Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto pamięta o cudownych dzieciach?

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
- Nie mogłyśmy się dopchać do własnych dzieci przez tłumy gości - tak pierwsze dni po porodzie wspominają matki sióstr syjamskich z Janikowa i czworaczków z Topoli. Gdy gasną światła kamer, zostaje... samo życie. I nie jest ono usłane różami.

 

- Nie mogłyśmy się dopchać do własnych dzieci przez tłumy gości - tak pierwsze dni po porodzie wspominają matki sióstr syjamskich z Janikowa i czworaczków z Topoli. Gdy gasną światła kamer, zostaje... samo życie. I nie jest ono usłane różami.

<!** Image 2 align=right alt="Image 130162" sub="Czworaczki Moniki
i Wojciecha Grabskich
z Topoli to niezłe rozrabiaki. Dziś mają po 4,5 roku. Ich daty urodzin różnią się tylko minutami. Najstarszy jest Eryk, potem urodzili się Patryk, Wiktoria i Mikołaj. Rodzice nie lubią narzekać, ale przyznają, że ciężko im utrzymać rodzinę. / Zdjęcia: Miłosz Sałaciński">48 pampersów dziennie, litry mleka, palety słoiczków z papkami. Karmienie, przewijanie, karmienie, przewijanie, mycie, spanie, karmienie... Jak by to powiedzieć? Monika i Wojtek Grabscy na pewno nie planowali czworaczków. Nie planowali też, rzecz jasna, medialnej kariery rodziny. Po zdjęciach, wywiadach, wizytach polityków i obietnicach składanych w błyskach fleszy nadszedł czas ciszy. Okres, w którym sześcioosobowa rodzina musi wyżyć z 960 zł pensji ojca kierowcy i 355 zł zasiłku rodzinnego. Ciężko jest.

 

Modlitwy zostały wysłuchane

- Bardzo pragnęliśmy dzieci. W ciążę zaszłam po pięciu latach małżeństwa. W jedenastym tygodniu, podczas badania USG, dowiedziałam się, że będzie ich czworo. Modliłam się tylko o to, by wszystkie były zdrowe - wspomina Monika Grabska. Siedzimy w altanie przy domu, a czteroletnie już czworaczki dokazują na trawie. Jesteśmy w Topoli, w gminie Rojewo, koło Inowrocławia.

<!** reklama>Ona: drobniutka szatynka. Bardzo dziewczęca, mimo 29 lat. Gdybym spotkała ją na ulicy, nie pomyślałabym, że w ogóle jest mamą. Po porodzie szybko wróciła do formy. Z wykształcenia jest technologiem żywienia. Charakter ma zdecydowany. To ona rządzi pieniędzmi w tym związku. Ona parę razy ukarała dzieci klapsem („lekkim!”).

On: słusznej postury 29-latek. Pogodny, uśmiechnięty. Właśnie ma długo wyczekiwany urlop, więc o uśmiech jeszcze łatwiej. Z zawodu mechanik. Pracuje jako kierowca. Do domu zjeżdża najczęściej tylko na weekend. W Monikę ciągle zapatrzony, co od razu rzuca się w oczy.

<!** Image 3 align=left alt="Image 130162" sub="Monika Grabska na co dzień zajmuje się dziećmi, a jej mąż Wojciech zarabia. Jest zawodowym kierowcą. Z trasy najczęściej wraca w piątki.">Poznali się w autobusie, którym oboje jeździli do szkoły.

Historie obu rodzin, i Moniki, i Wojtka, milczą o jakichkolwiek ciążach mnogich. A tu, proszę... Czworaczki urodziły się 16 lutego 2005 roku w bydgoskim szpitalu im. dr. Biziela pod czujnym okiem profesora Wiesława Szymańskiego. Daty urodzin dzieci różnią się tylko minutami. Pierwszy był Eryk (1500 gramów), drugi Patryk (1350 gramów), trzecia - Wiktoria (1200 garmów). Ostatni na świat przyszedł Mikołaj, ważący zaledwie 770 gramów. Do dziś jest najdrobniejszy i najbardziej lubi matczyne pieszczoty.

