Na spokojnej, sielskiej ulicy Jagodowej w Maksymilianowie wrze. Pomiędzy domami z ogródkami i altankami staje maszt telefonii komórkowej.
<!** Image 2 align=none alt="Image 177247" sub="Mieszkańcy Maksymilianowa są wściekli, że pod ich oknami budowany jest maszt telefonii komórkowej
Fot. Tymon Markowski">
- Myśleliśmy, że sąsiad studnię kopie. Aż tu nagle patrzymy, że to będzie maszt! Jak można było wydać na to zgodę?! Ten człowiek w ogóle tu nie mieszka, ma działkę, na niej stawia maszt, za co będzie dostawał pieniądze. A los ludzi go nie obchodzi!- grzmią mieszkańcy, którzy od tygodnia nie mogą zmrużyć oka. - Po drugiej stronie ulicy są działki gminne, które trzeba było przekwalifikować. Zresztą, kto je teraz kupi? - pytają.
Nie pozwolimy!
- Gdy chcieliśmy się budować, powiedzieli nam, że musi być minimum 10 metrów od drogi. A tej budowy jakoś to nie obowiązuje! Kazano nam przycinać drzewka owocowe, bo wyżej są linie energetyczne. A maszt na sześćdziesiąt metrów jakoś może być - denerwuje się Cecylia Pilarska.
Krystyna Główczewska dodaje: - Wydana przez wójta decyzja powinna być unieważniona z trzech powodów: maszt powstaje w odległości trzech metrów od sąsiedniej działki, jest zbyt wysoki oraz dlatego, że nikt nie konsultował jego budowy. Wszyscy mówią nam, że skoro budowa już trwa, to nasze protesty na nic się zdadzą. Ale to nieprawda, dopóki masztu nie ma, jest szansa, że go w ogóle nie będzie. Podobno właściciel działki powiedział, że ludzie go nie obchodzą.
Panie Cecylia i Krystyna są dwiema z ponad pięćdziesięciu osób, które podpisały się pod listem protestacyjnym, który trafił do wojewody i do starosty.
Mieszkańcy mają żal do wójta gminy Osielsko, że wyraził na to zgodę. - Podpisane przez niego pismo mówi o braku miejsc dostępnych dla ludności na obszarze do 70 metrów od środka elektrycznego anteny na kierunku wiązki promieniowania. Jakie siedemdziesiąt metrów, zostaliśmy oszukani! - grzmią mieszkańcy.
<!** reklama>
Jak się okazuje, wójt Osielska również jest budowie przeciwny. Przytaczany przez mieszkańców zapis dotyczy - jak wyjaśnia - odległości mierzonej na wysokości wiązki.
Wina przepisów?
- Zmieniły się przepisy co do stawiania tego typu urządzeń. Prawda jest taka, że z prawnego punktu widzenia nie mogłem się tej budowie przeciwstawić, bowiem tak skonstruowane są przepisy - mówi Wojciech Sypniewski, wójt gminy Osielsko.
Tymczasem na planach dotyczących budowli widać, że posesje są w „polach o poziomach wyższych od dopuszczalnych”. Mieszkańcy przypominają też, że to decyzja niezgodna z planem zagospodarowania przestrzennego. Wydaną przez starostwo powiatowe decyzję uchylić może wojewoda. Pismo do urzędu wpłynęło wczoraj.
- To już trzeci raz, gdy powstaje coś bez wiedzy mieszkańców. W Niemczu był to zakład półproduktów do garmażerki, w Osielsku prywatna klinika - komentuje Leszek Kuziak, radny Rady Powiatu bydgoskiego, przewodniczący Komisji Rozwoju Regionalnego i Rolnictwa, który obiecał przyjrzeć się sprawie na najbliższej komisji.