Główny żywiciel rodziny? Manekin z gazetą na kanapie? Postać, którą matka straszy niesforne dzieci? Taki ojciec sprawdzał się jeszcze 20 lat temu. Dziś nikomu nie wystarcza i jest po prostu... passe.
<!** Image 2 align=right alt="Image 145694" sub="Paweł Gulewski zaraz po narodzinach syna Oliwiera wziął tygodniowy urlop. Przewijał, kąpał, podawał dziecko do karmienia mamie Amelii. Jego ojcowską domeną pozostały kąpiele, zaprowadzanie synka do żłobka, spacery i męskie zabawy. Nigdy nie wpadło mu nawet do głowy, że pielęgnowanie dziecka jest niemęskie. / Fot. Jacek Smarz">- Poczekaj, niech tylko ojciec wróci z pracy - syczy matka, oszczędzając własne, cierpnące ze złości dłonie. To może być obrazek jeszcze z lat 90. minionego wieku. Dziś - jak powiedzą młodzi - jest obciachowy. Tak samo jak wizerunek wielkiego nieobecnego, przysłoniętego gazetową płachtą i ogłuszonego telewizją. Współczesny tata kibicować na siedząco, owszem, może. Ale w towarzystwie potomka, któremu objaśni, kiedy jest spalony, dlaczego Małysz rusza z dwunastego progu, a libero gra w innej koszulce.
Ojciec rodem z patriarchalnej opowieści: groźny, zdystansowany i zostawiający wychowanie dzieci matce („bo to babska sprawa”) jest już nie tylko anachroniczny. Staje się postacią karykaturalną. Oczekiwania wobec polskich tatusiów kolejnej już dekady XXI wieku są zdecydowanie inne. Co nie znaczy, że łatwiej im sprostać.
<!** reklama>Nie wraca się wypoczętym
Dwa tygodnie przed narodzinami syna Paweł Gulewski usłyszał od swojego szefa, że zaraz „po” ma iść na urlop. Nie ma pokazywać się w pracy, tylko zająć dzieckiem i mamą. Fakt, że szefa ma nietypowego - toruńskiego posła Grzegorza Karpińskiego, 34-letniego tatę małej Gajki.
- Wiem, że nie będąc jeszcze posłem, tylko pracując w kancelarii radców prawnych, dostał taki sam prezent, gdy rodziła mu się córka. Przyjąłem więc swój podarunek i odbyłem pełnowymiarowy urlop ojcowski, nim jeszcze wprowadzono go ustawowo - śmieje się Paweł.
Całkiem możliwe, że 20 lat temu czekałby w poczekalni przed salą porodową, potem urządził huczne pępkowe, odespał i wrócił do roboty. Ale to był maj 2008 roku. Przez pierwsze dni żona Amelia leżała, więc podawał małego do karmienia. Przewijał (lekki grymas), obmywał, kremował, pudrował. Sprzątał (tyle, ile mógł) i - zmieniany przez teściową - załatwiał formalności, typu wizyta w Urzędzie Stanu Cywilnego.
<!** Image 3 align=left alt="Image 145694" sub="W toruńskiej szkole Aqua Baby, gdzie uczy się pływać już niemowlęta, ojcowie z dziećmi to częsty widok. Korzystają i maluchy, i sami tatusiowie. Odkrywają, ile radości może dać wspólnie spędzony czas. / Fot. Adam Zakrzewski">Pamięta, jak dzień zlewał się z nocą. Synek wręcz modelowo budził się co trzy-cztery godziny i oczekiwał karmienia. Można powiedzieć, że Paweł Gulewski na powitanie dostał solidną lekcję rodzicielstwa. Został wdrożony na całego. Skłamałby, gdyby powiedział, że po takim urlopie wraca się do pracy wypoczętym.
Amelia: - Ze szpitala wyszliśmy w niedzielę, a pierwszą kąpiel Oliwierkowi zrobiliśmy w poniedziałek wieczorem. To było trochę jak operacja na otwartym sercu. Precyzyjny pomiar temperatury, tetra na dnie wanienki, wszystkie przybory w pogotowiu. Asystowała babcia, ale kąpał Paweł. I tak już zostało. Cieszę się, że to taka ich intymna sytuacja.
Paweł: - W ogóle zostałem „tym od wody”. Gdy Oliwier skończył sześć miesięcy, zapisaliśmy go na kurs do Aqua Baby (szkoła pływania dla maluchów - red.). Zajęcia odbywały się w soboty. Do basenu z małym wchodziałem ja, a Amelia, lekko przestraszona, bawiła się na ławeczce w fotoreportera. Zresztą, więcej ojców było w wodzie. Świetna sprawa. Przeszliśmy dwa 10-tygodniowe kursy.
Nie jest tak, że znikam
Dziś, gdy Oliwier ma półtora roku, pierwszym zadaniem taty jest zaprowadzenie małego do żłobka. Trochę obawiali się tej instytucji. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Chłopczyk „do cioć” idzie zadowolony. Ładnie się rozwija. Żłobek jest blisko, a babcia była daleko, w lewobrzeżnej części Torunia.
