O tym, że przedostatni mecz rundy wiosennej, rozgrywany na żnińskim stadionie przez Pałuczankę i Goplanię Inowrocław, będzie spotkaniem wysokiego ryzyka wiedzieli i kibice, i organizatorzy.
Drużyna gości walczyła bowiem o utrzymanie się w piątej lidze. Początek meczu dawał zawodnikom Goplanii nadzieję na zwycięstwo. Już w 5 minucie udało im się strzelić gola. Drugiego zdobyli w 46 minucie. Gospodarze pierwszą bramkę zdobyli w 46 minucie meczu, po decyzji sędziego o przedłużeniu pierwszej połowy o minutę. Kolejna bramkę piłkarze Pałuczanki strzelili w 67 minucie meczu. Inowrocławskiej drużynie udało się jednak zdobyć przewagę.
Pod koniec meczu sędzia podyktował rzut karny na rzecz naszej drużyny. - Jak najbardziej słusznie, bo zawodnik Pałuczanki został przewrócony w polu karnym przez piłkarza Goplanii - twierdzi Adam Majkowski ze Żnina.
Mecz przedłużono o 5 minut. Wynik 3:3 został ustalony w 95 minucie meczu. Remis wyraźnie nie zadowolił piłkarzy Goplanii. - Sędziowie nie odgwizdali zakończenia meczu, a na murawę wpadli zawodnicy rezerwowi gości - mówi pan Janusz, kibic Pałuczanki. - Podbiegli do arbitra i zaczęli go szarpać. Piłkarz Goplanii Mateusz Kowalski uderzył w twarz naszego Rysia Łukomskiego. Zawodnicy przeklinali i ubliżali naszym kibicom, wśród których byli żnińscy sędziowie piłkarscy, którzy tym razem na mecz przyszli prywatnie.<!** reklama>
Organizatorzy widząc co się święci zaalarmowali policję.
- Na stadion wysłaliśmy dwa radiowozy - informuje Krzysztof Jaźwiński, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Żninie. - Ustaliliśmy, że jeden z zawodników kopał głośnik i go uszkodził, uderzył także w twarz jednego z piłkarzy, a następnie uciekł z miejsca zdarzenia samochodem. Prowadzimy w tej sprawie dochodzenie.