Modlitwy mamy zostały wysłuchane, bo cała czwórka była zdrowa. Zaraz po porodzie zaczął się prawdziwy szał. W końcu, według położników, czworaczki zdarzają się raz na 614 tysięcy ciąż!

Zapomoga już się skończyła...

Gratulacje i jeszcze raz gratulacje. Politycy, urzędnicy, limuzyny i prezenty. Telewizje, czołówki regionalnych gazet. - Imiona wymyśliliśmy razem w szpitalu, bo dziennikarze wciąż dopytywali. Nie mieliśmy wszystkich przygotowanych, bo do samego końca nie było wiadomo, ilu urodzi się chłopców, a ile dziewczynek - śmieją się rodzice.

<!** Image 4 align=right alt="Image 130162" sub="„Najsłynniejsze polskie bliźniaczki” czyli Daria i Olga Kołaczówny z Janikowa we wrześniu pójdą do zerówki. Urodziły się zrośnięte kręgiem krzyżowym, ale zostały szczęśliwie rozdzielone w Arabii Saudyjskiej. Muszą jednak pozostawać pod czujnym okiem lekarzy i być rehabilitowane.
A z tym w Polsce naprawdę jest problem...">Maleństwa urodziły się jako wcześniaki, przez cesarskie cięcie. Wymagały specjalistycznej opieki. Po wniosku lekarzy samorząd województwa przekazał 200 tysięcy złotych dla oddziału. Wojewoda Romuald Kosieniak podarował dwa głębokie wózki. Gospodarze gminy Rojewo zafundowali dzieciom wyprawki. Wójt przyznał jeszcze zapomogę: po 100 złotych miesięcznie na każde z dzieci, przez trzy lata. A firma Nutricia, producent mleka i odżywek dla najmłodszych zabezpieczyła całej czwórce prawie dwa lata konsumpcji.

- Mleko „Bebilon”, obiadki i desery w słoiczkach. Odbieraliśmy je partiami z Bydgoszczy. Skończyły się w okolicach drugich urodzin - stara sobie przypomnieć pani Monika. - Skończyła się też wójtowa zapomoga. Tymczasem dzieci jedzą coraz więcej (pomijając wiecznego niejadka Mikołaja), potrzebują coraz więcej ubrań i butów. Ciężko mi sobie wyobrazić, jak będą wyglądać czasy szkolne. Ale damy radę, bo zawsze dawaliśmy...

Kto niezmiennie pamięta? Bank żywności w Inowrocławiu, systematycznie przekazujący Grabskim mąkę, cukier i inne najbardziej podstawowe produkty. No, i wydawnictwo Juka z Warszawy. Przedstawiciele tej firmy dotychczas nie opuścili żadnego Dnia Dziecka i żadnych świąt Bożego Narodzenia. Najpierw przywozili zabawki, teraz także książeczki edukacyjne.

<!** Image 5 align=left alt="Image 130162" sub="Bliźniaczki z arabskim chirurgiem, który kierował operacją rozdzielenia">Przed zajściem w ciążę Monika Grabska pracowała na stacji benzynowej. Prawdopodobnie przez najbliższe lata żadnym innym doświadczeniem zawodowym się nie pochwali. Skromnie licząc, każde z dzieci to pół etatu. Ona pracuje więc na dwóch. Tyle, że nikt jej za to nie płaci...

Wszystko razy cztery

Mieszkają w domu rodziców pani Moniki. Kiedyś mieli oni gospodarstwo rolne, ale matka zachorowała, dochody były słabe, więc ziemię sprzedali. Są na rencie. Drudzy dziadkowie dopieszczają jeszcze inne wnuki.

Dzień zaczyna się przed godz. 7 od „Mamo, włącz bajkę!”. Eryk, Patryk, Wiktoria i Mikołaj ubierają się prawie sami. Na śniadanie mama serwuje cztery razy płatki z mlekiem. Kukurydziane, których zapas dał bank żywności. Jeśli tylko pogoda dopisuje, cała czwórka do obiadu bryka przed domem. Eryk i Patryk to najwięksi rozbójnicy, walczący o przywództwo w stadzie. Wiktoria to prawie chodzący spokój, a Mikołaj - pieszczoch mamy i babci.

<!** Image 6 align=right alt="Image 130162" sub="Wiesława Dąbrowska wychowuje córki samotnie">Obiad oznacza cztery talerze zupy i cztery drugie dania. Najmłodszy z czwórki wymaga specjalnych zachęt i podchodów. Po południu zabawy ciągną się aż do telewizyjnej Dobranocki. Po niej: mycie, kolacja i spanie. Chłopcy kładą się w jednym pokoju, Wiktoria w osobnym. Malutkim, wygospodarowanym specjalnie dla niej.

Jak Monika Grabska czuje wieczorem? Pewnie cztery razy bardziej zmęczona niż inna mama. Gdyby jeszcze nie musiała się tak gryźć z powodu kłopotów finansowych, byłoby lżej. Ale Grabscy nie są z tych narzekających i proszących. W końcu dostali też za jednym zamachem cztery razy więcej miłości...

Walczy jak lwica

Inną strategię obrała Wiesława Dąbrowska, matka bliźniaczek z Janikowa. - Walczy jak lwica - mówią o niej urzędnicy i dziennikarze z całej Polski.

Nauczyła się postępować z mediami. Z tabloidami potrafi się targować, sama czasem dzwoni do redakcji. Jako mama najsłynniejszych chyba polskich sióstr, nie waha się apelować o pomoc prezydenta.

- A co mam robić, gdy cały system opieki medycznej jest w tym kraju do bani? - mówi wprost.

Daria i Olga urodziły się w 2003 roku, zrośnięte kręgiem krzyżowym (przypadek Ischiopagus w klasyfikacji tej choroby), a rozdzielone zostały 14 miesięcy później. Na operację zaprosił matkę z dziećmi władca Arabii Saudyjskiej, książę Abdullah, który zapłacił za skomplikowany zabieg. Rozdzielenie nastąpiło 3 stycznia w Szpitalu Gwardii Narodowej w Rijadzie.

<!** Image 7 align=left alt="Image 130168" sub="Lubią zupę pomidorową z makaronem i samochody. Nie lubią kamer.">Obietnice, obietnice...

Co było dalej? Istne szaleństwo. „Królewskie wybranki”, „Małe gwiazdy Arabii”, „Janikowo oszalało na punkcie bliźniaczek”, „Ekscelencja Lepper dziękuje w imieniu narodu (królowi - red.)”, „Lech Wałęsa odwiedza bliźniaczki” - by wspomnieć tylko kilka prasowych doniesień.

Były też, oczywiście, obietnice dozgonnej wręcz pomocy, próby zbijania kapitału politycznego i plotki. Gdy pani Wiesława wróciła z córkami do Janikowa, niejeden komentował, że z wiaderkiem złota. Ona tymczasem faktycznie otrzymała od gminy urządzone mieszkanie i zwolnienie z opłat, ale w domu złotych klamek na pewno nie ma.

- Sama wychowuję córki i nie jest nam lekko. Ich ojciec od kilku miesięcy nie przysyła alimentów. Utrzymuję się obecnie z 900 złotych, z zasiłków rodzinnych i pielęgnacyjnych. Sen z powiek spędza mi rehabilitacja dziewczynek i buty ortopedyczne - mówi matka.

Pięcioletnie dziś Daria i Olga powinny być rehabilitowane w sposób ciągły. Żaden lekarz nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Ale system jest, jaki jest. Najważniejsze są limity NFZ.

Czekaj albo płać

- W Janikowie są dwa gabinety przyjmujące na rehabilitację w ramach funduszu. Poszłam tam ze skierowaniem. Dowiedziałam się, że rehabilitacja może zacząć się najwcześniej w październiku, a na masaż moje córki nie mają szans do końca roku, bo wyczerpał się limit punktów - relacjonuje Wiesława Dąbrowska. - Pozostaje mi albo czekać i patrzeć, co dzieje się z dziećmi, albo płacić. Tylko z czego?!

