Nadzieja, która wstąpiła w serca bydgoskich gapowiczów, po tym jak szczecińska policja odmówiła kontrolerom sprawdzania tożsamości ich klientów, szybko zgasła.
<!** Image 2 align=right alt="Image 13394" >Informacja o tym, że kontrolerzy biletów ze Szczecina napotkali nieoczekiwany opór ze strony policjantów, którzy powołując się na ustawę o ochronie danych osobowych, przestali sprawdzać tożsamość gapowiczów, szybko rozniosła się po kraju. Gdyby ta precedensowa decyzja zaczęła się upowszechniać w innych miastach kontrolerzy biletów, a także budżet miejskich spółek komunikacyjnych, byliby w kłopocie.
Fatalne 8 procent
- Osoby, które zostają złapane bez biletu i nie mają ochoty pokazać dokumentów potwierdzających tożsamość to około osiem procent gapowiczów. Są jednak i tacy, którzy ich przy sobie naprawdę nie posiadają, bo przecież nie ma u nas obowiązku noszenia dokumentów - przyznaje Edmund Szymański, kierownik „Renomy”, odpowiedzialnej za sprawdzanie biletów w Bydgoszczy. - My jednak nie narzekamy na współpracę z policją czy strażą miejską. Zawsze, gdy potrzebujemy ich wsparcia, pomagają nam. To ważne, bo sami możemy zrobić niewiele, gdy klient bez biletu kłamie nam prosto w oczy. A próba oszukiwania policji, co do własnej tożsamości zakończy się na pewno w sądzie grodzkim - zdradza i szybko dodaje: - Po decyzji szczecińskich policjantów stanęliśmy przed poważnym problemem. Na szczęście Komenda Główna Policji szybko przedstawila korzystną dla nas wykładnię przepisów.
Przymykanie oka
Nieoficjalnie wiadomo, że kontrolerzy czasem przymykają oko na opornego klienta. Szkoda im czasu na jazdę z „gapowiczem” na ostatni przystanek i oczekiwanie na policję, bo w tym czasie mogą złapać kilku innych. Poza tym policja nie zawsze może przyjechać na ich wezwanie.
- Zdajemy sobie sprawę, że policja ma ważniejsze sprawy na głowie niż ustalenie, kim jest zatrzymany. Z drugiej jednak strony, taka procedura jest obowiązkowa - tłumaczy szef „Renomy”.
- Potwierdzenie tożsamości zatrzymanej osoby policji zajmuje tylko chwilę. Jesteśmy zobowiązani do pomocy i na pewno jej nie odmawiamy - zapewnia Sławomir Machaliński, zastępca komendanta Komisariatu Policji Bydgoszcz-Fordon.