Szybki powrót Amelii do pracy był przesądzony. Z jednej pensji nie daliby rady spłacać kredytu na mieszkanie. Wykorzystała więc urlop macierzyński, następnie przyjęła do wiadomości fakt, że pracodawca nie przedłuża jej umowy o pracę i znalazła sobie inną. Też w finansach. Wtedy ich dzień zaczynał się bardzo wcześnie. Pakowali się w trójkę do samochodu, odstawali swoje w korku na moście przez Wisłę, odstawiali malucha do babci i wracali do centrum, do pracy. Po południu historia się powtarzała. Od długości korku na moście zależało, czy Paweł zdążył wykąpać Oliwiera przed dobranocką.
Odkąd więc jest żłobek, życie stało się prostsze. Tata zaprowadza, odbierają na zmianę. W ogóle dużo rzeczy robią na zmianę. Nie ma takich czynności przy dziecku, w których Paweł nie mógłby wyręczyć żony. Są za to sprawy, które stały się jego domeną. Kąpiel, wiadomo. - Do tego sobotnie spacery, kiedy mama wygania nas z domu, bo chce odpocząć albo spokojnie posprzątać (śmiech). Kiedy Amelia mówi, że jest zmęczona po kilku godzinach z małym, doskonale ją rozumiem - podkreśla.
Na zmianę też reaktywują życie towarzyskie. Po okresie wyłączenia z obiegu, zaczynają się udzielać. Wyjście we dwoje jest możliwe rzadko - wtedy, gdy babcia zgodzi się opiekować Oliwierem. Częściej wychodzą pojedynczo.
Paweł: - Ale nie ma takiej opcji, że ja znikam, a Amelia ma ciągły dyżur. Zmieniamy się. Nie jesteśmy wyjątkowi. Ojcowie w moim pokoleniu są inni niż przed dwudziestu laty.
Lojalka dla ojca?
Dwie znajome Amelii miały podpisać szefom lojalki, czyli deklaracje, że nie zajdą w ciążę przez dwa lata od chwili zatrudnienia. Paweł myśli sobie przewrotnie, że równouprawnienie będzie wtedy, gdy podobne kwity pracodawcy podsuwać będą mężczyznom. Bo jeśli będą bali się, że on zostanie ojcem, to będzie oznaczało, iż bycie tatą jest absorbujące. Że łączy się z poświęcaniem czasu, wizytami u lekarzy, zwolnieniami na chorego malucha, niedospaniem, korzystaniem z urlopu ojcowskiego.
Tygodniowy urlop ojcowski Polacy mogą brać od stycznia. - To urlop niezależny od macierzyńskiego, co oznacza, że równolegle urlopować może matka - zaznacza Bożena Wankiewicz, rzeczniczka toruńskiego oddziału ZUS. Od początku roku wpłynęło tu już 38 wniosków od tatusiów: 21 od torunian, 10 od grudziądzan, pięć z Włocławka i dwa z Brodnicy.
Urlop ojcowski trzeba wykorzystać nim dziecko skończy rok. Urlopującym panom przysługuje ustawowy zasiłek. Kodeks pracy przewiduje też ochronę takiego pracownika. Szef w czasie urlopu nie może mu wypowiedzieć umowy o pracę. Po urlopie, odpowiadającym siedmiu dniom kalendarzowym, ma zagwarantowany powrót na dotychczasowe stanowisko z tym samym wynagrodzeniem. Pracodawca nie może mu też odmówić urlopu wypoczynkowego, jeśli chciałby go wziąć zaraz po powrocie. Teoria wygląda więc optymistycznie.
Daleko do Szwecji
To dopiero jaskółki zmian. Punktem odniesienia można uczynić Szwecję, w której urlop ojcowski jest na porządku dziennym. Przykład przed laty dał premier szwedzkiego rządu w latach 1996-2006, Göran Persson. W swoim kraju lider szwedzkich socjaldemokratów dostał nawet ksywkę Ojciec.
Z trwającego 60 dni urlopu rodzicielskiego korzysta obecnie 42 procent szwedzkich ojców. A ilu skorzysta Polaków? To się okaże dopiero po roku. Na razie wiadomo tylko, że z urlopu wychowawczego korzysta zaledwie 2 proc. panów. Duża część tej niewielkiej grupy kieruje się przede wszystkim rachunkiem ekonomicznym. Nie pracują albo zarabiają mniej niż matki, dlatego zostają w domach.
Nim urlop ojcowski stał się w Polsce dostępny, każdy świeżo upieczony polski tata mógł skorzystać z części urlopu macierzyńskiego. Jednak taką opcję również wybierało niewielu.
Tygodnik „Newsweek” sprawdzał, jak sytuacja wyglądała wśród urzędników najwyższego szczebla. Z danych, do których dotarł, wynika, że w ubiegłym roku zaledwie trzech panów zatrudnionych w ministerstwach (z armii liczącej ponad 12 tysięcy urzędników obojga płci) postanowiło dzielić z matką swego dziecka nie tylko radość, lecz także obowiązki i wystąpiło w ciągu ostatniego roku o urlop rodzicielski. W tym samym czasie urlop macierzyński wzięło 441 pań...
