MKTG SR - pasek na kartach artykułów

A na lodzie „Pyton”, „Bigos” i... „Wiedźmin” [komentarz o Zawiszy i hokeju na lodzie]

Marek Fabiszewski
Krzysztof Zapała zdobywa gola w serii  rzutów karnych i Polska pokonuje Węgrów na ich lodowisku. Kibice w Bydgoszczy zatęsknili za meczami na "Torbydzie".  Fot. Paweł Bialic/PZHL
Krzysztof Zapała zdobywa gola w serii rzutów karnych i Polska pokonuje Węgrów na ich lodowisku. Kibice w Bydgoszczy zatęsknili za meczami na "Torbydzie". Fot. Paweł Bialic/PZHL
Znowu jesteśmy z wizytą na Gdańskiej. Piłkarze Zawiszy odlecieli do „ciepłych krajów”, trenują i sparują w słonecznej Andaluzji, więc na Gdańskiej w szatni „hula wiatr”. Zajrzeliśmy też na lodowisko w... Budapeszcie. Dlaczego? O tym dalej...

Pod nieobecność piłkarzy Zawiszy na miejscu od czasu do czasu przekazujemy meldunki z Hiszpanii i podglądamy przez Internet podopiecznych Zbigniewa Smółki w sparingach z rosyjskimi zespołami (w poniedziałek z Dynamem Moskwa było 1:1).

Kadra na wiosnę wydaje się być skompletowana (chyba znowu trafiono z transferami - swoją drogą jak oni to robią na Gdańskiej?), więc teraz kibicom nie pozostaje już nic innego, jak trzymać kciuki za zgranie zespołu, czekać na powrót ekipy do Bydgoszczy i odliczać do pierwszego meczu ligowego (5 marca z Pogonią Siedlce).

W tej sytuacji moją uwagę zwróciło co innego...

Dawno tak nie pasjonowałem się meczem hokejowym, jak w niedzielę, gdy biało-czerwoni grali w Budapeszcie z Madziarami. „Polak, Węgier, dwa bratanki” itd...

Ale tu nie było kumpli, bo ktoś musiał przegrać, żeby ktoś mógł wygrać i marzyć sobie dalej o igrzyskach 2018 w Pjongczang.

Na marzeniach się raczej skończy. W Mińsku zespoły już z wyższej półki: Białorusini, Duńczycy i Słoweńcy, a miejsce na igrzyskach tylko jedno. OK, szanse szansami, ale takie mecze jak z Węgrami ogląda się wypiekami na policzkach.

Nawet jeśli w meczu hokejowym pada wynik piłkarski. Choć 0:0 po 60 minutach, to nawet w futbolowej rywalizacji rzadko spotykany wynik, bo przeważnie jednak ktoś tam trafia, choćby po strzale samobójczym. A w Budapeszcie nawet dogrywka bez gola.

Rzuty karne w hokeju na lodzie mają specyficzny urok. Nawet nie wiem, jakie są procentowe szanse bramkarza i strzelca, tak jak nie wiem, jak to wygląda w piłce nożnej.

W futbolu można pokombinować jak ostatnio Messi z Suarezem, w hokeju jest pojedynek jeden na jeden i gra nerwów.

W futbolu, jeśli strzelec uderzy precyzyjnie, to bramkarz może tylko zamachać rękoma jak wiatrak. Na lodzie bramkarz ma jednak większe szanse, co pokazał Przemysław Odrobny. „Wiedźmin” najpierw podprowadził kolegów do dogrywki i serii karnych, a potem zrobił dwukrotnie swoje. A jak się strzela karne w hokeju pokazał Krzysztof Zapała.

Tak się rozpisałem o hokeju, bo mi się na wspominki zebrało. Oj, chodziło się kiedyś na „Torbyd” jako kibic (w latach 80.), a potem nawet pisało relacje (na początku „Expressu Bydgoskiego”, czyli na początku lat 90.).

Najciekawsze było dla mnie ustalanie dokładnego czasu strzelenia gola. Wiadomo, w hokeju jest odliczanie wsteczne (czemu nie może się nadziwić red. Tom z „Gazety Pomorskiej”), a ja byłem tak ambitny, że podawałem co do sekundy (red. zy z „Dziennika Wieczornego” mówił zgryźliwie: „to może jeszcze w tysięcznych będziesz podawał?).

Chodziło się na Piotra „Pytona” Panka w bramce i jego brata Czesława w obronie, na Redwansa; na Fetera, Arendta, Gmińskiego, Godziątkowskich, na Wodrowskiego, na Niedzielskiego, Bielickich, Drążewskiego zwanego „Bigosem” (pozdrawiam i życzę zdrowia) w obronie; na Zabrockiego, Szpręglewskiego, Kuklisa, Tomaszkiewicza, Majewskiego, braci Csorichów, Murzyna, Kaczmarka, Tomaszewskiego, Wojtczaka i Musiała w ataku (Remigiusz bywał szybszy od krążka!). Ech, długo by wymieniać...

Szkoda, że hokej u nas upadł, że nie ma już derbowych emocji. Pamiętam te przyśpiewki typu „Głupi Józek, głupi Józek!”. Z perspektywy czasu może niezbyt chwalebne, ale nieżyjący już od 10 lat bramkarz Pomorzanina raczej się nie obrażał.

Józef Wiśniewski przez całą karierę związany był z Toruniem, tak jak Marian Feter z Bydgoszczą. Obaj olimpijczycy, grali na wielu turniejach mistrzostw świata.

Czyli tradycja u nas taka, że ho, ho! A tymczasem „Torbyd” jest martwy, a nowe lodowisko, które ma powstać przy „Łuczniczce”, podobno nie dla hokejowej drużyny - tak przynajmniej mówi prezydent Rafał Bruski.

Nic dziwnego, że amatorski zespół, grający w II lidze - i to z powodzeniem! - za dom miał najpierw Poznań, a teraz Toruń.

Gdyby nad Brdę wróciła hokejowa ekstraklasa, trybuny pękałyby w szwach. Jak kiedyś. Tego jestem pewien.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!