Jasna, Wrocławska, Zygmunta Augusta, Czarna Droga... Tę listę można ciągnąć jeszcze bardzo długo. Kilkadziesiąt ruder szpeci Bydgoszcz. A najgorsze jest to, że sprawy ich uporządkowania lub zburzenia ciągną się latami.
- Najwięcej zależy od stanu własnościowego danej nieruchomości - wyjaśnia Paulina Stępniak, zastępczyni powiatowego inspektora nadzoru budowlanego w Bydgoszczy. - Jeżeli właściciele żyją, jest na kogo nałożyć na przykład obowiązek rozbiórki lub przeprowadzenia remontu. Kiedy właścicieli brak, a często tak jest, mamy prawdziwy problem...
Zobacz galerię: Bydgoskie rudery
„Express” nieraz pisał już na przykład o ruderze przy ul. Jasnej 31. Nieruchomość ma ustalonego kuratora sądowego, jednak sprawa sądowa, a takie postępowania są skomplikowane i długotrwałe, nadal jest w toku i nie wiadomo, kiedy będzie szansa ją zakończyć.
- Staramy się zabezpieczać te budynki - dodaje Paulina Stępniak. - Czasem pomaga nam Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej - jak w przypadku rudery przy Jasnej, czasem robią to strażacy.
Gmina nie garnie się do przejmowania ruder z rąk prywatnych właścicieli, bo sama ma dość swoich problemów. Sądy, szanując prawo własności, nakazów rozbiórki też nie wydają.