https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kibic z kimś się musi trzymać...

Marcin Karpiński
Dlaczego na mecze bydgoskiego Zawiszy przyjeżdżają fani z Łodzi i Jastrzębia, a na Polonię kibice z Olsztyna? Skąd się biorą tzw. zgody i kosy?

Dlaczego na mecze bydgoskiego Zawiszy przyjeżdżają fani z Łodzi i Jastrzębia, a na Polonię kibice z Olsztyna? Skąd się biorą tzw. zgody i kosy?

<!** Image 2 align=right alt="Image 55741" sub="Polska mapa zgody szalikowców drużyny piłkarzy bydgoskiego Zawiszy. /Infografika: Hubert Zająkała">Kiedy w latach siedemdziesiątych powstawały pierwsze w Polsce ruchy kibicowskie, kontakty między sympatykami poszczególnych klubów zaczęły się zacieśniać.

- Nie pamiętam dokładnie, skąd wzięły się wszystkie „sztamy”, ale powstawały one głównie poprzez kontakty prywatne - mówi Robert, jeden ze starszych fanów Zawiszy. - Dziś przyjaźnimy się z GKS Jastrzębie, choć w 1989 roku o mały włos nie doszłoby z kibolami tego klubu do bójek.

Najdłużej trwa „zgoda” z fanami ŁKS.

- W dobrych relacjach pozostajemy bodajże od 1976 roku - przypomina Robert. - Kiedyś pojechaliśmy do Łodzi, miejscowi nawiązali z nami nić sympatii, ugościli i tak już zostało. Poza tym, mieliśmy w pamięci, jak jeden z chuliganów Legii zamordował ełkaesiaka. A za jednostką idzie masa, stąd nasze wspólne z łodzianami wypady na mecze.

Kiedyś zawiszanie przyjaźnili się z arkowcami. Dziś już między nimi jest „kosa”.

- Polubiliśmy gdynian, gdyż mieliśmy wspólnego wroga - Lechię. Potem urosło nowe pokolenie i z Arką było nam już nie po drodze - opowiada fan „Zetki”. - Lechię jednak nadal nienawidzimy. Dlaczego? To tak, jak z Toruniem, sprawa oczywista, ciągnie się od lat. Podobnie z Legią, która w przeszłości, jako klub wojskowy, zawsze zabierała nam najlepszych zawodników.

<!** reklama left>Robert, dziś facet grubo po trzydziestce, przyznaje jednak, że utrzymuje kontakty z kibicami, którzy oficjalnie z Zawiszą „nie trzymają”.

- Mój kuzyn jest chuliganem Cracovii. Jeśli na stadionie „Pasów” powiem, że jestem z Bydgoszczy, nic mi się nie stanie - twierdzi.

Sympatycy klubu z ul. Gdańskiej mają jeszcze przyjaciół w Tychach, Wałbrzychu i Lubinie. Tam można otwarcie przyznać się do tego, że jest się zawiszakiem.

Kibice bydgoskiej Polonii cenią sobie sympatyków z Olsztyna.

- Od kilku lat jeździmy na spotkania Stomilu, a oni przyjeżdżają do nas - nie ukrywa Sebastian, „głowa domu” i ojciec dwójki dzieci.

Kiedyś bardzo modna stała się wymiana korespondencji, zdjęć z meczów i innych gadżetów - piszą poloniści na swojej stronie internetowej. - Kilku chłopaków zaczęło pisać z kibicami z Olsztyna. Potem stomilowcy zaprosili nas na mecz wyjazdowy do Wronek. W rewanżu przyjechali do Bydgoszczy, mogli u nas przenocować, pobalować. I tak to się wszystko zaczęło.

Adrenalinę podnosiły mecze z silnym rywalem. Niestety, nie obyło się bez awantur. Po zadymie w Warszawie „zachwyceni” poloniści mówili, że jeden taki wyjazd dał im więcej niż dziesięć lat jeżdżenia na żużel.

- Dziś już jest o wiele spokojniej. Ale zawsze będą sympatie i antypatie. Niektórzy, chociaż to wydaje się dziwne, czerpią siły z tego, że mają wrogów - kończy Sebastian.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski