Przed nami ostatnie kilka miesięcy sprawowania władzy obecnej Rady Miasta. Przez ostatnie 3 lata radni nie zbierali samych pochwał. Wręcz przeciwnie. Co jakiś czas wybuchały konflikty.
<!** Image 2 align=right alt="Image 143462" sub="Bydgoskim radnym zostało jeszcze kilka miesięcy rządów. Oby owocnych / Fot. Miłosz Sałaciński">Dziś mało znaczące wydaje się to, że młodego, prawicowego radnego nie stać było na podanie ręki radnej z SLD oraz to, że próbowano zmusić do rezygnacji z mandatu innego lewicowego radnego. Z perspektywy czasu mniej istotne wydają się również próby odwołania przewodniczącej Rady Miasta, a później wiceprzewodniczącej. Większość zapewne najbardziej pamięta skandale z minionego roku: aferę e-mailową, donosy do wojewody, postępowania prokuratorskie i wreszcie dwa wyroki sądu. Pierwszy, skazujący radnego Jacka Wenderlicha za inwigilowanie polityków, drugi - ganiący radnego Michała Sztybla za naruszenie dóbr osobistych członków stowarzyszenia „Szansa dla Bydgoszczy”. Pisaliśmy o tym wielokrotnie, lecz nigdy nie pytaliśmy liderów klubów o to, jak oceniają swoją pracę.
<!** reklama>Utrzymaliśmy jedność
Klub Platformy Obywatelskiej jest najliczniejszy (13 mandatów).
- Przez pierwsze dwa lata 2006-2007 mieliśmy swojego wiceprezydenta, Rafała Bruskiego. Tym samym mieliśmy większy wpływ na to, co się dzieje. Potem Rafał Bruski został wojewodą. Maciej Grześkowiak na początku nie był członkiem PO, dopiero potem nim został. Dzięki temu znowu mamy więcej do powiedzenia - przypomina Adam Fórmaniak, przewodniczący klubu PO.
Jego zdaniem, udało się zmienić sposób patrzenia na finanse miasta, m.in., przewodnicząca RM Dorota Jakuta wywalczyła wpisywanie do budżetu rezerwy inwestycyjnej oraz budowę w Myślęcinku targowego centrum. Sukcesem Adam Fórmaniak nazywa powołanie spółki WKS „Zawisza”, decyzję o sprzedaży KPEC oraz zagwarantowanie 4,5 miliona złotych na budowę pełnowymiarowego lodowiska.
- Utrzymaliśmy jedność - cieszy się Adam Fórmaniak. - Nie oszukujemy naszych wyborców i pozostajemy w tym samym klubie. PiS przecież się rozpadł, a jego byli członkowie utworzyli własny klub.
Przewodniczący PO docenia pracę radnych Piotra Króla z PiS (choć jest kontrowersyjny, to mocno zaangażowany, z własnymi przekonaniami), Jacka Bukowskiego z SLD (za aktywność), Michała Sztybla z KR KD (za wierność „dziwnym” przekonaniom).
Zbyt uległa wobec prezydenta
Po ubiegłorocznym podziale klub PiS liczy 8 radnych.
- Radę oceniam niewysoko - oświadcza Piotr Król, przewodniczący klubu PiS. - Była zbyt uległa wobec prezydenta. Pewnie wynika, to z tego, że w obecnej kadencji ponad połowę jej składu stanowią nowi radni, którzy często traktują pomysły prezydenta jako jedynie słuszne. Zdaniem Piotra Króla, w tej kadencji razi duża absencja, brak udziału w dyskusjach oraz brak krytycyzmu wobec pomysłów prezydenta. - Trudno pogodzić się z instrumentalnym traktowaniem rady. Przykładem jest korzystanie z możliwości reasumpcji głosowań, które nie zakończyły się wynikiem po myśli prezydenta - podkreśla lider PiS.
Radny Piotr Król ceni Blankę Olszewską z PO (za własne zdanie i odwagę), Annę Mackiewicz i Jacka Bukowskiego z SLD (za merytoryczne przygotowanie i umiejętność wznoszenia się ponad podziały).
- Moje milczenie w sprawie oceny radnych z klubu prezydenta podyktowane jest miłosierdziem - wyznaje radny Piotr Król.
Najsłabsza kadencja
Od niedawna w klubie SLD pracuje 5 radnych. Radna Felicja Gwincińska musiała odejść, ponieważ złamała dyscyplinę partyjną. Obecnie jest radną niezależną.
- Pracuję w radzie trzecią kadencję. Ta jest najsłabsza - uważa Lech Lewandowski, przewodniczący klubu SLD. - Do tej pory nie było aż tylu skandali, aż tylu niekompetentnych radnych i takich, którzy sprawowanie mandatu traktują jak trampolinę w robieniu kariery politycznej bądź zawodowej. Wielu nie ma własnego zdania i przytakuje prezydentowi. W radzie powstał też, chyba jedyny w Polsce taki twór, klub radnych prezydenta. Myślę, że byli członkowie PiS powołali ten klub tylko we własnym, osobistym interesie.
Radny Lech Lewandowski docenia pracę: Blanki Olszewskiej z PO (za odwagę, poglądy i wiedzę), Marka Gralika i Piotra Króla z PiS (za bezkompromisowość, zaangażowanie, przygotowanie merytoryczne) oraz Michała Sztybla z KRKD (za maślenie prezydentowi).
Aktywni i solidni
Klub Radnych Konstantego Dombrowicza utworzony został w 2009 roku przez czworo radnych, którzy za niesubordynację musieli oddać legitymacje PiS. Ewa Starosta, przewodnicząca KRKD, nie ocenia pracy rady zbyt krytycznie, choć przyznaje, że w tej kadencji zdarzały się niepożądane sytuacje, np. afera „donosowa”. - Otrzymywaliśmy pisma od wojewody, żeby kogoś odwoływać. To było bez sensu, bo opinia Rady Miasta nie miała decydującego znaczenia - przypomina radna. - Ostatnie słowo należało i tak do wojewody.
Ewa Starosta mówi, że radni z jej klubu są bardzo aktywni i solidni. Poza tym ceni Felicję Gwincińską (za zachowanie poglądów), Lecha Zagłobę-Zyglera, Zbigniewa Sobocińskiego i Janusza Drozdalskiego z PO (za wiedzę i kulturę).
- Z PiS? - zastanawia się radna Ewa Starosta. - Dlatego wyszłam z klubu, bo nie można było współpracować, żadnej merytorycznej dyskusji.