Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejki do fryzjerów w Bydgoszczy - niektórzy przyjmują do północy

Sławomir Bobbe
Sławomir Bobbe
Fryzjerzy od miesięcy pracują w reżimie sanitarnym. Dlaczego nas zamykają? - irytują się przedsiębiorcy (zdjęcie poglądowe).
Fryzjerzy od miesięcy pracują w reżimie sanitarnym. Dlaczego nas zamykają? - irytują się przedsiębiorcy (zdjęcie poglądowe). Jacek Smarz
- Kolejna niespodzianka od naszego rządu, tym razem sprawił nam świąteczny "prezent" - martwią się właściciele salonów fryzjerskich, które zgodnie z przepisami mogą funkcjonować tylko do piątku, potem czeka je minimum dwutygodniowy lockdown.

Zobacz wideo: Wielkanoc 2021 - zasady obowiązujące w kościołach

- Decyzja rządu o zamknięciu zakładów fryzjerskich i kosmetycznych jest dla nas całkowicie niezrozumiała. Przecież salony funkcjonują w reżimie sanitarnym, jeden klient na jednego fryzjera, maseczki, środki dezynfekcyjne, odkażanie miejsc po każdym kliencie. Duże salony nawet się ozonują. Dlaczego zamykają nas, a na przykład gabinety dentystyczne są otwarte? Przecież u nas dystans jest zachowany, w dyskontach jakoś nie - nie kryją złości fryzjerzy.

Do fryzjera na nockę

- Terminy mieliśmy wypełnione po brzegi do końca przyszłego tygodnia. Przecież idą święta, ludzie w takim czasie odwiedzają fryzjerów. A po świętach wiadomo - ruszają wesela, imprezy okolicznościowe, a później przyjęcia. Cały ten sezon będzie stracony. W ciągu tygodnia fryzjer może przyjąć około 100 klientów, to właśnie są realne straty które poniesiemy. Część z nas w piątek będzie pracować do końca, będziemy otwarci dla naszych klientów - ale po pierwsze wszystkich i tak nie obsłużymy, a po drugie- nie zawsze można to zrobić, też mamy dzieci, którymi trzeba się zaopiekować - uważa właścicielka bydgoskiego salony fryzjerskiego.

To Cię może też zainteresować

Nie możemy pracować, ale pełny ZUS płacić trzeba

Właściciele bydgoskich salonów fryzjerskich twierdzą, że po ostatnim zamknięciu nie udało się odzyskać straconego czasu i pieniędzy.

- Część klientów po prosu nie korzysta z naszych usług, bo się boi, część przychodzi znacznie rzadziej. Teraz znów pozbawia się nas środków do życia - rząd zamyka nas na razie na dwa tygodnie, ale nikt nie zająknął się co ze składkami na ZUS. Bo ja je muszą zapłacić za siebie i za dwie pracownice w pełnym wymiarze. Dlaczego, skoro mogę pracować tylko pół miesiąca? - irytuje się pani Anna, właścicielka salonu fryzjerskiego nieopodal Bydgoszczy, która zatrudnia również dwie fryzjerki.

Fryzjerzy zepchnięci do szarej strefy

Fryzjerzy mówią jeszcze o czymś o czym powszechnie wiadomo, ale nikt nie bierze tego pod uwagę. - Prawda jest taka, że spychają nas znów do szarej strefy. Jak ktoś ma urodzimy, pracuje w urzędzie czy w kontakcie z klientami, to nie chce wyglądać jak "dziad". Tacy klienci zamówią usługę do domu - zapłacą więcej, my nie odprowadzimy podatków, będzie też bardziej niebezpiecznie, bo reżim sanitarny w domach prywatnych to fikcja. Tak będziemy musieli działać, bo za nas podatków i opłat nikt nie zrobi, tarcza nas nie ochroni - kończy pani Anna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo