Było ciepło, drzewa i krzewy pięknie zakwitły, ale kapryśna pogoda sprawiła, że sadownicy zamiast myśleć o zyskach, już teraz liczą straty, które na pewno będą wysokie.
<!** Image 2 align=right alt="Image 51934" sub="Tegoroczne straty finansowe, spowodowane wiosennymi mrozami, sadownicy i ogrodnicy szacują wstępnie na 50 do 70 procent">- Rolnicy sygnalizują, że mrozy spowodowały duże szkody - infomuje Maria Stępniewska, kierowniczka Wydziału Rolnictwa i Ochrony Środowiska Urzędu Gminy w Sadkach. - Zmarzło 70 procent kwiatów porzeczek, a śliw i czereśni nawet 80 procent.
- Z czereśni prawie nic nie zostało - mówi Henryk Fejfer, prezes Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Sadkach. - Na gruszkach zmarzło od 80 do 90 procent kwiatów. Z wczesnych truskawek deserowych przemarzło 50 procent, a tych późniejszych, które mogą jeszcze dać dobry zbiór, 20 procent.
Waldemar Czeliński, uprawiający w Sadkach na siedmiu hektarach porzeczki, straty szacuje na 50 proc.
<!** reklama left>- Tak źle było ostatnio na początku lat 80., wtedy najbardziej ucierpiały śliwy - przypomina Henryk Dembiński z Trzeciewnicy, sadownik na sześciu hektarach. - Teraz mróz najbardziej dał się we znaki gruszom i śliwom. W przypadku tych ostatnich można już teraz mówić o stratach 90-procentowych. Drzewa mam na skłonie i ujemne temperatury dotknęły szczególnie te rosnące najniżej. Na jednej trzeciej powierzchni moich sadów straty są 100-procentowe, na pozostałych 80-procentowe. To jeszcze daje jakąś nadzieję. Jeśli z pozostałych kwiatów zawiążą się owoce i przetrwają, to zbiory nie powinny być złe. Najlepiej zachowały się jabłonie, które są najbardziej odporne na mrozy.
Stanisław Mnichowski ze Ślesina już wie, że ten rok zapisze na straty.
- Najbardziej ucierpiały czereśnie, przede wszystkim z młodych odmian, które już powinny dobrze owocować, nawet w 95 procentach, natomiast starsze, odporniejsze - w 60 procentach. Jeśli z pięciu procent kwiatów, które się zachowały, będą owoce, to tylko do wydziobania przez ptaki. Na czereśniach, żeby mówić o dobrym plonie, musi zaowocować 70 procent kwiatów. Na śliwach mróz zniszczył 50 procent kwiatów. Najmniej na wiśniach, bo tylko 30 procent.
Nie wiadomo, co będzie dalej, bo mogą przyjść jeszcze przymrozki, a wielkość strat będzie można oszacować w czerwcu, po naturalnych w tym okresie opadach „świętojańskich zawiązków owoców”.
- Przed pięcioma laty 2 czerwca zielone wiśnie były już jak małe pestki, ale przyszedł przymrozek i owoców z tego nie było - przypomina Stanisław Mnichowski.
Sadownicy szacują tegoroczne straty finansowe na 50-75 procent. Ich kłopoty w małym stopniu odczują jednak konsumenci. Jeśli nie obrodzi u nas, to się przecież owoce sprowadzi, a cena wzrośnie minimalnie, bo kto kupi jabłko droższe od banana?