https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kolorami w szkolną depresję

Krystyna Lubińska
Rozmowa z GRZEGORZEM PLESZYŃSKIM, artystą plastykiem z Bydgoszczy, nauczycielem sztuki w Szkole Podstawowej i Gimnazjum nr 2 w Szubinie, twórcą pomysłu „antydepresyjnej szkoły”.

Rozmowa z GRZEGORZEM PLESZYŃSKIM, artystą plastykiem z Bydgoszczy, nauczycielem sztuki w Szkole Podstawowej i Gimnazjum nr 2 w Szubinie, twórcą pomysłu „antydepresyjnej szkoły”.

<!** Image 2 align=right alt="Image 41920" sub="Rozmowa z GRZEGORZEM PLESZYŃSKIM, artystą plastykiem z Bydgoszczy, nauczycielem sztuki w Szkole Podstawowej i Gimnazjum nr 2 w Szubinie, twórcą pomysłu „antydepresyjnej szkoły”.">Słyszałam historię dziecka, które w szkole podstawowej zrobiło plakat na ważne kiedyś święto 1 Maja, używając tylko dwóch kolorów, czerwonego i zielonego. Mimo klarownej argumentacji ucznia, nauczyciel skrytykował pomysł przy całej klasie. Za jednym zamachem podważył więc siłę intuicyjnego wyboru, otwieranie się i poczucie własnej wartości. A Pan zachęca uczniów: rysuj swoim światłem!

Polska szkoła i jej pomysł na kształcenie przyszłych pokoleń są, oględnie mówiąc, nietrafione. We mnie z tego powodu rośnie frustracja, ale nie jestem władny zmieniać system szkolnictwa. Więc robię to, co odkryłem na swój użytek. Nie jestem na lekcji od tego, żeby nakazywać, dawać gotowe recepty, ale by pokazywać wybór, możliwości. Sztuka w tym wspaniale pomaga. Dlatego też moim uczniom nie mówię: maluj jak Rubens, tylko - maluj jak ty, Tomek z Vb. Zachęcam też, żeby odważnie pokazywali to, co uważają za nieudolne i mimo swojej niedoskonałości malowały własne opowieści o świecie.

Oglądałam te dziecięce malunki i grafiki. Dzieci malowały wszystkim, co miały pod ręką: świecowymi kredkami, długopisami na rozmaitym papierze. Pan postawił niektórym nawet po trzy szóstki. Wciąż trwam w zachwycie, jakbym była na spotkaniu z prawdziwą, wielką sztuką.

Zdarza się, że na 30 uczniów na jednej lekcji jest nawet 20 takich arcydzieł! Wystarczy zobaczyć w dzieciakach światło, to już otwiera je na tworzenie, poszukiwanie piękna i dobra w nich samych, w innych ludziach, w naturze i kosmosie.   

Negatywne opinie na swój temat dzieci przyjmują jak wyrocznię.

Rodzi to w nich frustrację i poczucie własnej niemocy w świecie. Ale, oczywiście, trzeba pokazywać im również inne oblicze świata. Świat to nie tylko zastępy chórów anielskich, ma też swoją brutalną stronę, nieprzyjazną. Rzecz właśnie w tym, żeby nauczyć się w nim poruszać, dobrze przy tym znając siebie samego.

Uczniowie u Pana na lekcjach oceniają się nawzajem.

Tak, bo to sprzyja zdrowej rywalizacji, samodoskonaleniu i wyczuleniu na fałsz. Ile włożyłeś w ten rysunek serca - pytają jedni drugich.

Rozmawiają też z mistrzami.

Przypatrują się reprodukcjom wielkich dzieł i rysują je. Podążając za kreską Polikleta czy Myrona, wchodzą z nimi w kontakt. Zobacz, mówię, ile o ludzkim ciele powiedział ten Grek już przeszło 2 tysiące lat temu! W ten sposób poprzez ocean czasu prowadzą dialog z człowiekiem, którego już nie ma, a którego myśli i emocje zostały zapisane i zatrzymane w dziele sztuki. 

