- Fakt jest taki, że żaden dokument nie został podpisany ani z Platformą Obywatelską, ani z Trzecią Drogą - mówi Jan Szopiński, polityk Nowej Lewicy, były poseł poprzedniej kadencji Sejmu.
Zdaniem Szopińskiego w Bydgoszczy mogłaby się powtórzy sytuacja z Wrocławia, gdzie kandydaci Lewicy startują w wyborach samorządowych 2024 z komitetu obecnie urzędującego prezydenta Jacka Sutryka.
"Model wrocławski" w Bydgoszczy?
- Mamy przykład, gdzie Lewica nie idzie do wyborów pod nazwą Lewica, tylko jako komitet Jacka Sutryka. Uchwała, która została podjęta przez Radę Wojewódzką we Wrocławiu, w sposób jasny i wyraźny stanowi, że "idziemy z prezydentem Jackiem Sutrykiem" i nasi kandydaci idą na jego liście - mówi Szopiński. - Nie do końca jednak jest tam rozwiązane pytanie, czy PO wystawi swojego kandydata. A pierwotnie tam kandydat PO był, ale wobec takiej sytuacji, jak mnie głosy dochodzą, nie wiadomo, czy Platforma zgłosi kogoś wobec Jacka Sutryka.
Po drugie, zauważa polityk, Lewica w 2018 roku, jeszcze pod nazwą SLD, szła do wyborów w Bydgoszczy, Inowrocławiu, Toruniu i Włocławku, nigdzie więcej. W żadnym innym powiecie, ani w mieście takim dużym, jak Grudziądz, nie było listy Lewicy. W Łodzi też nie było takiej listy, tam istniała lista komitetu wyborczego Hanny Zdanowskiej.
Jak zapewnia były parlamentarzysta, Lewica zatem mogłaby pójść śladem tego, co było we Wrocławiu, w Łodzi, mówiąc o wyborach na szczeblu podstawowym. Nic się nie zmieniło jednak w kwestii dotyczącej startu Lewicy do sejmików, gdzie Trzecia Droga idzie osobno, KO też i tak samo Lewica, grupując wszystkie ugrupowania po lewej stronie, oprócz ugrupowania pani Barbary Nowackiej.
W sobotę odbyła się konwencja i zarząd krajowy partii, ale ustalenia, które tam zapadły, były zapowiadane i znane już od pewnego czasu. Powołano Koalicyjny Komitet Wyborczy Lewicy, a do wspólnego startu zaproszeni są partnerzy z partii lewicowych, stowarzyszeń, związków zawodowych, czy też ruchów miejskich. Mają wspólnie stworzyć "silną koalicję". Do projektu nie przystępuje za to Inicjatywa Polska Barbary Nowackiej.
Możliwa też koalicja z Trzecią Drogą
Jeżeli natomiast na bydgoskim szczeblu działacze lewicowi nie wypracują wspólnej listy z PO, możliwy jest też inny, zupełnie nowy projekt wyborczy. I w jego przypadku, jak zaznacza Szopiński, "karty leżą na stole". - Możliwa jest zupełnie inna koalicja w postaci Lewicy i Trzeciej Drogi i wystawienia wspólnego kandydata na prezydenta Bydgoszczy - dodaje polityk.
Czy w takim przypadku szansę na zostanie kandydatem do fotela prezydenta dostałby właśnie Jan Szopiński? Sam zainteresowany ucina takie spekulacje: - Wszystko jest możliwe, ale nic takiego, póki co nie postanowiono.
Na razie wiadomo, że kandydatem do stanowiska prezydenta z ramienia Prawa i Sprawiedliwości został były minister Łukasz Schreiber. Z kolei Michał Sztybel, szef struktur PO w Bydgoszczy już w połowie stycznia publicznie potwierdzał swoje poparcie dla powtórnej kandydatury obecnie urzędującego w bydgoskim ratuszu, Rafała Bruskiego. Ten jednak jeszcze oficjalnie nie potwierdza swojego startu w wyborach.
Czy scenariusz, o którym mówi Jan Szopiński, jest w ogóle brany pod uwagę przez działaczy PO w przedwyborczych roszadach? - Nie udzielam komentarzy na tym etapie z szacunku dla wszystkich naszych partnerów, z którymi rozmawiamy - ucina Michał Sztybel, przewodniczący miejskich struktur Platformy w Bydgoszczy.
