– Martyna, nasza była pracownica, którą wielu z was mogło poznać podczas wizyty w naszym muzeum, zmaga się z poważną chorobą. Rak postawił ją przed trudnym wyzwaniem, ale wierzymy, że razem możemy pomóc jej w tej walce. Martyna to osoba, która zawsze dawała z siebie wszystko – zarówno dla gości muzeum, jak i dla nas. Teraz to my chcemy oddać jej odrobinę tego, co otrzymaliśmy. Jeśli chcecie wesprzeć Martynę, wejdźcie w zrzutkę i uczyńcie dobro! – czytamy na profilu Muzeum Mydła i Historii Brudu.
O pomoc w mediach społecznościowych zaapelował również wojewoda kujawsko-pomorski Michał Sztybel. – To nie jest zwykły, codzienny post. Będę do bólu szczery. Codziennie otrzymuję prośby o udostępnienie różnych zbiórek, a moje serce pęka, bo wiem, że nie jestem w stanie pomóc wszystkim. Dziś jednak zrobię wyjątek – przepraszam Was za to – napisał.
– Martyna mnie o to nie prosiła, ale poza swoją wpłatą chciałbym zrobić dla niej coś więcej. Martyna to wyjątkowa i niezwykle dzielna osoba. Chodziliśmy razem do jednej klasy w liceum, a jeśli kiedykolwiek odwiedziliście Muzeum Mydła i Historii Brudu, to być może mieliście okazję ją spotkać. Z góry dziękuję za każde wsparcie dla Martyny – dodał Michał Sztybel, który udostępnił link do prowadzonej zbiórki.
Każdy może wesprzeć
Wsparcia przewodniczce można udzielić tutaj. Raka wykryto u niej w listopadzie 2021 r. O walce z chorobą opowiadała na Instagramie na profilu „Martyna z plecrakiem”. Mimo trudności, nie zrezygnowała z pracy i aktywnego trybu życia. Sytuacja pogorszyła się w ostatnich miesiącach. Jak pisze, jej życie we wrześniu 2024 r. wyglądało jeszcze całkowicie normalnie.
– Mam na imię Martyna Neweluk i od niedawna wiem, że już nigdy nie wyleczę się z raka. Jestem pacjentką z wielokrotnymi przerzutami do płuc, opłucnej, kości, węzłów chłonnych podostrogowych i przytchawiczych, nadnerczy i być może nerek – tego nikt już nawet nie sprawdza – czytamy w opisie zbiórki.
Długoletnie leczenie nie przyniosło oczekiwanego skutki, a w ostatnim czasie choroba postępuje niezwykle szybko. – Zdążyłam przyjąć dwie dawki leczenia onkologicznego, gdy z powodu płynu w płucach, odmy i posocznicy trafiłam do szpitala. Po ciężkim leczeniu, gdy przez 20 dni pozostawałam unieruchomiona przez dren doszło do kolejnych uszkodzeń organizmu i aktualnie nie mam możliwości samodzielnego poruszania się – pisze Martyna Neweluk.
Jak dodaje, obecnie zdana jest całkowicie na pomoc najbliższych. Liczy, że ćwiczenia pozwolą jej niedługo usiąść na wózku. Przewodniczka jest również pod opieką hospicjum domowego, które dba o nią pod względem bólowym. Sytuacja jest dla kobiety ogromnym wyzwaniem finansowym (koszty m.in. środków higienicznych, przeciwodleżynowych, sprzętu i wizyt u specjalistów), dlatego założyła zbiórkę.
