https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kadra na Euro - wiele hałasu o nic

Po disco-polowej celebrze ogłoszenia kadry na Euro nie ma się o co, ani o kogo kłócić. No, prawie nie ma, ale o tym nieco dalej. Najpierw o czymś całkowicie poza sporem.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zurowski_michal.jpg" >Po disco-polowej celebrze ogłoszenia kadry na Euro nie ma się o co, ani o kogo kłócić. No, prawie nie ma, ale o tym nieco dalej. Najpierw o czymś całkowicie poza sporem.

W kraju, w którym piłkarzy klasy międzynarodowej liczy się na palcach jednej ręki, dyskusja na temat 22 pozostałych powołań jest zajęciem bez sensu.

Kiedyś już w tym miejscu pisałem, że nigdy w historii reprezentacji, jej wynik nie zależał w takim stopniu jak dziś od ledwie czterech piłkarzy. W tej sytuacji trzymajmy kciuki za formę i zdrowie Szczęsnego, Piszczka, Błaszczykowskiego i Lewandowskiego, a reszta&<!** reklama>

No, właśnie. Jakby to ująć, by nikogo nie urazić, nazywając jednak rzecz po imieniu? Niezbędne dodatki? Jak zwał tak zwał, ale niech mi ktoś – z rozgrzanych od ostatniej środy dyskutantów - wyjaśni: jaką różnicę zrobiłby na Euro Głowacki zamiast Wojtkowiaka, albo Borysiuk zamiast Dudki? Po co się spierać o trzech spośród czterech napastników, skoro jest niemal pewne, że Smuda i tak będzie orał jednym Lewandowskim? No chyba, że idzie o przyszłość dalszą niż Euro.

Wtedy warto zapytać: po jaką cholerę powołuje Smuda 29-letniego Brożka z ławy Celticu, kosztem np. 22-letniego Jankowskiego - regularnie grającego, skutecznego piłkarza Ruchu?

To pomysł nie do obrony, ale w sumie kadra Smudy jednak broni się młodością. Kamińskiego, Tytonia, Rybusa, Wolskiego oraz rezerwowych Żyry i Borysiuka.

Największe emocje wciąż budzi brak Boruca i Żewłakowa. Za pierwszym bym nie płakał. Polska i tak ma bramkarza z najwyższej półki – Szczęsnego, więc na obrażanie się na piłkarza Fiorentiny po prostu Smudę stać. Gdyby ci dwaj rywalizowali, pewnie i tak wygrałby Szczęsny (także w opinii kibiców), a fan klub Boruca mógłby już tylko dumać: gdzie, jak i z kim ich poniżony pupil opłakuje swój status rezerwowego. Pewnie jest opcja, że „Borubar” znosiłby tę sytuację godnie, ale po cóż Smuda miałby to sprawdzać i ryzykować atmosferą w szatni?

Inaczej z Żewłakowem. To właśnie ten wyjątek, o który można się pokłócić. Z dwóch powodów. Po pierwsze, powód rozstania Smudy z doświadczonym stoperem był tak błahy (a sam zawodnik wydaje się tak poukładany), że trwanie w konflikcie dowodzi małostkowości selekcjonera. Po drugie, wobec dramatycznego deficytu środkowych obrońców, pan Antoni pomijający Żewłakowa jawi się jako Antoś na złość mamie odmrażający sobie uszy.

Najcięższych w tej dyskusji słów byłego bramkarza reprezentacji (dziś napastnika PiS) o „kadrze hańby 40-milionowego narodu” nie ma co komentować. To piłkarski lepperyzm w czystej postaci. Traktowanie go poważnie, a zwłaszcza polemizowanie, byłoby wobec pana Tomaszewskiego nadmierną uprzejmością.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski