Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Medal był blisko i... daleko

tadeusz nadolski
Czwarte miejsce juniorek starszych Basketu 25 w finale mistrzostw Polski koszykarek w Gdyni przyjęte zostało z pewnym niedosytem.

Czwarte miejsce juniorek starszych Basketu 25 w finale mistrzostw Polski koszykarek w Gdyni przyjęte zostało z pewnym niedosytem.

Mimo że zespół wypadł lepiej niż w ubiegłym roku w Kórniku (piąta lokata) apetyty zawodniczek, trenerów i władz klubu były trochę większe i po cichu liczono na jeden z medali.<!** reklama>

Finał dla Poznania

Bydgoszczanki, jak już informowaliśmy, z kompletem trzech zwycięstw wygrały grupę B, ale w półfinale i meczu o brązowy medal nie sprostały drużynom - najpierw MUKS Poznań, a następnie VBW GTK Gdynia.

- Nie jest przypadkiem, że w ścisłym finale turnieju znalazły się dwa poznańskie zespoły, a złoty medal po raz drugi z rzędu przypadł MUKS-owi - mówi Czesław Woźniak, prezes Basketu 25 Bydgoszcz, na turnieju pełniący rolę drugiego trenera obok Piotra Kulpekszy. - MUKS i INEA AZS grają na co dzień w ekstraklasie, ale stawiają na młodzież, a większość zawodniczek, które występowały w Gdyni, regularnie rywalizuje z najlepszymi w Polskiej Lidze Koszykówki Kobiet. Mimo że obie te ekipy zajmują ostatnie miejsca w tabeli, zdobyte doświadczenie procentuje, gdy przychodzi do walki z rówieśnikami. U nas tylko Paulina Kuras w miarę regularnie pojawia się na boiskach w barwach Artego w spotkaniach PLKK.

Wszystkie pięć meczów Basketu 25 w Gdyni miało taki sam scenariusz. Bydgoszczanki regularnie bardzo źle zaczynały spotkania. Po I kwartach z MKS Polkowice było 12:27, z MKK Sokołów Podlaski 14:16 (a po 20 minutach gry 20:32), z VBW GTK 14:24, z MUKS 8:25, z VBW GTK 14:18. W trzech pierwszych przypadkach pogoń była skuteczna, w decydujących pojedynkach, niestety, już nie. Z czego to wynikało?

- Też się nad tym tym zastanawiliśmy. Dziewczyny odczuwały presję, były jakieś takie zablokowane. Gdy już przegrywaliśmy, nie mieliśmy nic do stracenia, to z każdą minutą się rozkręcaliśmy - mówi Kulpeksza.

Wpływ na grę zespołu miały także inne sprawy. Dwie zawodniczki - Agata Ostrowska i Karolina Wilk (wypożyczone z SMS Łomianki, a wywodzące się z Bryzy Kolbudy) - dołączyły do do zespołu niedługo przed finałami. Nie do końca więc były zgrane z koleżankami. Dwie kolejne - Daria Rudzińska i Agnieszka Wierzbicka - miały za sobą długie przerwy w treningach siegające ponad roku, spowodowane bardzo poważnymi kontuzjami. Z kolei Karina Szybała, reprezentantka kraju w ubiegłym roku w reprezentacji do lat 18 zmagała się gorączką, a podstawowa rozgrywająca, Paulina Kuras, narzekała na przeciążone kolana.

Co dalej?

Jaka przyszłość czeka teraz tę drużynę? Po pierwsze - nie wiadomo, czy w Bydgoszczy pozostaną Ostrowska i Wilk, które w Gdyni zaprezentowały się bardzo dobrze. Po drugie - w przyszłym roku na pewno już w niej nie zagrają (ze względu na wiek, są z rocznika 1992) Justyna Pytlarczyk, Paulina Kuras, Agnieszka Wierzbicka i Joanna Putkamer.

Wcześniej trener Piotr Kulpeksza wielokrotnie podkreślał, że jedyną szansą, by zdobyć niezbędne doświadczenie, jest stała rywalizacja na poziomie co najmniej centralnej I ligi, a nie tylko wśród niewielu drużyn ze swojego rocznika. Szanse na awans na zaplecze ekstraklasy są, ale... No właśnie, tu zaczynają się schody. Koszty gry na tym poziomie są już niebagatelne. By realnie o tym myśleć trzeba zgromadzić około 100 tys zł.

Jak więc widać włodarze klubowi mają teraz o czym myśleć...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!