Nowy przewoźnik po nieudanym debiucie powoli odbudowuje swoją reputację. Teraz ma już być tylko lepiej.
<!** Image 2 align=right alt="Image 71874" sub="Drugi dwuczłonowy szynobus Pesy, wyprodukowany dla nowego przewoźnika / Fot. Michał Sitarek">Dziś większość pociągów jeździ punktualnie, ale wszyscy mają w pamięci fatalny debiut konsorcjum PCC/Arrivy.
- Nowy przewoźnik nie był przygotowany od strony organizacyjnej - ocenia naczelnik Departamentu Infrastruktury Urzędu Marszałkowskiego, Tomasz Moraczewski. - To były powody opóźnień. Dziś nie odbiegają one od normy. Wynikają one też z tego, że składy Arrivy są skomunikowane z połączeniami obsługiwanymi przez PKP PR, które też notują spóźnienia. My nakładamy jednak kary na Arrivę, z którą podpisaliśmy umowę. To wynik pewnych luk w przepisach. Słyszymy jednak, że Polskie Linie Kolejowe PKP też zamierzają karać wszystkich przewoźników za opóźnienia - dodaje dyrektor.
<!** reklama>- Przyczyną spóźnień na początku był brak profesjonalnej obsługi - mówi prezes Pesy, Tomasz Zaboklicki. - Gdyby to były awarie, co nam zarzucano, pojazd wyłączony byłby z ruchu na co najmniej pół dnia, a nie kilkadziesiąt minut. Nowy przewoźnik z marszu chciał przejąć szynobusy. Był pewien, że poradzi sobie bez naszych szkoleń i informacji. Teraz jednak zwrócił się o pomoc w serwisie pojazdów. Sytuacja wraca do normy. Zaproponowaliśmy też codzienne oględziny szynobusów docierających na dworzec w Bydgoszczy - tłumaczy prezes.
Konsorcjum PCC/Arriva miało przede wszystkim problemy z łączeniem szynobusów. W środek składu wczepiali ciężkie niemieckie wagony, ale nie wzmacniali sygnału kabla spinającego szynobusy. Skład nie mógł więc ruszyć. Z powodu braku odpowiedniej liczby taboru do końca stycznia autobusy obsługiwać będą też linię między Toruniem i Sierpcem. Ostatnio konsorcjum otrzymało jednak drugi dwuczłonowy szynobus z Pesy. Wkrótce ma on wyjechać na regionalne tory. Producent zapewnia, że przy odpowiedniej obsłudze nie będzie z szynobusem żadnych problemów.