Na wniosek Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” zwołano wczoraj posiedzenie prezydium Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego.
<!** Image 2 align=right alt="Image 142872" sub="Czy znajdzie się taki oddział ratownictwa, który wyprowadzi służbę zdrowia
z kryzysowej sytuacji? Bezpieczeństwo chorych wymaga skutecznych działań Fot. Tadeusz Pawłowski">- Troszczymy się o pacjentów - twierdzi Leszek Walczak, przewodniczący regionu. - Coraz więcej osób zgłasza się do nas i skarży na ograniczenie dostępu do świadczeń zdrowotnych.
Z danych Kujawsko-Pomorskiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że w 2010 roku finansowanie placówek zdrowia będzie mniej więcej wyglądało tak samo jak w minionym roku. Na większe pieniądze region będzie mógł liczyć dopiero w 2011 roku. Wtedy zastosowany zostanie nowy algorytm, służący do przeliczania wartości usług. Dzięki niemu na jednego mieszkańca region otrzyma od 200 do 300 złotych więcej.
Bydgoski NFZ na rok 2010 rozdysponował 2,850 mld złotych. Prawie połowę tej kwoty - 1,392 mld złotych - otrzymają szpitale.
Nakłady te są zbyt małe, żeby zaspokoić potrzeby pacjentów. W kolejkach do specjalistów czeka się przecież wiele miesięcy.
<!** reklama>- Większą rolę winni pełnić lekarze pierwszego kontaktu - twierdzi Wiesław Kiełbasiński, dyrektor bydgoskiego oddziału NFZ. - Pacjent musi być dobrze prowadzony przez swojego lekarza.
Zdaniem dyrektora, to, że w placówkach podstawowej opieki zdrowotnej nie wykonuje się części badań diagnostycznych jest błędem systemowym.
Błędem także, o czym mówi Stanisław Prywiński, prezes Bydgoskiej Izby Lekarskiej, jest to, że w szpitalach najczęściej leczy się schorzenia ostre. Wykonywanie zabiegów w nagłych przypadkach jest aż o 43 proc. droższe niż leczenie planowane. Wymagają one, między innymi, przebywania pacjenta na oddziale intensywnej terapii i dłuższej rehabilitacji.
- W naszym regionie sytuacja nie jest zła, ponieważ mamy doskonałą kadrę menedżerską, która zarządza szpitalami - twierdzi płk Krzysztof Kasprzak, lekarz, komendant 10. Wojskowego Szpitala Klinicznego z Polikliniką.
Krzysztof Kasprzak uważa, że bez względu na ilość pieniędzy wpompowanych w system ochrony zdrowia, problemy pozostaną. Po pierwsze dlatego, że Kujawsko-Pomorskie ciągle traktowane jest gorzej niż inne silniejsze regiony. Po drugie, bo NFZ równo traktuje jednostki publiczne i niepubliczne. Zdaniem dyrektora szpitala wojskowego, placówki niepubliczne powinny otrzymywać o połowę mniejsze pieniądze na wykonywanie świadczeń. NZOZ może przecież pobierać pieniądze od pacjentów.
Jeśli do powyższych systemowych niedogodności dodać szybko wzrastające ceny mediów, leków, materiałów opatrunkowych i sprzętu jednorazowego użytku, to perspektywy szpitali nie wyglądają zbyt dobrze.
- Prezydium wypracowało wiele merytorycznych wniosków - mówi Agnieszka Bańkowska, dyrektorka Wydziału Zdrowia Urzędu Wojewódzkiego. - Pierwszy z nich mówi o tym, że bez zmian systemowych nie da się poprawić sposobu finansowania szpitali. Drugi dotyczy pozyskiwania przez jednostki dodatkowych pieniędzy z innych niż NFZ źródeł. Trzeci jest apelem o podniesienie rangi lekarzy pierwszego kontaktu, a czwarty dotyczy weryfikacji list pacjentów. Niektórzy, niestety, zapisują się jednocześnie w kilku placówkach i powiększają liczbę oczekujących.
