Przypomnijmy - 4 lutego do mieszkania przy ul. Skromnej w Bydgoszczy dwie pracownice ROPS wezwały pogotowie. Nie dały się zwieść tłumaczeniom rodziców 4-miesięcznej dziewczynki, że siniaki na jej policzku to ślady po tym, jak się dziecko uderzyło. Wyniki szczegółowej obdukcji wyglądają jeszcze gorzej: mała miała zasinione całe ciało i (jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie) zwichniętą nóżkę. 20-letnią matką i jej partnerem zajmuje się policja, Karolinką S. - pracownice domu dziecka. Dziś już wiemy, że matka dziewczynki, Natalia S. usłyszała zarzuty prokuratorskie i pozostaje pod dozorem policji, ojciec wystąpił tylko w charakterze świadka.
- To modelowy przykład działania pomocy społecznej, a jego pracownice zasługują na nagrodę - uważa Robert Lubrant, prezes Stowarzyszenia „Bezpieczeństwo Dziecka”, który od lat zawodowo i społecznie zajmuje się przemocą w rodzinie. - Dlatego zamierzamy uhonorować panie Izabellę Rymaszewską i Izabelę Piątkowską z ROPS Bartodzieje naszym wyróżnieniem „Uśmiech Dziecka” oraz drobnymi upominkami. Gdy strażak czy policjant ratuje na przykład topielca, zwykle dostaje od swoich przełożonych nagrodę, zyskuje także uznanie opinii publicznej, choć to przecież też ich rutynowa praca. Życie i zdrowie są wartościami nadrzędnymi, za każdym razem, gdy udaje się je ochronić, trzeba to wyróżnić.
W podobnym tonie na antenie TVB wypowiedział się również Krzysztof Jankowski, szef Bydgoskiego Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych: - Dziękuję tym paniom publicznie, bo prawdopodobnie uratowały temu dziecku życie.
Robert Lubrant podkreśla, że w tej sprawie wszystko zadziałało jak w zegarku. Rodzice Karoliny przeprowadzili się do nas z Sadek i już tam byli pod czujną obserwacją opieki społecznej. Gdy zmienili adres, ROPS na Bartodziejach już wiedział, że należy tę parę objąć szczególną opieką i tu obie panie wywiązały się ze swych obowiązków lepiej niż dobrze.
Zgadza się z tą opinią Jan Szopiński, wiceprezydent Bydgoszczy, odpowiedzialny w mieście za pomoc społeczną.
- Zamierzam spotkać się z paniami i osobiście im podziękować za taką postawę. To dobra okazja do praktycznej wymiany poglądów, jak powinien funkcjonować system opieki socjalnej. Co jakiś czas media donoszą o braku czujności służb gminnych, który doprowadza do tragedii, właśnie z dziećmi jako ofiarami. Warto więc promować nasz przykład z Bartodziejów jako wzór. Nie tylko zresztą ten, bo ostatnio na terenie Bydgoszczy mieliśmy jeszcze dwie sytuacje, gdy reakcja pracownic socjalnych, wykraczająca poza standardowe zachowanie, uchroniła dzieci przed możliwym dramatem.
Prezydent zadeklarował, że wystąpi o przyznanie obu paniom nagród z okazji Dnia Pracownika Opieki Społecznej.
Izabella Rymaszewska wydaje się być zażenowana zamieszaniem, jakie się wokół nich wytworzyło. - Myślę, że każdy przyzwoity człowiek ma taki wewnętrzny nakaz, by reagować na przemoc, zwłaszcza wobec dzieci. A my, jako pracownicy socjalni, jesteśmy wręcz zobligowani do takich reakcji. Naprawdę, nie zrobiłyśmy nic nadzwyczajnego - powiedziała „Expressowi”.