Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Żnina zatrzymany za kradzież dwóch batoników i kremu okazał się przedstawicielem prawa

Maria Warda
Pracownicy żnińskiej Biedronki nie mieli pojęcia, że z powodu zatrzymania drobnego złodzieja, spowodują aferę na całą Polskę.

Nie wiadomo dlaczego Stanisław K., mieszkający w blokach przy ulicy Niedziałkowskiego, a więc u wylotu na Bydgoszcz, robił we wtorek, zakupy w odległej o ponad 2 kilometry, od jego domu Biedronce, przy ulicy 700-lecia. Jedno jest pewne, nikt go tu nie znał. Niewysoki, krępy mężczyzna, niczym nie wyróżniał się od innych klientów. Chodząc od stoiska do stoiska, kilka drobiazgów wrzucił do koszyka, niestety dwa batoniki i krem schował do kieszeni.

Ten niecny postępek wychwyciła kamera. Kiedy Stanisław K. podszedł do kasy i zapłacił za towar znajdujący się w koszyku, został poproszony na zaplecze dyskontu. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, iż początkowo wypierał się wszystkiego. Wezwano policję. Kiedy pokazano mu nagranie z kamery, przyznał się do kradzieży. Wtedy też wyszło na jaw, że jest żnińskim prokuratorem.

- Początkowo zaczął zasłaniać się immunitetem, ale pod stanowczym naciskiem funkcjonariuszy zmiękł - opowiada osoba zastrzegająca anonimowość.

Nagranie z monitoringu zostało zabezpieczone do celów procesowych, a w mieście zawrzało. Jak to możliwe, że nie klepiący biedy prokurator, połasił się na batoniki i krem? - zadają sobie pytanie mieszkańcy Żnina.

Krzysztof Jaźwiński rzecznik prasowy żnińskiej policji jedynie potwierdza, iż zdarzenie z udziałem prokuratora miało miejsce. - O szczegóły proszę pytać w prokuraturze - mówi.

- Stanisław K. nie przyszedł do pracy, jest na zwolnieniu lekarskim - mówi Wojciech Jabłoński, szef żnińskiej prokuratury.

Jan Bednarek, rzecznik Prokuratury Okręgowej przyznaje, iż sprawa jest bez precedensu.

- Stanisław K. jako prokurator musiał mieć świadomość, że to, co robi jest wychwycone przez monitoring i nagrane. Obecnie prokurator przebywa w szpitalu w Bydgoszczy, nie napisał dla nas żadnego oświadczenia w sprawie. Aby podjąć zgodne z ustawą o prokuraturze działania, musimy wiedzieć, czy jego zachowanie nie było podyktowane problemami zdrowotnymi. Na razie nie wiemy, czy miał świadomość tego, co robi.

Jedno jest pewne, Stanisław K. do pracy w prokuraturze nie wróci. Jeśli miał świadomość swego czynu, zajmie się nim Sąd Dyscyplinarny Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku. Zostanie ukarany i przeniesiony w stan spoczynku. Jeśli jest chory, nie wróci tym bardziej. Sprawy, którymi się zajmował zostaną obarczeni inni prokuratorzy. Warto dodać, że gdyby Stanisław K. był zwykłym zjadaczem chleba, zostałby ukarany przez Sąd Wykroczeń karą grzywny do 250 złotych. Jest prokuratorem, więc utraci pracę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!