Troskliwi Francuzi
Polskie prawodawstwo i obyczajowość są więc gdzieś w połowie drogi. Na jej początku jest patriarchalny model ojcostwa, na końcu może być Szwecja lub Francja. Nad Loarą dwie trzecie mężczyzn wykorzystuje przyznany im przez państwo 11-dniowy urlop ojcowski. Na wychowawczy, choć na krótki czas, idzie ponad połowa.
Paweł Gulewski: - Ojcowie w moim pokoleniu są inni niż przed dwudziestu laty. Nie wyobrażam sobie, że miałbym uciekać od obowiązków. I tracić radość z bycia z dzieckiem.
Amelia Gulewska: - W kolejce do lekarza spotykam coraz więcej młodych ojców z dziećmi. Widać, że nie są to tatusiowie tylko od niedzielnych spacerków.
Fakty
Czy premier też powinien wziąć urlop ojcowski?
Doświadczenia krajów UE pokazują, że do pozostania z dzieckiem w domu skutecznie zachęcają ojców tylko urlopy, które są jednocześnie płatne i zarezerwowane wyłącznie dla nich. W Niemczech w 2007 r. wprowadzono dwumiesięczne urlopy ojcowskie (po roku przysługujące matkom). Tatusiowie dostają w tym czasie 67 procent pensji. Liczba mężczyzn, którzy decydują się na takie rozwiązanie, wzrosła w ciągu trzech lat z 3,3 do 17,6 proc.
Szwedzcy rodzice mają prawo do 480 dni płatnego urlopu rodzicielskiego, który mogą dowolnie podzielić między sobą. Wyjątkiem są dwa miesiące urlopu ojcowskiego, zarezerwowanego wyłącznie dla tatusiów. Badania przeprowadzone przez szwedzką socjolog Livię Oláh wykazały, że rodziny, w których ojciec korzysta z urlopu ojcowskiego, mają więcej dzieci i są trwalsze. Wykorzystany urlop ojcowski aż o 30 procent ma zmniejszać ryzyko rozwodu. W dodatku w rodzinach, w których ojciec nie był na urlopie rodzicielskim z pierwszym dzieckiem, szansa na drugiego potomka zmniejsza się aż o 15 procent.
Badania pokazują, że w państwach, w których wprowadzono urlop ojcowski, jego wykorzystanie jest wysokie. I to nie tylko w krajach skandynawskich, takich jak Finlandia, Norwegia czy Szwecja, ale i we Francji czy w Holandii, gdzie dzieci rodzi się więcej niż w Polsce.
Tygodniowy urlop ojcowski w Polsce ma kosztować budżet państwa ok. 75 milionów zł rocznie. Od 2012 roku tatusiowie mają mieć prawo do 2 tygodni urlopu.
Urlopy głów państwa to od lat tematy publicznych debat. Sześć lat temu rozgorzała dyskusja wśród Norwegów („Czy książę Harald powinien wziąć urlop ojcowski, gdy urodzi się jego pierwsze dziecko?”). Sytuacja była skomplikowana, bo ojciec król Harald V chorował. Publicznie debatowali też Anglicy nad tym, jak zachować powinien się premier Tony Blair. Tym bardziej że pani premierowa wyjawiła, iż oczekuje pomocy męża przy noworodku. W Polsce takie debaty jeszcze się nie toczą.
Opinia - Współcześni mężczyźni zauważają, jak ważna jest rodzina
<!** Image 4 align=right alt="Image 145694" >Magdalena Bergmann, socjolog, wykładowca UMK i Wyższej Szkoły Gospodarki:
- W ciągu ostatnich 20 lat Polak ojciec rzeczywiście zaczął zmieniać się w tzw. nowego ojca - ciepłego, opiekuńczego, a nie groźnego patriarchę, który tak naprawdę jest emocjonalnie nieobecny w życiu rodziny. Po części jest to efekt równouprawnienia płci, które z początkiem transformacji zaczęło wkraczać w nasze życie społeczne. Panowie zaczęli bardziej doceniać pracę zawodową oraz obowiązki domowe swoich partnerek i dzielić się zadaniami. Ale nie tylko emancypacja kobiet zaktywizowała polskich ojców. Jak pokazują badania, współcześni mężczyźni coraz częściej zastanawiają się nad sensownością tradycyjnego wzorca głowy rodziny. Zestresowani w pracy, narażeni na liczne obciążenia dla zdrowia fizycznego i psychicznego, zauważają, że rodzina to ważna i potrzebna sfera, dająca uczuciowe bezpieczeństwo. W tej odskoczni od wyścigu szczurów zaczynają postrzegać wychowanie dzieci za swój życiowy sukces, którego nie zmąci krytyka szefa czy złe notowania firmy na giełdzie.