Jak XXI wiek bezpiecznie wpuścić do Puszczy Bydgoskiej?

Fakt, 7 hektarów lasu z długim na 700 m torfowiskiem to uczta dla oka. Aby tam jednak dostać się od strony ścieżek biegnących z Myślęcinka, trzeba pokonać rozległy węzeł drogowy na budowanej ekspresówce S5. I trzeba pogodzić się z tym, że za sprawą ekspresówki okolice Augustowa i Borówna nigdy już nie będą dużą atrakcją turystyczną. Coś za coś. Piękno i spokój albo gospodarka i dynamiczny rozwój.

Coś, co w gminie Dobrcz, w sąsiedztwie S5, już się stało, zagraża teraz przyrodniczo znacznie cenniejszemu obszarowi: Puszczy Bydgoskiej. Na początku czerwca ochotnicy z zapałem ją sprzątali. Ale temu liczącemu 45 tysięcy hektarów kompleksowi lasów zagrażają nie tylko śmieci.

We wtorek „Express Bydgoski” zamieścił obszerne stanowisko marszałka województwa dotyczące ZIT, czyli Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. Dla niezorientowanych wystarczy informacja, że za ZIT stoją pieniądze unijne, w naszym regionie wcześniej wykorzystane m.in. do budowy BiT City - komunikacji pomiędzy Bydgoszczą i Toruniem. Marszałek Całbecki pisze o idei podzielenia kolejnego ZIT-u na dwa obszary. Jeden obejmowałby Bydgoszcz i okolice, drugi - Toruń i okolice. W ogólnikowym piśmie znalazł się konkret, który zacytuję:

„Zarząd województwa weźmie na siebie rolę koordynującą dla przygotowania partnerskich projektów dla całego tego obszaru, takich na przykład jak budowa nowej przeprawy przez Wisłę na wysokości Solca Kujawskiego i Złejwsi Wielkiej, która połączy trasy krajowe nr 80 i 10, budowy połączenia szynowego między Bydgoszczą i Toruniem po prawej stronie Wisły, integracji transportu publicznego, rozbudowy i rozwoju Portu Lotniczego w Bydgoszczy, w tym budowy połączenia szynowego do lotniska czy projektów promujących wspólny potencjał tych miast”.

Wynika z tego, że tereny pomiędzy Bydgoszczą i Toruniem, po obu stronach Wisły, czekają spore zmiany. Owszem, o wszystkich tych pomysłach już kiedyś mówiono, lecz nie ostatnio. Wydawać by się mogło, że pandemia i kryzys gospodarczy spowodują, że plany te zarosną kurzem w urzędniczej szufladzie. A tu, o dziwo, marszałek zdmuchnął z nich kurz i położył na blacie biurka.

Powiem szczerze, że mam różny stosunek do tych pomysłów. Zgadzam się, że rozbiórka kolejowych torów po prawej stronie Wisły była błędem. Droga Bydgoszcz - Toruń przez Strzyżawę, Czarnowo i Złąwieś jest niewiele bardziej bezpieczna niż „droga śmierci” po drugiej stronie rzeki. A może być na niej tylko gorzej. Nikt tam bowiem nie zamierza budować ekspresówki, zaś mieszkańców okolicznych wsi przybywa - budownictwa nie ogranicza tam puszcza. Kolej byłaby więc jak znalazł.

Nie chciałbym natomiast, by komunikacyjne odetkanie prawego brzegu Wisły następowało kosztem jej lewego brzegu - tego z puszczą. Nie tak dawno temu ja i inni dziennikarze wespół z przyrodnikami biliśmy na alarm z powodu trasy przebiegu nowej drogi S10 na odcinku za węzłem w Stryszku aż do okolic Solca Kujawskiego. Wyszło bowiem na jaw, że S10 nie pobiegnie po śladzie starej „10”, tylko wgryzie się w przyrodniczo najcenniejsze obszary puszczy. Znane też są plany budowy portu multimodalnego w okolicy puszczańskiej osady Emilianowo. Jeśli do tego dodamy to, o czym pisze marszałek: nową przeprawę przez Wisłę pomiędzy Złąwsią i Solcem i kolejowe połączenie z portem lotniczym - także kosztem lasu - to ta aktywność gospodarcza musi mieć duży wpływ na Puszczę Bydgoską.

Warto teraz jeszcze raz przytoczyć alternatywę: piękno i spokój albo gospodarka i dynamiczny rozwój. W gminie Dobrcz mówiliśmy o rezerwacie na 7 hektarach. Teraz chodzi o puszczę: 45 tysięcy hektarów.