Jako ktoś, kto stale tamtędy przejeżdża, nie zwracam już uwagi na zmianę krajobrazu, ale rzeczywiście ta okolica zauważalnie „wyłysiała” i tym samym zbrzydła. Myślę, że podobny mechanizm psychiczny zadziała na podróżnych przejeżdżających przez piękny kawałek Puszczy Bydgoskiej, który naruszono podczas budowy trasy S10. Najpierw będzie nas to kłuło w oczy, ale szybko przywykniemy i zapomnimy, jak kiedyś tam wyglądało.
Boję się, żebyśmy równie szybko nie pogodzili się z ewentualnymi drogami na skróty, którymi mogą pójść budowniczowie tego trudnego odcinka ekspresówki. Pomijając głos kandydatki Lewicy, liderzy list kandydatów do sejmiku województwa jak jeden mąż opowiadają się za nieoglądaniem się na protesty ekologów i jak najszybszym zakończeniem drogowej inwestycji.
Wniosek z tej obserwacji jest taki, że szybkiej budowie odcinka S10 pomiędzy Bydgoszczą i Toruniem będą kibicować niemal wszystkie siły polityczne w regionie. Rządzący, by wykazać się skutecznością i dobrą administracją, ale i opozycja - bo to przecież za panowania PiS zapadły decyzje o budowie tego odcinka i ów argument z pewności będzie wykorzystywany w kolejnej kampanii wyborczej, za cztery lata. Żadna siła polityczna nie ma zatem i w przyszłości nie będzie miała interesu w opóźnianiu budowy S10.
Obawiam się wobec tego, by kolejne głosy sprzeciwu ekologów, być może zauważających jakieś groźne zaniedbania podczas budowy, nie były lekceważone i przedstawiane opinii publicznej jako głosy oszołomów. Pilnujmy więc my wszyscy, wszyscy, którzy tutaj żyjemy, by nikt tej inwestycji - dla wygody czy z chciwości - nie spartaczył.
