https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lekki Don, a w tle Monty Python. Festiwal Operowy: animacje absorbowały uwagę na przedstawieniu „Don Pasquale”, ale i posłuchać było czego

Jarosław Reszka
Inga Šļubovska-Kancēviča w roli Noriny pokazała, że nie tylko potrafi dobrze śpiewać, ale i jest świetną aktorką komiczną
Inga Šļubovska-Kancēviča w roli Noriny pokazała, że nie tylko potrafi dobrze śpiewać, ale i jest świetną aktorką komiczną Fot. Kristaps Kalns / Łotewska Opera Narodowa w Rydze
Artyści z Łotewskiej Opery Narodowej i Baletu pozytywnie kojarzą się bydgoskiej publiczności przede wszystkim dzięki „Don Giovanniemu” Wolfganga Amadeusza Mozarta, które to przedstawienie przywieźli na nasz festiwal operowy w 2013 roku. Teraz dobre wrażenie utrwaliło się dzięki drugiemu donowi w repertuarze gości z Rygi - „Don Pasquale” - operze komicznej, napisanej w połowie XIX wieku przez Gaetano Donizettiego.

To jedno z najczęściej wystawianych dzieł włoskiego mistrza. On sam akcję „Don Pasquale” umieścił na początku XIX w. Późniejsi reżyserzy jednak chętnie uwspółcześniali opowieść o miłosnej intrydze, snutej w obronie czystego, młodzieńczego uczucia przeciwko bezbożnym zakusom bogatego starca.

Włoski reżyser i scenograf łotewskiego przedstawienia, Giorgio Barberio Corsetti, przeniósł akcję w lata 50. ubiegłego stulecia. A że bardzo istotną rolę w jego przedsięwzięciu grają animacje, niemal bezustannie rzucane na spartańsko ubogą scenografię (moja przyjaciółka nazwała ją wręcz „przaśną”), zostało to odebrane jako hołd dla Vittoria de Siki i innych tytanów włoskiego kina z tamtej epoki.

Szukałem tych nawiązań i ja, lecz znalazłem jedynie inspirację „Casablancą”, która z włoskim neorealizmem niewiele ma wspólnego. Jeden z moich znajomych odkrył natomiast inny punkt zaczepienia: Latający Cyrk Monty Pythona. I chyba trafił w dziesiątkę. Latający nad sceną stwór z korpusem i nogami starca oraz głową owczarka niemieckiego na pewno pasuje do specyficznego poczucia humoru prześmiewców z Anglii.

Ach ten Malatesta!
Intensywność wyświetlanych obrazów była tak duża, że niektórym widzom przeszkadzała w odbiorze najważniejszej, czyli muzycznej warstwy dzieła. A ta bezsprzecznie zasługiwała na uwagę. Głosy łotewskich solistów brzmiały bowiem przyjemnie dla ucha. „Małe głosy, ale czyste i dobrze ustawione” - nieco złośliwie podsumowała ich wysiłki znajoma śpiewaczka. Szlachetny wyjątek uczyniła dla barytonu Jānisa Apeinisa w partii doktora Malatesty. Mnie natomiast spodobała się vis comica Ingi Šļubovskiej-Kancēvičy w roli Noriny i mocne, choć nieliczne popisy chóru. Wszystko to złożyło się na wartą ciepłych oklasków całość.

Czas na „Legendę Bałtyku”
Dziś na festiwalu opera „Legenda Bałtyku” Feliksa Nowowiejskiego w reżyserii i choreografii dobrze znanego w Bydgoszczy Roberta Bondary oraz wykonaniu Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu. A sam Moniuszko – przypomnijmy – będzie patronem Wyspy Młyńskiej w niedzielę, 5 maja, gdy w 200. rocznicę urodzin kompozytora w plenerze posłuchamy pieśni Moniuszki i zobaczymy fragmenty oper „Halka” i „Straszny dwór”.

"Dojrzalsi". Nowy program skierowany do seniorów (odc. 1)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
strassny dwor wysiada
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski