Roman Jasiakiewicz, przewodniczący Rady Miasta, samodzielnie walczyć będzie o mandat senatora - w środę pojawią się pierwsze telewizyjne spoty.
<!** Image 2 align=none alt="Image 176283" sub="Postępowaniu bydgoskiej PO brak konsekwencji. Niedawno lokalni działacze hołubili Romana Jasiakiewicza (z lewej), a teraz nie chcą go na swych listach... Fot. archiwum/ Dariusz Bloch">
Dwie partie - Platforma Obywatelska oraz SLD - mają już zatwierdzone listy kandydatów do Sejmu i Senatu. Nazwiska pierwszej dziesiątki PO już prezentowaliśmy. Przypomnijmy jednak, że lokomotywą Platformy jest minister Radosław Sikorski. Drugie miejsce zajmuje poseł Teresa Piotrowska, a trzecie poseł Paweł Olszewski. Z „dziewiątką” wystartuje poseł Grażyna Ciemniak (SdPl), a z „trzynastką” bydgoski artysta muzyk, Józef Eliasz.
Niektórzy mówią, że minister jest w stanie pociągnąć listę tak dobrze, by partia uzyskała minimum 4 mandaty. Dodają przy okazji, że pozycja bydgoskiego lidera, posła Pawła Olszewskiego, nie jest najlepsza. Silnymi konkurentami mogą się okazać partyjni koledzy. Nie można przecież lekceważyć popularności Aleksandry Nowakowskiej, Jarosława Katulskiego czy Krzysztofa Brejzy. Szansą dla Pawła Olszewskiego na pewno jest przejęcie funkcji rzecznika prasowego klubu parlamentarnego PO.
- Jeśli mu się nie powiedzie, miasto straci ostatniego polityka PO, który o nie jeszcze walczy - słyszymy w kręgach bydgoskiej PO.
W sobotę swoje listy zatwierdził też Sojusz Lewicy Demokratycznej. Tu nie ma niespodzianek. „Jedynką” jest poseł Anna Bańkowska, „dwójką” Łukasz Chojnacki. Na czwartym miejscu jest radna Lucyna Andrysiak, a na ostatnim radny Lech Lewandowski.
<!** reklama>
Na nazwiska kolejnych kandydatów z innych ugrupowań musimy jeszcze poczekać kilka dni. Prawo i Sprawiedliwość jest, jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, w trakcie nanoszenia poprawek. Ponoć Jarosław Kaczyński, prezes PiS, nie zgodził się na to, by pierwsze miejsca zajmowali były senator Kosma Złotowski i obecny radny województwa Grzegorz Schreiber. Jeśli kolejne podejście do zatwierdzania listy się nie uda i prezes Jarosław Kaczyński uzna ją ponownie za słabą, wówczas Bydgoszcz znowu będzie miała „jedynkę-spadochroniarza”. Jeśli tak się stanie, to prawdziwe okażą się poglądy tych, którzy dziś mówią o słabości i braku jedności w bydgoskim PiS-ie.
Ciekawiej niż wybory do Sejmu może przebiegać walka o miejsce w Senacie. PO, o czym informowaliśmy, wystawiła w okręgu bydgoskim Andrzeja Kobiaka z Tucholi. Bydgoszczanie mieli nadzieję, że PO postawi na byłego prezydenta Romana Jasiakiewicza, przewodniczącego Rady Miasta.
Platforma tego nie uczyniła, więc Roman Jasiakiewicz wystartuje sam. Już w środę pojawią się pierwsze telewizyjne spoty, namawiające bydgoszczan do współtworzenia programu, czyli udzielenia odpowiedzi na pytanie: „Jak zbudować silną Bydgoszcz?”.
- Jeśli Roman Jasiakiewicz, który kilka miesięcy temu wstąpił do partii, to zrobi, będzie świadczyło to o słabości bydgoskiej Platformy - powiedział „Expressowi” poseł Tomasz Lenz, przewodniczący regionu PO w ubiegłym tygodniu, kiedy listy zatwierdzono.
Były prezydent, jak mówi się w mieście, ma szansę na zwycięstwo - nie zagrozi mu raczej Andrzej Kobiak i radny Tomasz Rega (prawdopodobny kandydat PiS). Radna Anna Mackiewicz (kandydatka SLD) może nieco pomieszać szyki, ale czy skutecznie?
Nie wydaje się też, że były prezydent Bydgoszczy Konstanty Dombrowicz (gdyby wystartował) miałby większe szanse - to są przecież inne wybory i nie wchodzą już w grę miejsca pracy tysięcy urzędników. Konstanty Dombrowicz bez politycznego zaplecza nie będzie też mógł liczyć na wsparcie Radia Maryja...