Fatalny stan budynków socjalnych na Kapuściskach powoduje zagrożenie dla ich mieszkańców i przechodniów.
- Z budynku przy ulicy Łukasiewicza lecą na dół całe cegły. Jedna spadła na balkon, rozprysła się na kilka dużych kawałków i spadła na ziemię. Pół biedy, gdy spadają od strony trawnika, ale jeśli z drugiej strony bloku, może to grozić jakimś wypadkiem. Przecież tam są chodniki i wejścia do klatek schodowych. Trzeba szybko coś z tym zrobić - mówi Jerzy Mickuś, szef Stowarzyszenia „Ratujmy Kapuściska”. - To nie są zwykłe gzymsy, tylko duże nawisy nad chodnikiem, grube na kilka cegieł. Trzeba je rozebrać i zostawić płaski dach albo wreszcie je wyremontować. Kilka lat temu Administracja Domów Miejskich odnawiała budynki, ale tylko nad wejściami. To była prowizorka, a nie porządny remont - dodaje.
<!** reklama>Te spostrzeżenia potwierdzają inni mieszkańcy osiedla. - Zwłaszcza gdy przymrozi, a potem przychodzi odwilż, woda kruszy cegły, które od dawna nie są już osłonięte tynkiem. Boję się, że niedługo dojdzie tu do jakiegoś wypadku - dodaje mieszkaniec Kapuścisk.
Administracja Domów Miejskich przyznaje, że lokali socjalnych remontować nie zamierza. Argument jest jeden - czynszu nie płaci tu większość lokatorów, a kolejka do remontów jest bardzo długa. Nic więc dziwnego, że ADM woli inwestować w takie mieszkania, których lokatorzy poczuwają się do płacenia. - Na 70 mieszkań przy ulicy Łukasiewicza 10 prawie połowa ma zadłużenie większe niż miesięczne. W sumie to prawie 500 tysięcy złotych zaległości – mówi Małgorzata Wójcik, dyrektorka do spraw mieszkalnictwa ADM. - Wysyłamy jednak podnośnik, żeby zabezpieczyć budynek po byłym hotelu zachemowskim przy Łukasiewcza 5, więc sprawdzimy też, co się dzieje po sąsiedzku. Czasem może coś spaść z dachu. Te budynki mają już swoje lata, a na kapitalny remont nas nie stać. Remonty przeprowadza się za pieniądze, także lokatorów. Im większe zadłużenie, tym pieniędzy na remonty jest mniej - dodaje.
