Zawisza Bydgoszcz - Cartusia Kartuzy 4:1 (4:0)
Bramki: Łukasz Szramowski (18), Patryk Mikita (24), Norbert Gaczkowski (31), Mateusz Młynarczyk (35) - Patryk Soboczyński (73).
Zawisza: Sobolewski - Rugowski, Urbański, Gaczkowski, Horvath - Młynarczyk (72. Kona), Szramowski - Rak (83. Jaskuła), Skórecki, Sanocki (60. Sobieralski) - Mikita (72. Bojas).
Bydgoszczanie na razie spisują się poniżej swoich możliwości i oczekiwań kibiców. Zajmowali dopiero 12. miejsce w tabeli z dorobkiem zaledwie 9 punktów. Wszyscy czekali na przebudzenie zespołu Adriana Stawskiego.
Niebiesko-czarni zaczęli z animuszem, przejęli inicjatywę i dominowali na boisku. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Wynik meczu otworzył Łukasz Szramowski, a potem kolejne gole w niespełna 20 minut strzelili Patryk Mikita, Norbert Gaczkowski i Mateusz Młynarczyk.
To było najlepsze 45 minut w wykonaniu piłkarzy z Bydgoszczy. W ich grze była cierpliwość, duża wymienność pozycji, przenosili ciężar gry w różne strefy boiska, po stracie piłki był od razu doskok do przeciwnika i próba odbioru futbolówki. Praktycznie każdy zagrał bardzo dobrze. Po prostu wszystko zawiszanom wychodziło.
Druga połowa nie była już tak efektowna, ale bydgoszczanie mieli wszystko pod kontrolą. Było też kilka ciekawych akcji, które mogły zakończyć się kolejnymi golami. Zawodnikom Zawiszy przydarzył się jeden błąd w defensywie, z którego skorzystali piłkarze z Kartuz i zdobyli honorową bramkę.
To było ostatnie spotkanie Zawiszy na stadionie przy ul. Gdańskiej. Będzie na nim wymieniany tartan i bydgoszczanie przełożyli swoje spotkanie na mecze wyjazdowe. Powrót do Bydgoszczy jeśli roboty będą przebiegały planowo odbędzie się pod koniec listopada na mecz z Wybrzeżem Rewalskim Rewal, który rozpoczyna rundę rewanżową.
