- Wypłata odszkodowania za brak wskazania lokalu socjalnego wynika z art. 18 Ustawy o ochronie praw lokatorów - mówi Anna Strzelczyk-Frydrych z Urzędu Miasta. Zasada dotyczy i spółdzielni, i właścicieli prywatnych kamienic. Jest prosta - wystarczy prawomocny wyrok sądu o eksmisji lokatora z prawem do lokalu socjalnego. Mieszkanie musi wskazać gmina, ale tego nie robi, bo ich nie ma. Właściciel może więc pozwać gminę do sądu. Takich spraw jest coraz więcej, a w ich prowadzeniu zaczynają się już specjalizować niektóre kancelarie prawne. Gmina pokrywa z budżetu nie tylko odszkodowanie, ale koszty procesowe.
Koszty rosną z roku na rok. W 2012 r. ratusz musiał zapłacić za brak socjali ponad pół miliona złotych. W 2014 roku było to 703 tysiące złotych. W minionym kwota wyniosła już 823 tysiące złotych!
Mieszkania i lokale socjalne w Bydgoszczy - nowobogaccy atakują?
O dziwo, występowania o odszkodowania unikają spółdzielnie mieszkaniowe. - Prowadzimy łagodną politykę windykacyjną - mówi Zbigniew Sokół, prezes Fordońskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Wiesław Gęsikowski, prezes Pomorskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, także problemu nie ma, choć przyznaje, że o odszkodowanie za jedno z mieszkań przy ul. Chodkiewicza walczy z ratuszem już drugi raz, bo pierwszy wyrok nic nie dał.
PRZECZYTAJ:Wieloletnie zaniedbanie miasta [KOMENTARZ]
Skoro nie spółdzielnie, to kto pozywa ratusz? - Osobiście nie znam u nas żadnego takiego przypadku, może więc to ci, jak to mówią, nowobogaccy... - uważa Janusz Nowak, prezes Bydgoskiego Stowarzyszenia Właścicieli Nieruchomości. Mimo wysokich kwot odszkodowań, walczących o nie wielu nie jest. To 100-150 osób rocznie. Tyle że kwoty są większe, bo przed sądem kalkulują oni swoje straty według coraz wyższych stawek za wynajem mieszkań na wolnym rynku.
Mieszkania i lokale socjalne w Bydgoszczy - wyszukują stare dziury
- Problem lokali socjalnych został w mieście zlekceważony - uważa prezes PSM Wiesław Gęsikowski.
I wyraźnie to widać. Z 1167 takich mieszkań zaledwie 27 jest przygotowanych do zasiedlenia, a 34 czeka remont. Reszta jest zajęta, a kolejka krótsza się nie robi - stoi w niej 941 rodzin. Administracja Domów Miejskich zaczęła już nawet zmieniać przeznaczenie oddawanych jej starych „dziur” w sypiących się kamienicach na socjale, ale ani to, ani remontowany właśnie budynek dawnego hotelu robotniczego na Kapuściskach problemu nie rozwiążą.
