https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta chciała pieniądze na chleb, ale chleba nie chciała. Po chwili jej konto zostało usunięte

Katarzyna Piojda
Apele o pieniądze są coraz częściej spotykane w necie. Naciągacze to wykorzystują.
Apele o pieniądze są coraz częściej spotykane w necie. Naciągacze to wykorzystują. Pexels.com
Bydgoszczanka, ponoć uboga, prosiła o pieniądze na chleb, ale chleba nie chciała. Okazało się, że to naciągaczka. Nie ona jedna taka.

Na lokalnej stronie dla bydgoszczan ukazał się post. Kobieta przedstawiała się jako samotna matka, która wychowuje jedno dziecko. Pisała: „Nie sądziłam, że kiedykolwiek napiszę coś na tej grupie, a tym bardziej, że to będzie prośba. Prośbę jednak mam. Zwracam się do ludzi dobrej woli o pieniądze na chleb i na coś do chleba dla mojej 8-letniej córki i dla mnie”. Wyjaśniała, że pracowała w sklepie, ale od początku lipca jest bezrobotna. Pracę niby znalazła, zacznie ją zaraz po wakacjach, więc pierwszą wypłatę dostanie najwcześniej pod koniec września. Twierdziła, że tymczasowo ona i córka (prawie 2-klasistka) utrzymują się z 800 plus i 650 złotych alimentów na małą. W tym miesiącu wpadnie jeszcze 300 plus na zakup wyprawki szkolnej. Tyle że pani z dzieckiem wynajmują mieszkanie, za które płacą 1200 zł. „Oszczędności wystarczyły na miesiąc. W sierpniu rezerw brak” - zaznaczała autorka wpisu.

Jedni internauci współczuli, podawali namiary na stowarzyszenia, które wspierają ubogich albo kontaktowali się z kobietą już na priv. Drudzy z rezerwą podchodzili do historii, sprzedanej przez samotną matkę. - Dlaczego pani nie chce chleba, tylko pieniądze na chleb? - pytali.

Kobieta podawała prozaiczny powód. - Jak od razu dostanę kilka bochenków i inne jedzenie, to możliwe, że nie zdążymy zjeść, bo się przeterminuje. Jeśli otrzymam pieniądze, wiem, co nam potrzebne, więc wiem, co kupić.

Ktoś jednak zdemaskował internautkę. Napisał w komentarzu, że jej profil musiał zostać utworzony chwilę wcześniej, najwyżej kilka dni przedtem, a do grupy dołączyła tego dnia, kiedy wstawiła komunikat. Jej facebookowi znajomi to równie fejkowe (dla niewtajemniczonych: fikcyjne) osoby, podobnie, jak ona. Tak uważał pewien bydgoszczanin. Pani (o ile to w ogóle kobieta była) nawet nie wdała się z nim w dyskusję. Po chwili jej konto już nie istniało, prawdopodobnie sama je usunęła. Tym samym potwierdziła, że prawdomówna nie była.

Internauta chciał zrobić kawał swojej znajomej. Posiadał lewe konto i właśnie z niego napisał, że koleżanka odkupi tabletkę antykoncepcyjną, ponieważ brakuje jej na tu i teraz, a apteka będzie otwarta dopiero nazajutrz. Sęk w tym, że dane dziewczyny i jej zdjęcie, dołączone do postu, były prawdziwe. Informacja o tym, że dziewczyna jest opisana w necie, szybko do dotarła zainteresowanej. Bohaterka zamieszania później wyjaśniała, że stała się ofiarą głupiego dowcipu swojego znajomego. Ten, kto wrzucił post, zrobił to z fejk konta.

Fałszywe konta w internecie to żadna nowość, nie tylko na portalach społecznościowych. W serwisach z darmowymi ogłoszeniami, na forach i w internetowych sklepach fejk konta także są zakładane. Za częścią z nich stoją naciągacze, ale ci, co mają inny interes w posługiwaniu się nierealnym profilem - też. To przykładowo pracownicy konkretnej firmy, którzy lajkują i udostępniają wpisy, pojawiające się na oficjalnym profilu ich przedsiębiorstwa i jednocześnie hejtują firmę konkurencyjną. Są też osoby, które korzystają z lewych kont, ponieważ nie chcą udzielać się na forach pod prawdziwym imieniem i nazwiskiem. To w obawie przed tym, żeby znajomi nie zobaczyli ich komentarzy w sieci, zatem takie profile bywają wykorzystywane do dezinformacji, propagandy albo rozpowszechniania fałszywych wiadomości.

Możemy poznać, czy mamy do czynienia z oszustem. Naciągacze często używają zdjęć innych osób, ukradzionych z kont społecznościowych albo darmowych baz zdjęć. Warto skorzystać z narzędzia wyszukiwania obrazu Google, żeby sprawdzić, czy te same zdjęcia nie są publikowane na innych portalach. To, jak długo użytkownik (czy pseudoużytkownik) działa w internecie, także ma znaczenie, np. na Facebooku wskazana jest data dołączenia danej osoby do grupy. Po tej informacji można wywnioskować, czy ten ktoś od dłuższego czasu istnieje w necie, czy dopiero zainaugurował działalność. Dobrze jest sprawdzić na profilu tej osoby listę jej znajomych (o ile nie ma ukrytej) i kliknąć w ich profile. Jeżeli oni z kolei są aktywni, tzn. wstawiają posty albo coś udostępniają i mają znajomych, to znak, że użytkownik chyba jest prawdziwy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski