Z wywiadu, którego udzielił prezydent Torunia Michał Zaleski TVB, wynika, że pewne kwestie zostały już ustalone.
[break]
- W zarządzie ZIT zasiadać będzie pięciu przedstawicieli ze strony bydgoskiej i trzech z toruńskiej, przy czym głos opiniujący będzie miał Urząd Marszałkowski. Decyzja będzie podejmowana więc przez przedstawicieli gmin wchodzących w skład ZIT. Sam sposób głosowania też już ustaliliśmy, uznaliśmy że decydować będzie zasada podwójnej większości, co spowoduje, że żadna grupa samorządów wbrew innym nie będzie mogła przeforsować swojego pomysłu - tłumaczy prezydent Zaleski.
Zdecydowanie więcej i to kluczowych spraw zostało niezałatwionych mimo trzech spotkań, które odbyli już prezydenci.
- MRR określiło obszar funkcjonalny w naszym regionie i nie było tam ani Czernikowa, ani Chełmży - uznał prezydent Bruski
To stare dane
- Obszary wytyczano na podstawie starych, teraz już nieaktualnych danych, czasem pochodzących sprzed 10 lat. Poza tym uważamy - i to jest kwestia bezdyskusyjna - że skoro wszystkie gminy powiatu bydgoskiego zostały włączone do obszaru funkcjonalnego, to podobnie stać się powinno z powiatem toruńskim - ripostuje Michał Zaleski.
W Toruniu nie wszyscy radni są zachwyceni perspektywą współpracy z Bydgoszczą, ale - jak twierdzą - innego wyjścia nie ma.
- Bydgoszcz i Toruń są skazane na ZiT przez rząd PO-PSL, który doprowadził do wysokiego zadłużenia państwa. Rząd nie ma pieniędzy na to, aby realizować projekty, ponieważ nie ma własnego wkładu finansowego na dofinansowanie z UE. ZIT to rozwiązanie narzucone, które powoduje, że musimy znaleźć porozumienie, aby otrzymać dofinansowanie z UE. Sprawę postawiono do góry nogami, ponieważ najpierw powinno się ustalić, co chcemy zrobić, a dopiero później ustalać zasady podziału środków i ponoszenia kosztów - uważa Michał Jakubaszek, radny PiS z Torunia. - Każde miasto ciągnie kołdrę w swoją stronę i nie chce być marginalizowane. Zależy nam na tym, aby formalne przewodnictwo w tym programie było rotacyjne, aby w ramach ZiT znalazły się również gminy Czernikowo, Chełmża, Kowalewo Pomorskie i powiat aleksandrowski, aby podział środków był równomierny.
Nie to nie
Takie podejście zirytowało działaczy SMB, którzy uważają, że największe miasto w regionie nie powinno być „szantażowane” przez mniejszego sąsiada. - SMB wielokrotnie wzywało do odstąpienia od uwłaczającej, a narzuconej nam, bydgoszczanom, formuły uczestnictwa w ZIT. Formuła ta, w której wielokrotnie mniejsze ośrodki miejskie otrzymały pełną samodzielność w umacnianiu więzi ze swoim najbliższym otoczeniem, narzuciła nam ograniczenia w postaci koniecznej współpracy z Toruniem - piszą działacze w liście do prezydenta Rafała Bruskiego i wzywają do „odpuszczenia” sobie ZIT-u z Toruniem.
- Nie ma akceptacji dla współpracy w oparciu o zasadę równorzędności miast Bydgoszczy i Torunia - nie ma wątpliwości Roman Jasiakiewicz, przewodniczący Rady Miasta Bydgoszczy. I trudno w naszym mieście znaleźć radnych, którzy nie podzielają tej opinii.