Przeczytaj komentowany artykuł
Jeśli jednak ma to być generalne uzasadnienie dla usuwania ławeczek przy grobach, to jestem przekonany, że niewiele czasu upłynie, zwłaszcza latem, a usłyszymy o innym nieszczęściu. O tym mianowicie, że pewna pani (albo pan) tak zmęczyła się czyszczeniem grobu swego nieodżałowanego małżonka, że runęła jak długa, tracąc przytomność. I gdyby obok mogiły wciąż tkwiła ławeczka, którą parę tygodni wcześniej wykopał i usunął surowy administrator, to może wcześniej przysiadłaby na niej, złapała oddech i uniknęła nieszczęścia.
Prawdopodobny scenariusz, nieprawdaż? Konflikt na cmentarzu przy Wiślanej nie wynika bowiem z tego, że po usunięciu części ławeczek przy grobach w ogóle nie ma gdzie usiąść. Cmentarz to nie park. Ludzie przychodzą tam nie po to, by spędzić czas wśród pięknej przyrody, tylko by pomodlić się za bliskie osoby, powspominać je nad grobem. Najwygodniejsze ławki, postawione w centralnych alejach, nie zastąpią więc ławeczek przy grobach. Nawet jeśli te ostatnie stanęły bez pozwolenia, dla zgody i świętego spokoju lepiej byłoby przymknąć na nie oko.