Napisała do prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Bożena Opała, dyrektorka Biura Inicjatyw Społecznych w prezydenckiej kancelarii, odpisała w lipcu:

„Nie ma możliwości udzielenia pomocy finansowej na rehabilitację Pani córek. (...) Nadesłane informacje (od władz miasteczka - red.) wskazują na to, iż dziewczynki były rehabilitowane w br. na koszt gminy przez okres miesiąca. (...) W tej sytuacji proponujemy skorzystać z usług rehabilitantów, których zatrudnia się w ramach kontraktów NFZ, tym bardziej, że cieszą się dobrą opinią w środowisku”.

Kancelaria przypomina też, że „świadczenia indywidualne, prywatne należy opłacić we własnym zakresie”. Matce ręce opadają. - Ten miesiąc rehabilitacji na koszt gminy został, tak naprawdę, wymuszony. Burmistrz się zadeklarował po wizycie ekipy jednej z ogólnopolskich gazet. I w kwietniu faktycznie rehabilitantka przychodziła do nas do domu. Najbardziej cieszyły efekty masażu, bo Darii cofnęła się wystająca łopatka.

Po jednym bucie

Obie bliźniaczki mają nóżki nierównej długości. Daria ma krótszą lewą, Olga - prawą. Muszą nosić obuwie ortopedyczne, przygotowywane na miarę. Stopy rosną im normalnie, więc problem pojawia się systematycznie.

- Jedna para specjalnych bucików dla nich kosztuje 600 złotych. NFZ płaci po 200 złotych. Wychodzi na to, że refundowane mają po niecałym jednym bucie - wzdycha pani Wiesława.

Od września dziewczynki idą do zerówki. Jeśli ktoś zechciałby wspomóc dalsze leczenie i rehabilitację „cudownych bliźniaczek z Janikowa” może to uczynić, wpłacając na konto fundacji „Zdążyć z pomocą” (numer w ramce obok).

- Bo pisanie do króla Arabii w sprawie butów to chyba byłby już lekki wstyd, prawda? - kończy janikowianka.

Warto wiedzieć

Czworaczki z Topoli - maluchy wyjątkowe

Na całym świecie przybywa dzieci z ciąż mnogich. Naukowcy uważają, że powodem tego jest coraz częstsze stosowanie metod wspomagania rozrodu. Jak wyliczył prof. Leszek Pawelczyk, kierownik Kliniki Niepłodności i Endokrynologii Rozrodu Akademii Medycznej w Poznaniu, efektem leczenia niepłodności jest około 33,6 proc. ciąż bliźniaczych, 17,7 proc. trojaczych i 6,7 proc. czworaczych („Narodziny wieloraczków” - tygodnik „Wprost”).

Najpoważniejszym powikłaniem ciąży wielopłodowej jest wcześniactwo, czyli poród przed 37. tygodniem ciąży. Ciąża bliźniacza trwa średnio 35 tygodni, trojacza - 31, czworacza - około 30. Neonatologia ciągle się rozwija. Dziś lekarze potrafią utrzymać przy życiu noworodki ważące kilkaset gramów. Jednak dopiero gdy wieloraczki mają kilka lat można stwierdzić, czy rozwijają się prawidłowo.

Czworaczki z Topoli są - jak dotychczas - jednymi z najmniejszych urodzonych w Polsce. Ważyły od 700 do 1500 gramów. Najlżejszy Mikołaj do dziś jest najdrobniejszym z rodzeństwa: waży 12 kilogramów w wieku 4,5 roku.

Wiesława Dąbrowska, mama bliźniaczek z Janikowa, prosi o wsparcie. Pieniądze można wpłacać na konto fundacji „Zdążyć z pomocą” nr 50102011560000790200077248 z dopiskiem „Leczenie i rehabilitacja Darii i Olgi”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!