To tarcia z przełożonymi mogły być powodem rezygnacji Jakuba Wawrzyniaka ze swojej funkcji. W jednostce zaczyna się sporo zmieniać.
<!** Image 2 align=none alt="Image 173874" sub="Jakub Wawrzyniak w marcu zgasił lampkę na swoim biurku i zrezygnował z pracy w komendzie przy ulicy Toruńskiej Fot. Jarosław Hejenkowski">Oszustwa, wyłudzenia towarów i inne podobne procedery nasilają się na Kujawach z każdym rokiem. Ci, którzy byli postrachem inowrocławskich ulic w latach 90., mają teraz legalne firmy, jeżdżą drogimi autami, choć większość z nich z szemranych interesów nie zrezygnowała.
W inowrocławskiej policji zmniejszyła się tymczasem liczba funkcjonariuszy, zajmujących się zwalczaniem przestępczości gospodarczej. Było ich siedemnastu, a jest 14.
- Rzeczywiście jest to jedna z tych decyzji, pod którą jako komendant nie chciałem się podpisać i się nie podpisałem. Ale nie chcę komentować wielu szczegółów, dlaczego opuściłem szeregi policji - wyjaśnia Jakub Wawrzyniak podczas wizyty w naszej redakcji.
<!** reklama>Zaznacza jednak, że to niejedyna przyczyna odejścia. Mówi, że były też powody osobiste i zdrowotne. Gdy zauważamy, że na chorego nie wygląda, wyjaśnia, że stres i nieprzespane noce mocno się odbiły na jego zdrowiu.
Komendant opowiada też trochę o środowisku, w którym pracował i z tej relacji wyłania się bardziej ludzki obraz jednostki, nie wolnej od wad oraz wszechobecnych... anonimów, o których zresztą pisaliśmy już tydzień temu.
- Nie należałem do strachliwych komendantów. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie miałem ludzi przychylnych w środowisku przestępczym oraz wiele osób nieżyczliwych w komendzie. Anonim towarzyszył mi zawsze, także ten, który dotyczył mnie - mówi Jakub Wawrzyniak, który swojej przyszłości nie wiąże na razie z innymi służbami. Gdy bowiem zapytaliśmy o Centralne Biuro Śledcze, zaprzecza, aby chciał tam pójść. Choć przyznaje, że służba była dla niego bardzo ważna. - Gdybym mógł urodzić się drugi raz, to na pewno też zostałbym policjantem.