- Za akcją stoją chyba właściciele pobliskiej firmy, jej pracownicy wyklejali te szablony kilka dni temu - mówi nasz Czytelnik z ul. Podolskiej. - Widocznie wkurzyli się, że im pod firmą co chwilę ktoś zostawia nieposprzątane kupy. Ja im się nie dziwię, Podolska to prawdopodobnie najbardziej zasr..a ulica w mieście. Zeszłej wiosny szedłem Podolską z ul. Pomorskiej na ul. Sienkiewicza, w połowie drogi naliczyłem 100 psich odchodów, przestało mi się chcieć liczyć.
- Bardzo fajny pomysł, może niektórzy właściciele psów w końcu zaczną szanować swoich sąsiadów. Teraz jest tak, że wiele osób z ulicy Dworcowej wychodzi na spacery na ulicę Podolską, Warmińskiego i Obrońców Bydgoszczy - skarży się bydgoszczanin z ul. Warmińskiego. - Na całej Dworcowej są kamery, więc trzeba sprzątać po swoim psie. Ale na pobliskich ulicach już kamer nie ma. Na takiej Podolskiej mieszka niewiele osób, ale psich kup jest bez liku, leżą ich tu dziesiątki. Podolska jest jednokierunkowa, ruchu teraz nie ma prawie wcale, więc niektórzy traktują ją jak deptak. Inna sprawa, że kosza na śmieci nie uświadczysz, a pewnie nikt z kupą w ręku spacerować za długo nie chce.
- Od kilku tygodni w ogóle nie zajmujemy się takimi problemami i jak sądzę nie będziemy się zajmować – nie kryje Arkadiusz Bereszyński, rzecznik Straży Miejskiej w Bydgoszczy. - Zostaliśmy skierowani do spraw, którymi wcześniej w ogóle się nie zajmowaliśmy, przygotowujemy między innymi miejsca do kwarantanny i pomagamy Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej w dostarczaniu żywność seniorom, gdy nie mogą tego zrobić wolontariusze. Inne sprawy zeszły na dalszy plan.
Ale i wcześniej, gdy o koronawirusie nikt nie słyszał, kwestia psich kup była traktowana marginalnie. - W zeszłym roku mieliśmy zaledwie 31 zgłoszeń dotyczących zanieczyszczania miasta przez psy. Dla porównania, zgłoszenia dotyczące nieprawidłowo zaparkowanych samochodów to 30 procent naszych interwencji, a zgłoszenia, także ze zdjęciami, wpływają do nas codziennie przyznaje Arkadiusz Bereszyński.
Bo na sąsiada, który nie sprząta po swoim czworonogu, można się poskarżyć, a straż miejska rozpocznie postępowanie. Tyle, że trzeba być gotowym na to, że w sprawie będzie się świadczyć w sądzie. A na to nie każdy ma ochotę. - Co ciekawe, dla tych bydgoszczan, którzy informują o nieprawidłowo zaparkowanych autach to nie jest problem i chętnie w sądzie się stawiają – mówi Arkadiusz Bereszyński.
Okazuje się, że tam gdzie jest monitoring, ludzie pamiętają o konieczności sprzątnięcia po pupilu. Ale wiara w to, że ktoś w kamerze miejskiego monitoringu dostrzeże właściciela, który nie sprząta po psie, a potem go "nagrodzi" jest przedwczesna. O ile właściciela auta szybko można zidentyfikować po numerze rejestracyjnym auta, o tyle z właścicielem psa nie jest to takie łatwe. Ten na oczach kamery musiałby wejść np. do kamienicy, by łatwo było dojść, kim jest i gdzie mieszka - podpowiedzą to choćby sąsiedzi. Ale niesprzątnięcie po psie to "zaledwie" wykroczenie i nikt nie będzie podejmował pracy operacyjnej i prowadził w tej sprawie specjalnego dochodzenie.
