Jak czytamy w Onecie śledczy wciąż badają okoliczności w jakich doszło do śmierci dwóch spadochroniarek w Kołobrzegu: 28- i 33-latki. Kobiety były doświadczonymi skoczkami. Miały na swoim koncie ponad 100 skoków ze spadochronem i wszystkie niezbędne certyfikaty. Do Kołobrzegu przyjechały na zgrupowanie, w którym uczestniczyło w sumie 10 osób.
Skakali we czworo: dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Były lżejsze od swoich partnerów w skokach, a w powietrzu mieli wspólnie utworzyć figurę. Niestety, silny wiatr zniósł całą czwórkę, która wpadła do Bałtyku. Mężczyźni wylądowali w wodzie bliżej brzegu i udało im się samodzielnie wydostać. 28- i 33-latkę wiatr zniósł głębiej w morze, około 300 metrów od brzegu. Ich szanse na samodzielne wydostanie się z wody były niewielkie. By wyrównać lot z mężczyznami, dużo lżejsze spadochroniarki założyły specjalne uprzęże z dodatkowym obciążeniem: od siedmiu do dziewięciu kilogramów.
Źródło: Onet
