadał nam szef owej rady osiedla - żadna z poważnych, jak mu się wydawało, osób, nie przyjęła jego relacji na ten temat z dystansem. Oni po prostu wiedzieli, że to prawda...

Mowa o narodowej histerii jest jak najbardziej na miejscu. Zapewnienia, że T. jest w tej chwili najbardziej pilnowanym obywatelem w kraju, odbijają się od ściany mądrości ludu. Pewnie, że nie chciałabym, żeby T. był moim sąsiadem. Pewnie, że nie byłabym tak obiektywna, gdybym była mamą małego chłopca. Bardziej przeraził mnie jednak wyjątek z wywiadu, jakiego niedawno udzielił „Gazecie Wyborczej” Paweł Moczydłowski, socjolog i kryminolog, który przez kilka lat rządził polskim więziennictwem. Opowiedział tam, jak kilka lat temu wyszedł na wolność po odbyciu kary zwyrodnialec, który mordował kobiety i bezcześcił ich zwłoki na wszelkie możliwe do wyobrażenia sposoby... I cóż, żaden tabloid nie podał jego nazwiska, nie opublikował zdjęcia ani „wizualizacji”. Nie mam pojęcia, czy przypadkiem nie mieszka w Fordonie i czy wczoraj nie przyglądał mi się w sklepie. I niech tak zostanie.

Bardzo mocne słowa padały też w tym tygodniu podczas nadzwyczajnej sesji Rady Miasta Bydgoszczy. - Zrobimy im tu Majdan - krzyczeli z galerii do radnych przedstawiciele środowisk, którym odebrano zniżki komunikacyjne. Nie w tym tygodniu to zrobiono, a jesienią, ale sprawa teraz wróciła. I przepadła również tym razem. Bardzo istotne były jednak w tym rozdaniu proporcje w głosowaniu. Za projektem przywrócenia ulg było 12 radnych, 13 okazało się przeciw. Jedna osoba, z SLD, który od października zabiegał o powrót ulg, wstrzymała się od głosu, ale nawet gdyby tego nie zrobiła, remis oznaczałby w tej sytuacji ten sam, przegrany, wynik. Ale.... No, właśnie, ale gdyby przyszedł ktoś jeszcze, może zbyt drapieżne okrzyki o rozliczaniu władz Bydgoszczy okazałyby się niepotrzebne. Więc zrobiło się głośno o tym, kto się stał języczkiem u wagi w tym rozstrzygnięciu.

Chyba jeszcze nigdy, po żadnej uchwale, nie spotkałam się z tyloma „na sto procent pewnymi” informacjami, kto za czym tu stoi. Dlaczego ktoś nie przyszedł na głosowanie i co mu za to obiecano. Dlaczego ktoś głosował, choć chciał inaczej, i co na tym zyskał. Słowa, słowa, wiele słów przeciw słowom. Szeptane rewelacje, z których część musi być po prostu nieprawdziwa. Znów jednak padają na bardzo podatny grunt. Łatwo tu, stosując populistyczne chwyty, grać na emocjach wrażliwej części społeczeństwa.

Z jednej strony przedstawiłam coś na kształt miejskiej legendy, u podstaw której stoi jednak prawdziwa, przerażająca, zbrodnia. Z drugiej, gry salonowe, z pewnym realnym wpływem na życie ludzi. W tak różnych niby sytuacjach, okazuje się jednak wspólnie, że to, co i jak się mówi, może być bronią rażenia naprawdę wielkiego kalibru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!