Dzieciakom wśród dorosłych, którzy niekiedy sami się gubią w swoich sprawach, nie jest łatwo. Zawstydzane, ranione, szybko się stają, powiedzmy, grzeczne, ale kłębią się w nich różne uczucia. Często nie mają komu o nich powiedzieć. Każdy Pana uczeń już od IV klasy szkoły podstawowej pisze antydepresyjny pamiętnik.

Poprzez te pamiętniki, pisane na lekcji przez parę minut, uczę zwracania uwagi na to, co się czuje i co się dzieje w środku. Uczę też umiejętności wyboru. Bo jeśli dziewczynka, która po pół roku pisania odczyta zapiski na głos, to sama usłyszy (a klasa jeszcze lepiej to wyłapie), że przez tyle czasu czuła się wciąż zmęczona. I wtedy ma zadać sobie pytanie, czy może coś z tym zrobić, zmienić.

Wie Pan, to poważnie brzmi, jak szukanie odpowiedzi na fundamentalne pytania…

<!** reklama left>Takie pytania to podstawa naszej egzystencji, ale żeby nie było tak po belfersku, uciekam od schematów, wymyślam zabawy, happeningi, opowiastki i poprzez nie im objaśniam świat i ich miejsce w nim, i to, jak sobie dać w nim radę. Opowiadam, że jedna kropka postawiona długopisem to jedna gwiazda.

W galaktyce jest ich ponad 100 miliardów, a i galaktyk też pewnie tyle. Ile czasu potrzebujesz, stawiając co sekundę jedną kropkę, żeby zbudować kolejną galaktykę? 3600 lat? To daje wyobrażenie, gdzie mieszkamy, kim jesteśmy.

Opowiada Pan też o swoich fascynacjach, o podróżach.

Kiedyś uczyłem w Australii, w szkole Aborygenów. O tej liczącej 40 tysięcy lat kulturze opowiadałem nawet w jednym z bydgoskich przedszkoli. Przyniosłem im aborygeński bumerang, którego każdy centymetr jest wypieszczany z miłością, bo Aborygen, jeśli coś robi, to całym sobą. I tak doszliśmy do samolotu, który niczym lekki ptak wzbija się w przestworza. A to przecież jest cudem, że człowiek potrafił rozpoznać siły natury i dzieci to czują.

Od 2003 roku zachęca Pan inne placówki - przedszkola, szkoły, warsztaty terapii zajęciowej - do swojej akcji antydepresyjnej szkoły, między innymi za sprawą tak bardzo naturalnego i prostego sposobu, jakim jest ubieranie się w stroje w wybranym kolorze. Takie przebranie chroni od pytania przez nauczyciela, ale kolor to przecież także czysta energia.

A wie pani, jak wygląda wtedy - zatłoczona, szarobura do tej pory - szkoła, gdy w niej nagle pojawi się tak z 80 procent uczniów ubranych na żółto? Świeci. Wygląda prawie jak klasztor buddyjski. A jeśli i nauczyciele się odważą i na przykład dotąd poważna pani dyrektor nagle przechadza się po szkole w cytrynowym kapeluszu..? Albo gdy w „czerwony dzień” groźny pan od matematyki zamiast ciemnego garnituru założy marynarkę w kolorze cynobru?

W Szubinie nauczyciele też potrafią zaskoczyć antydepresyjnie?

Panie uczące polskiego, Arletta Jagodzińska i Emanuela Zbylut, wymyśliły teatr, w którym grają nauczyciele. Dzieciaki z zadziwieniem zobaczyły swoich nauczycieli w zupełnie innym świetle. „Zrozumiałam, że nauczyciele potrafią być wyluzowani - napisała uczennica. - Cała szkoła była zachwycona ich odwagą. Kiedy nauczyciele tak postępują, dają nam dobry przykład. Spektakl zbliżył nas, mieliśmy o czym rozmawiać. I dało to wszystkim chęć chodzenia do szkoły.” To jest recenzja godna pozazdroszczenia! Właśnie tak się dzieje, kiedy podchodzimy do życia twórczo.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski