Pogodna to ponad 40 numerów domów mieszkalnych, ulica dość rozległa, łącząca się z Nasypową i Słoneczną. Od lat jednak była typową gruntówką, gdzie - po nawet niewielkich opadach - mieszkańcy brodzili w błocie, nie mówiąc o innych uciążliwościach.
- Mieszkam tu 40 lat, mój mąż Władysław jeszcze dłużej. Odkąd pamiętam rozmawialiśmy z sąsiadami i marzyliśmy o ulicy z prawdziwego zdarzenia. Jakieś 30 lat temu zaczęliśmy chodzić wokół sprawy z panem Baldwinem Iwickim – opowiada Ewa Koźlak, mieszkanka Pogodnej.
Osiedlem Jary, jak i wieloma innymi poza centrum, władze Bydgoszczy mało się jednak interesowały. Pieniędzy zwykle brakowało, a potrzeb w mieście było zawsze mnóstwo.
- Ale pod koniec kadencji prezydenta Konstantego Dombrowicza (druga połowa 2010 roku – red.) coś wreszcie zaczęło się dziać. Wykupiono grunty, planowano budowę, ogłoszono przetarg. Pamiętam, że na nasze zaproszenie był u nas prezydent Dombrowicz, były media. W takich eleganckich butach brodził w naszym codziennym błocie. Wtedy obiecał, że na ulicę się doczekamy – dodaje Ewa Koźlak.
W grudniu 2010 r. Dombrowicza w fotelu prezydenta zastąpił jednak Rafał Bruski. - I inwestycja stanęła. Były podobno inne potrzeby. Nie ustawaliśmy jednak w staraniach. Chodziliśmy z mężem, z panem Iwickim, a także z panem Janem Soblem po urzędach, wydeptywaliśmy ścieżki, przypominaliśmy o sobie. Niestety, wciąż czegoś brakowało. Wiele mediów podłączaliśmy na własny koszt, robiliśmy dużo w tzw. czynie społecznym. Chcieliśmy nawet dostać ulicę w projekcie „50/50” lub „75/25”, czyli współfinansować ją, ale też nie doszło to do skutku. Przede wszystkim dlatego, że na Pogodnej mieszkało wielu starszych, mniej zasobnych mieszkańców. Dopiero w ostatnich latach wprowadziło się tu trochę młodszych – wyjaśnia Ewa Koźlak.
Władze miasta, przy wsparciu Rady Osiedla Wilczak-Jary i jej przewodniczącego Jarosława Cholewczyńskiego, doprowadziły jednak ostatecznie do budowy ulicy.
- W ubiegłym roku pojawili się u nas gazownicy i zaczęli wymieniać przyłącza. Dopytaliśmy i okazało się, że to już pod nową inwestycję. Nie wierzyliśmy własnemu szczęściu, ale dopiero 15 stycznia tego roku, gdy pojawiły się ekipy budowlane i materiały do budowy ulicy, mogliśmy się naprawdę cieszyć. Wtedy sobie obiecaliśmy, że jak skończą, zrobimy na ulicy wielki bal – śmieje się nasza rozmówczyni.
Drogowcy uwinęli się w 8 miesięcy. Ulica Pogodna jest wyłożona kostką, są nowe lampy, ażurowe płyty zdobią miejsca parkingowe.
Wreszcie się doczekaliśmy. Możemy dojechać do domów i przejść suchą stopą. 30 lat czekaliśmy, ale się doczekaliśmy. Jesteśmy wdzięczni miastu, panu prezydentowi Rafałowi Bruskiemu, że i do nas dotarła tak potrzebna inwestycja. Z tego co słyszałam, znalazły się na nią pieniądze unijne. Tak czy owak, wreszcie na Pogodną dotarły pogodne nastroje – żartuje Ewa Koźlak.
W miniony piątek mieszkańcy na własną rękę urządzili sobie oficjalne otwarcie ulicy. Postawili długi stół, naznosili potraw, ciast i napojów. Nową ulicę najpierw oblał szampan z toastów, a o 19.00 przyjechał ks. Maciej Kulczyński, proboszcz parafii Miłosierdzia Bożego z Nakielskiej i poświęcił „cud” na Jarach.


- Zabrakło tylko pana Iwickiego, który nie doczekał tego szczęścia. Gdzieś tam z góry jednak wspierał nasze starania. Zabawa w piątek trwała do późnych godzin, a kto nie był, niech żałuje – kończy jedna ze szczęśliwych mieszkanek pięknie wyremontowanej ulicy Pogodnej.
